Dzień dobry! Witajcie w ostatnim „Aktualnie w kinie” w 2018 roku! Co prawda w święta miała się pojawić mini recenzja Spider-Man Uniwersum, ale pomyślałem sobie, że skoro mam już napisaną pełną premierową recenzję tej świetnej animacji to nie ma już takiej potrzeby. W dzisiejszym odcinku skupimy się więc na filmie Pech to nie grzech czyli polskiej komedii romantycznej o bardzo, ale to bardzo wątpliwych walorach. Dzisiejszy film widziałem w Cinema City do którego serdecznie zapraszam! Zapraszam Was również na moje media społecznościowe! Znajdziecie mnie na Twitterze [klik], na Instagramie [klik] oraz oczywiście na Facebooku [klik].
- Pech to nie grzech
O czym: Para narzeczonych zakłada się o to, że wspólniczka jednego z nich ani się nie zakocha, ani nikt się w niej nie zakocha
Dlaczego tak: Bo Warszawa jest całkiem ładna. Bo Maria Dębska to taka Agnieszka Więdłocha tylko ma większe piersi. Ktoś bardziej odważny uzna, że Krzysztof Czeczot wypadł znośnie.
Dlaczego nie: Bo film jest nudny, kiepsko wyreżyserowany, ma żałosny scenariusz, bo postacie nie mają charakteru, bo product placement jest chamski i ordynarny. Generalnie niby się nie nudziłem, niby wszystko jest na swoim miejscu, ale zero w tym uroku, jakiejkolwiek filmowej pasji, albo logiki. Zła była też data premiery, zły jest zerowy marketing (widać, że twórcy nie wierzyli we własne dzieło) i złe są plenery żywcem ukradzione z bliźniaczego (ale lepszego) Dzień dobry kocham Cię. No i miłość w tym filmie jest jakaś taka smutna i skomplikowana. A wątek Karolaka został napisany tylko po to, aby go wepchnąć do jakiejś sceny.