Jeśli zapytacie mnie o najbardziej ikoniczny polski duet – z pewnością wskażę Cezarego Żaka i Artura Barcisia. Obydwu uwielbiam jako dzieciak wychowany na Miodowych Latach, a także później na serialu Rancho czy właśnie sztukach teatralnych. Chyba tylko ja wiem jaka była moja radość, gdy okazało się, że w Och-Teatrze można zobaczyć sztukę w której po raz kolejny zobaczę obu oraz ich niepojęty dla zwykłego śmiertelnika talent.
Słoneczni chłopcy – bo o tej sztuce mowa, to klasyczna sztuka Neila Simona w rewelacyjnym przekładzie Bartosza Wierzbięty. Spektakl ten opowiada historię dwóch zapomnianych aktorów, którzy przez lata przyciągali przed telewizory całe spragnione komediowej rozrywki rodziny. Mijają jednak lata, program dawno zszedł z anteny, a główni bohaterowie pozostają skłóceni i rozdzieleni tak przez czas jak i przez kilometry. Pewnego dnia pojawia się jednak pewna całkiem niezła propozycja powrotu – obaj dawni przyjaciele mogą wrócić ze swoim komediowym programem i popisowym numerem, ostatnia szansa, aby uświetnić program swoim występem, ostatnia szansa, aby wystąpić razem. Czy dojdzie do pojednania? A może przeszłość już dawno przekreśliła przyszłość?
W rolach głównych tej tragikomedii zobaczymy oczywiście Cezarego Żaka oraz Artura Barcisia. W rolach drugoplanowych występują: Martyna Krzysztofik, Fabian Kocięcki. Pojawiają się również nagrania głosowe w osobach Marcina Hycnara, Jana Malawskiego oraz Michała Zielińskiego. O ile każdy z wymienionych aktorów – czy to pojawiających się na scenie czy tylko użyczających głosu – radzi sobie świetnie, tak nie ma co udawać, że to właśnie wspomniany duet sprawia, że kupujemy bilety. Obaj Panowie nadal potrafią rozśmieszyć, skłonić do myślenia czy zmusić do urojenia łzy. Ich role zostały jednak odrobinę nierówno napisane, głównie dlatego, że większość przedstawienia toczy się w mieszkaniu Williego (Cesarego Żaka), przez co to właśnie on wiedzie prym i narzuca tempo. Nic w tym jednak straconego, gdyż po pierwsze to żaden problem, a po drugie jeszcze większą przyjemność daje oglądanie partnerującego mu Barcisia (gdy ten się już pojawia).
Co do samego scenariusza – ten jest słodko gorzki i musimy się z tym pogodzić. Celne riposty mieszają się tutaj z poczuciem odosobnienia, straconych szans i co najważniejsze – starości, bólu, sensu istnienia. Obaj bohaterowie najlepsze lata mają za sobą – nie ruszają się już tak jak kiedyś, nie wywołują uczuć, które wywoływali w młodości. Żyją trochę pomiędzy smutną jawą, a dobrymi snami, które każdego dnia od nowa zaprzątają im umysł. To także opowieść o zaprzepaszczonej przyjaźni i tym jak wpłynął na nią show biznes. Obaj Panowie to jednak wyjątkowo ekscentryczni staruszkowie, którzy pomimo postępujących chorób i coraz bardziej mglistych wspomnień telewizyjnych karier nie tracą werwy i iskry. Nie wiem na ile to kwestia samego scenariusza, a na ile obu znakomitych aktorów – ale na pewno będziecie bawić się świetnie, a w kilku momentach również wzruszycie bardziej niż możecie się tego spodziewać.
Scenografia jest w porządku – to przyjemne, chociaż dość ciemne mieszkanie głównego bohatera. Stół, kilka krzeseł, łóżko, lampa – wszystko to czego moglibyśmy oczekiwać po tego typu sztuce. Jeśli chodzi o dekoracje pojawia się jeszcze jeden mały twist, ale tego musicie doświadczyć sami. Ogólnie tło robi swoją robotę, bardzo uwiarygodniając wszystko to co widzimy i przeżywamy.
Udźwiękowienie w Och-Teatrze to najwyższy poziom sztuki – wszystko słychać doskonale, bardzo głośno i wyraźnie. Dźwiękowcy kolejny raz wykonali dobrą robotę. Warto pamiętać, że scena w Ochu jest sceną znajdującą się na samym środku pomieszczenia – z tego też względu rzędy publiczności znajdują po bokach. Ma to swoje plusy i minusy – plusem jest to, że nikt nie siedzi przesadnie daleko i wszędzie wszystko widać i słychać. Minusem może być to, że skoro scena jest na środku – zawsze gdzieś jest przód i tył – i chociaż aktorzy dość zręcznie lawirują, aby pojawić się z każdej strony – może się zdarzyć tak, że trafimy na stronę w której częściej obserwować będziemy plecy aktorów. Nie jest to jednak nagminne i nie wpływa jakoś bardzo na samą przyjemność z obcowania z tak wysoką sztuką.
Słoneczni Chłopcy to świetna, bardzo zabawna, ale także niezwykle uczuciowa sztuka o przemijaniu, ambicjach, wielkim talencie. To także sztuka rocznicowa, która zadebiutowała w 60 urodziny Cezarego Żaka i w 65 urodziny Artura Barcisia. Słonecznych Chłopców warto zobaczyć z wielu, ale to wielu powodów – głównym jest jednak jej uniwersalność. Wszyscy mamy jakiś typ lat świetności i wszyscy kiedyś tę świetność stracimy – warto się z nią pogodzić, warto się na nią przygotować. Szczególnie w towarzystwie dwóch najlepszych polskich aktorów. Ja mój wypad do Och-Teatru wspominam bardzo, ale to bardzo miło.
Najbliższe spektakle znajdziecie na stronie teatru np. tutaj. Warto sprawdzać ponieważ Słoneczni Chłopcy zaliczają też wyjazdy – np. do Poznania. Bilety w cenie od 61 do 131,5zł również znajdziecie na stronie Ochu. Śpieszcie się – te sprzedają się jak świeże bułeczki.