Dzień dobry! Październik to mój ulubiony miesiąc – po pierwsze mam niedługo urodziny, po drugie pogoda (jeśli nie pada) bywa naprawdę przyjemna (ach te żółte liście!), po trzecie wcześniej jest ciemno, zimniej i zdecydowanie chętniej wybieramy się do kina! A na pewno mamy przed tym mniej oporów niż w trakcie gorącego lata. W tym tygodniu sprawdziłem najnowszy polski dramat-obyczajowy: (nie)znajomi. Post powstał z okazji #Megaśrody w Multikinie na którą bardzo, ale to bardzo zapraszam. Zwłaszcza, że repertuary pękają ostatnio w szwach – a będzie tylko lepiej.
- (nie)znajomi
O czym: Grupa znajomych spotyka się przy wspólnym stole na kolacji. W pewnym momencie decydują się wziąć udział w ryzykownej grze – wyciągają telefony i ustalają zasadę: wszystkie rozmowy wychodzące odbierają w trybie głośnomówiącym, a wszystkie przychodzące wiadomości czytają publicznie, przy wszystkich, na głos. Ta z pozoru niewinna gra i słynne „nie mam nic do ukrycia” poważnie zatrzęsie ich przyjaźnią.
Dlaczego tak: Genialna obsada! Maja Ostaszewska, Tomasz Kot, Kasia Smutniak, Łukasz Simlat, Aleksandra Domańska,Michał Żurawski, Wojciech Żołądkiewicz i Natalia Jędruś! Aktorzy dobrani na szóstkę z plusem, każdy ze świetnie dobraną i doskonale odegraną rolą. Tomasz Kot chwyta za serce tak bardzo, że aż boli. Tak samo jak Ostaszewska czy zimny jak głaz Simlat. Fabuła jest niezła, trzyma w napięciu i wywołuje odpowiedni niepokój. Generalnie niektóre wątki są naprawdę dobrze poprowadzone i zostawiają na twarzy wielkie „WOW”. Film jest również Polskim odpowiednikiem „Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie” – więc po seansie warto sprawdzić również oryginał. Ach, jeśli to dla Was plus – to pierwsza produkcja, której producentem został Dawid Podsiadło (dlatego też pod zwiastunem zamieściłem teledysk z jego piosenką).
Dlaczego nie: Wydaje mi się, że niektóre „głęboko skrywane” tajemnice to straszne bzdury – ale jestem w stanie zrozumieć to, że każdy inaczej odbiera swoje życie prywatne, a sekrety są po to, aby były sekretami. Ogólnie nie rozumiem również, kto dostaje tyle telefonów i smsów po 22:00…. – ale to tylko film. Brakuje mi też bardziej rozbudowanego zakończenia.
Kiedy: (nie)znajomi to bardzo dobra produkcja, która sama w sobie nie ma wielkich wad. Ten film to wycinek z życia pewnej grupy bliskich sobie osób i tak należy go traktować – nie jest jakoś wybitnie, ale najważniejsze, że nic nie razi w oczy, nie wywołuje żenady. Warto pójść do kina!