Od kinowego debiutu filmu „Testosteron” minęło już 16 lat, a ten – chociaż nadal zaskakuje na wielu poziomach – trochę stracił na pierwotnej świeżości. Reżyser oryginału, Andrzej Saramonowicz zgodził się jednak trochę go zaktualizować za pomocą przeniesienia tej soczystej, męskiej opowieści w nowy wymiar – na deski teatralne. Dziś dzięki Teatrowi Gudejko i współpracującymi z nim scenami – możemy zobaczyć Testosteron w wersji bez cenzury, wersji nowocześniejszej, ale nieodbiegającej od sławy i kultowości oryginału. Dzięki uprzejmości wspomnianego teatru miałem przyjemność być na premierze – i chciałbym powiedzieć o tej sztuce kilka słów.
Akcja Testosteronu dzieje się w restauracji, w której powinno odbywać się wesele. Traf chciał, że ślub został przerwany, a grupa mężczyzn (rodzina, świadkowie, pan młody) trafiają tam, aby rozwiązać pewne sprawy i koniec końców wypić kielicha. Od słowa do słowa na jaw wychodzą nowe, intrygujące fakty, teorie na temat dzisiejszej męskości.
Scenariusz nadal zaskakuje, a niektóre rozmowy i teorie zachowań damsko męskich mogą oburzać – dlatego przestrzegam co delikatniejszych lub mocniej wojujące feministki – pada tutaj kilka naprawdę mocnych, zresztą również prześmiesznych tekstów. Ogólnie fabuły nie ma tu specjalnie dużo, toteż nie będę jej spoilerował – Panowie w zamkniętej restauracji zamykają pewne sprawy, śmieją się, piją, a czasami jak to w życiu bywa – wdają w bójkę. Sztuka podzielona jest na dość wyraźne segmenty, które skupiają się zwykle na jakimś konkretnym wątku pobocznym. Jak już powiedziałem jest zabawnie, czuć świeżość i tą uroczą niepoprawność o którą w dzisiejszym świecie, w którym bycie mężczyzną powinno być karane – dość trudno. Niech się jednak nikt nie uraża, proszę wyjąć kije z dupy – kobiety obecne na widowni również bawiły się świetnie i zaśmiewały w głos – raz po raz. Chociaż nie powiem, bywa wulgarnie! Dlatego polecam sztukę trochę starszej widowni.
Opisanie głównych ról jest tak samo trudne jak opisanie scenariusza, głównym powodem jest fakt, że wszyscy Panowie niejako są głównymi bohaterami. Nie zawsze są co prawda jednakowo ważni lub z taką samą ilością „czasu antenowego”, ale w ogólnym rozrachunku każdy z nich daje trochę do siebie w ramach Testosteronowej układanki. Większą trudność sprawia mi jednak fakt, że sztuka będąca sztuką wyjazdową ma również dość trudny dla recenzenta układ – a mianowicie dublura goni dublurę. Oznacza to mniej więcej tyle, że znakomita większość ról obsadzona jest minimum dwoma aktorami, którzy w zależności od ich dostępności – zastępują się nawzajem. Tak więc w rolach głównych wystąpili: Leszek Lichota/Maciej Wierzbicki, Jędrzej Hycnar/Jakub Zając, Adam Serowaniec/Damian Kulec, Michał Meyer/Andrzej Popiel, Adrian Brząkała/Przemysław Wyszyński, Tomasz Drabek/Adam Krawczuk oraz Fabian Kocięcki. Z okazji premiery miałem więc okazję sprawdzić w akcji połowę z wymienionych nazwisk i z pełną świadomością krytyka teatralnego mogę powiedzieć jedno: na jakąkolwiek konfigurację nie traficie, na pewno się nie zawiedziecie. Wspomniani aktorzy to śmietanka teatralnych desek, która wielokrotnie udowadniała już jak to jest dać mocne, wzruszające przedstawienie. Tak jest i tym razem, dlatego otwarcie przyznam, że dowolny skład zadowoli nawet największych teatralnych mruków. Jest po prostu dobrze, ciekawie i zabawnie, a chemię pomiędzy aktorami widać na każdym etapie recenzowanej sztuki.
Jak na przedstawienie wędrowne, które zobaczyć możecie w wielu Polskich miastach – dekoracje są zaskakująco porządne. Restauracja w której śledzimy akcję wygląda z grubsza jak prawdziwa – mamy stoły, scenę z instrumentami, bar i trochę upiększaczy. To co przygotowali dla nasz scenografowie zwraca uwagę i sprawia, że czujemy fakt obcowania z czymś lepszym, bardziej premium. Większość scenografii tego typu to dość proste ścianki, w dodatku w nieciekawych kolorach. To co przedstawia Teatr Gudejko to jednak wrażenie prawdziwie kulturalne, wysokopoziomowe, dające złudzenie bycia jednym z gości – podczas tego niecodziennego męskiego wieczoru.
W Warszawie Testosteron zobaczycie na deskach Teatru Komedia – to jeden z dłużej działających teatrów, dodatkowo lepiej pomyślanych – dlatego widok jest wspaniały z każdego miejsca na sali. Tak samo jest z dźwiękiem – ten był czysty, łatwy do zrozumienia i niewymagający specjalnego nasłuchiwania. Nie zagwarantuję, że Testosteron odbierzecie równie dobrze w każdym obiekcie w którym się pojawi – ale mam możliwość przypuszczać, że właśnie tak będzie.
Jeśli jednak miałbym poszukać też jakichś minusów, to pewne rzeczy na etapie scenariusza zrobiłbym ciekawiej – dodał jakąś bonusową opowieść, trochę skrócił niektóre wątki i wywalił 1-2 obecnych na sali mężczyzn. O ile każdy z aktorów poradził sobie znakomicie, tak nie uważam, aby każda postać była w fabule potrzebna. Szczególnie przyjaciel Pana Młodego wydaje mi się trochę na siłę. Początkowo miałem tak również z postacią brata, ale koniec końców – co kto lubi.
Testosteron Teatru Gudejko w reżyserii Macieja Wierzbickiego i Macieja Krawczuka to sztuka zabawna i przewrotna, to także pozycja potrzebna w dzisiejszym nudnym i przewidywalnym świecie. Uważam, że jeśli tylko pojawi się w Waszym mieście lub miasteczku – warto odwiedzić dom kultury, okoliczny teatr czy scenę widowiskową – uśmiejecie się po pachy. A jeśli weźmiecie ze sobą kogoś delikatnego, kogo męskie przywary i zachowania drażnią ponad miarę – to i jeszcze pośmiejecie się z niego.
Bilety od 50zł, listę miast i terminów znajdziecie np. na stronie Biletyny. Czy bezpośrednio na stronie Teatru Gudejko. Ja bardzo serdecznie polecam – bawiłem się świetnie.