Ja to mam czasami szczęście! Udało mi się dostać bilety na przedpremierowy spektakl Teatru Kamienica – Wszystko o mężczyznach. Kamienicę lubię i szanuję, ich spektakle to zawsze masa wyśmienitej zabawy, wzruszeń i niesamowitej energii. Tym razem jednak było odrobinę inaczej, a to za sprawą wspomnianej premiery.
Wszystko o mężczyznach to opowieść o różnych typach mężczyzn, różnych osobowościach. W dodatku podanych w zaskakującej kolejności mini-opowiastek. Każda z nich podzielona jest na kilka „aktów”, a wszystkie wymieszane są ze sobą niczym w Pulp Fiction, gdy jedna dochodzi do punktu zwrotnego, zaczynamy kolejną, by do pierwszej powrócić później. I chociaż na scenie przewijają się tylko trzy osoby, opowieści jest sporo: są kumple na siłowni, ojciec z dwoma synami, striptizerzy, a to jeszcze nie koniec, aczkolwiek najlepiej fabułę odkrywać samemu. Na scenie w różnych rolach Michał Lesień-Głowacki, Arkadiusz Janiczek, Marcin Kwaśny i od razu muszę powiedzieć wprost – chociaż wszyscy są niewątpliwie uroczy, to jednak podczas przedstawienia zachowują się strasznie sztywno. Wydaje mi się, ze nie mogli totalnie złapać tego kumpelskiego luzu, który powinien emanować z każdej scenki. Przez większość spektaklu miałem wrażenie, że oglądam amatorski kabaret – przed którym przyjaciele zataili, że ich numery nie są śmieszne. Tylko Marcin Kwaśny radził sobie dość wartko, ale też dostawał najspokojniejsze i najmniej wymagające wątki. Naprawdę zrobiłbym wiele, żeby jakoś usprawiedliwić chłopaków, ale nie mogę – szczególnie w scenach wymagających krzyku czy emocji – widać, że nie idzie im zbyt dobrze.
Być może jednak to nie w aktorach rzecz, a we wspomnianej wcześniej fabule, która… jest totalnie nieprawdziwa. Nie tylko ubrana w stereotypy, pocięta tępym scyzorykiem i doprawiona chaotyczną oprawą – co po prostu niezrozumiała, nieśmieszna i niewzruszająca. Sceny dramatyczne wywoływały u mnie jedynie uśmiech politowania, a te „żywe” bawiły chyba tylko dlatego, że reszta była mdła. Dodatkowo co zauważyła moja partnerka – żaden facet, nigdy w życiu, nie odezwał się do innego faceta tak, jak oni ze sobą rozmawiali cały czas. Piękne, długie, kwieciste i prawie liryczne zdania na siłowni, a jedyne mięsne przekleństwo akurat w scenie, w której było to najmniej potrzebne. Bolało.
Dekoracje to po prostu ściana z wymalowanym zarysem miasta oraz kilka kwadratowych stołeczków i stół. Widzicie, możecie mieć mnie za prostaka, osobę, która chce bóg wie czego – a to nieprawda, bo dekoracje, tak samo jak efekty świetlne – podobały mi się najbardziej. Cenię pewną ascetyczność, wiem, że teatr polega również na wyobraźni i tutaj daję plusa, za bardzo plastyczne wnętrze. Ponieważ Kamienica wystawia to na małej salce, z głośnością również nie ma problemów.
Czy polecam Wszystko o mężczyznach komukolwiek?
Generalnie miałem w mowie końcowej powiedzieć, żeby zawsze sprawdzać wszystko samemu, bo mój gust jest tylko moim gustem, a równie dobrze może akurat w tym przypadku okazać się brakiem gustu, a recenzja tylko sugestią dla czytelnika co mi się podoba, a co nie – aczkolwiek wszedłem w ceny biletów i zobaczyłem, że taki na Wszystko o mężczyznach kosztuje 80zł. To przynajmniej o pięć dych za drogo, i gdyby kosztował dużo mniej, a rzecz wystawiana byłaby w barze lub klubokawiarni, w której można pić piwo – bawiłbym się zdecydowanie lepiej.
W swoim życiu byłem na lepszych przedstawieniach, czasami o połowę tańszych, także chociażbym może i chciał – nie mogę najnowszej premiery Teatru Kamienica nikomu polecić. To nie są te realia, to nie są te pieniądze. Naprawdę – talentu aktorskiego nie mam za grosz, ale przynajmniej scenariusz napisałbym, czy przetłumaczył lepiej.
A tak w pamięci zostało mi tylko „co to było?”.