Niezwykłe jest to, że chociaż czytacie właśnie czternasty odcinek serii o grach planszowych, to dla mnie jest w nim pewna nowość. Co zabawne nowość powtarzalna. Otóż drugi raz recenzuję właściwie tą samą grę, co w odcinku dwunastym czyli Wsiąść do pociągu, tylko że zamiast wersję USA to mapę Europejską. Długo zastanawiałem się jak to zrobić, początkowo chciałem sprawdzić jak gra się w najmniejszą możliwą liczbę osób, drużyna jednak się rozrosła, więc do gry postanowiłem włączyć rozszerzający dodatek, który wprowadza odrobinę chaosu w dobrze znane zasady. Drobne różnice w tej wersji gry, oraz figurki potworów ze specjalnymi właściwościami pozwoliły odkryć „pociągi” na nowo. Za pomoc w testowaniu i cenne uwagi dziękuje Agnieszce, Ewie i Monice. Dodatkowo dziękujemy firmie Rebel.pl za udostepnienie nam gier 🙂
Nie będę skupiał się za bardzo na rozgrywce podstawowej, bo wszystko znajdziecie w pierwszej recenzji o tutaj, więc tylko szybko powtórzę o co chodzi: za pomocą specjalnych kolorowych kart budujemy na planszy linie kolejowe. Każdy gracz posiada w ręku trasę lub kilka, aby wygrać trzeba zrealizować bilety (trasy) w swojej ręce oraz modlić się o to, aby podczas liczenia zebrać dzięki temu najwięcej punktów. Gracze oczywiście starają się zablokować innych, bo każdy z nich chce doprowadzić swoje zadanie do końca, albo np. utworzyć najdłuższe połączenie, które jest dodatkowo punktowane. Gra się za pomocą uroczych wagonów kolejowych na świetnie oddanej mapie Europy. Jest to jedna z łatwiejszych gier planszowych i nawet osoby siadające przed nią pierwszy raz świetnie sobie radzą.
Wersja Europejska przynosi kilka istotnych zmian jeśli chodzi o wersję podstawową, którą było USA. Po pierwsze, chociaż to logicznie, plansza jest innym kontynentem, dokładnie mapą Europy z 1900 roku. Tak więc łączyć możemy dobrze znane lokacje, jak chociażby Rzym z Warszawą czy miastami Rosji Drugą istotną nowością jest system dworców, których każdy gracz posiada trzy. Jeżeli na naszej trasie wybudował się ktoś inny, możemy połączyć swoją kolej stawiając dworzec. Plusem jest fakt, że możemy dzięki temu ukończyć daną trasę, minusem to, iż gdy już liczymy punkty, każdy nie użyty dworzec podnosi nasz wynik.
Rozbudowaniem-utrudnieniem jest też to, że na planszy znajdziemy tunele, w których obowiązują specjalne zasady. Przykładowo, gdy do przejęcia danego fragmentu potrzebujemy cztery karty zielonego koloru, musimy wyłożyć trzy (zawsze) karty z normalnej kupki (z tej, z której dobieramy kartę co turę.) W zależności o który kolor walczymy, musimy mieć nadzieję, że trzy odkryte karty będą w innym niż ten, o który zabiegamy. Jeśli odkryjemy ten sam kolor, musimy dopłacić do produkcji tunelu. Przykładowo jeśli wszystkie odkryte karty byłyby naszego koloru (3), a produkcja tunelu kosztuje (4) to finałowo musimy posiadać, aż siedem kart. Zdarzają sie sytuacje, że ktoś prześladowany pechem, tura za turą stara się bezskutecznie poprowadzić tunel, ale ciągle ma za mało kart, bo los nie zawsze bywa łaskawy. Niektóre z pół połączeń wymagają nie tylko właściwego koloru, ale również odpowiedniej liczy kart z lokomotywami.
Na tym podstawowe różnice pomiędzy wersjami się kończą. Jeśli natomiast macie już jedną wersję Wsiąść do pociągu i znacie ją na wylot, można rozbudować ją o dokupowane osobno rozszerzenia. Ja zainteresowałem się „Alvin & Dexter” – użycie tego dodatku okazało się to strzałem w dziesiątkę i chociaż bardzo delikatnym, to całkiem klawym skomplikowaniem gry.
Alvin i Dexter to dodatek pasujący do każdej wersji gry, obojętnie którym kontynentem dysponujecie. W pudełeczku znajdziemy dwie figurki potworów, po dwadzieścia kart akcji każdego z nich oraz po 1 karcie z punktacją. Przed pierwszą turą normalnej gry, ostatni z graczy ustawia bestię w dowolnym mieście, a pierwszy po jego prawej w kolejnym. Od teraz lokacje pogrążone są w chaosie i nie wolno ani budować torów od nich, ani do nich. W swojej turze wykonujemy standardowe akcje znane z podstawowej wersji gry, ale wolno nam też dodatkowo użyć jednej lub dwóch lokomotyw, aby przesunąć pionki o 3 lub 6 miast. Dodatek sprawia więc, że odpowiednio manewrując postaciami Dinozaura i Wrogiego Kosmity możemy blokować trasy i połączenia innym. Ale to nie wszystko, ponieważ największa ilość „użyć” również jest punktowana, gdyż każdy z najeźdźców ma po 20 wspomnianych kart ruchu, które trafiają po akcji do naszej ręki. Mało? Jest więcej – gdy już zakończymy grę, a te słodkie dranie stoją na czyjejś ukończonej (lub o zgrozo nie) trasie, to albo zabierają połowę punktacji z biletu, albo od razu wlepiają minus sześć punktów.
Dzięki temu dodatkowi, małym, ale o potężnej mocy, do samego budowanie połączeń „i przypadkowych blokad” dochodzi też mój ulubiony czynnik agresji i podkładanie tłustych świń współgraczom. Blokowanie tras, wstawianie potworów w największe skupiska przecinających się linii kolejowych i walka o odebranie punktacji jak największej ilości osób, nigdy jeszcze nie była tak fajna! Wszak odrobina zdrowej rywalizacji i umyślnego blokowania innych to to, co tygryski lubią najbardziej! I nie ma co swoich przyjaciół żałować, pewnie i tak całą partię oszukują.
Jeśli do czegoś mogę się w tej recenzji przyczepić, to głównie do instrukcji dodatku. Oryginalna gra jak wiadomo jest perfekcyjna, natomiast chociaż „Alvin i Dexter” to rzecz prosta, a instrukcja to jedna złożona na pół strona, początkowo nie wydała nam się jasna i klarowna. Przykładowo „karty bonusowe” czyli te z punktacją końcowa potworów (chyba), należy trzymać z kartami bonusowymi wersji podstawowej. Tylko nie mogliśmy zrozumieć o co chodzi, bo nie wiedzieliśmy, że w podstawce są jakieś karty specjalne. Takich mało klarownych wpadek jest ciut więcej, ale gdy już gramy to w ruchu wszystko staje się w miarę logiczne. Oprócz tego (ale to już mało ważne), to nie zaszkodziłoby, aby potwory były jednak pomalowane, skoro pociągi czy dworce są. Z tego co zauważyliśmy, to każde miasto nazywa się w swoim rodzimym języku, ale przy miastach np. Rosji nie bardzo wiadomo o co chodzi. Wszystko powinno być po polsku lub angielsku. Ale nic to, jeśli znacie na pamięć przebieg normalnej rozgrywki, to inwestujcie w dodatek, który wprowadzi trochę chaosu w Wasze kolejarskie życie.
Zawartość pudełka (wersja Europa):
- plansza przedstawiająca mapę Europy z roku 1900
- 240 kolorowych figurek wagonów
- 15 kolorowych figurek dworców
- 110 kart pociągów
- 46 kart biletów
- 5 drewnianych znaczników punktacji
- instrukcja
- numer dostępu Days of Wonder
Zawartość pudełka (Alvin & Dexter):
- Alvin the Alien – figurka
- Dexter the Dinosaur – figurka
- 20 kart Alvina
- 20 kart Dextera
- 1 karta bonusowa Alvina
- 1 karta bonusowa Dextera
Informacje dodatkowe:
- liczba graczy: 2-5 osób
- wiek: od 8 lat
- waga: ok 1.50kg
- czas gry: około 45-60 minut
- trudność: gra jest bardzo łatwa i ma przystępne zasady, wiele zależy od szczęścia. Dokupienie dodatku podnosi trudność i wprowadza element drapieżniejszego współzawodnictwa.
Grę „Wsiąść do pociągu: Europa” kupicie na stronie Rebel.pl o tutaj za około 160zł. Jeśli jednak żadna z wersji nie kryje już przed Wami tajemnic, musicie sprawdzić dodatek Alvin & Dexter (pasujący do każdej mapy), który znajdziecie o tutaj w cenie około 40 zł. Ja polecam, bo jest to jedna z najciekawszych planszówek w jakie grałem, dowodem niech będzie to, że w sumie zrecenzowałem już dwie podstawki i rozszerzenei – tak bardzo jestem w „pociągach” zakochany.