Skip to main content

Dzisiejszy odcinek to oczywiście najbardziej oczekiwana premiera ostatnich miesięcy – Kapitan Ameryka: Wojna Bohaterów czyli nasze ulubione postacie komiksowe w akcji – i to naprawdę „w liczbie mnogiej”, ponieważ film w takim składzie mógłby być kolejnymi Avengersami. Dodatkowo nagrałem z gościem specjalnym szybką recenzję wideo – kilka minut po wyjściu z kina oraz inny gość specjalny zostawił swoje „trzy grosze”. A zaraz potem #WszystkoGra czyli „pierwszy polski musical na bazie polskich piosenek” – do którego  naprawdę starałem się podejść z otwartą głową, a jaki był wynik przeczytacie w recenzji. Post powstał z okazji taniej środy w Cinema City, ale jeśli mieszkacie w Warszawie polecam również pomyśleć nad kinem Atlantic – Disney ogranicza projekcje 2D z napisami, a we wspomnianym przybytku jest ich nie tylko całkiem sporo, to w dodatku o przyjaznych godzinach.

– Kapitan Ameryka: Wojna Bohaterów

7729780.3O czym: Bohaterowie zmuszeni są podpisać ustawę, która nakłada na nich kontrolę ONZ. Drużyna dzieli się na zwolenników i przeciwników.

Dlaczego tak: To kolejny film Marvela! Więc jeśli oglądaliście wszystkie poprzednie, to nie ma przecież możliwości pominięcia Kapitana. Dodatkowo to najlepszy film Marvela jak dotąd – bardzo blisko mu do Avengersów, ale jednak nadal trzyma klimat Zimowego Żołnierza. Znajdziecie w nim bardzo dużą liczbę postaci – brakuje tylko Thora i Hulka, aczkolwiek ekipę uzupełnia kilka niezwykle barwnych, w tym także jeszcze nie widzianych zawadiaków. Film ma niezły scenariusz i miejscami niezłe sceny walk, wreszcie jest dużo poważniej i mroczniej. Film wyraźnie dzieli widzów na #TeamCap oraz #TeamIronMan i to chyba pierwsza taka sytuacja w dziejach, gdy tak bardzo można utożsamić się z filmowymi bohaterami. No i film jest dość długi, więc zabawy jest sporo.

Dlaczego nie: Kapitan Ameryka ma jakieś badziewne motywacje, które trudno zrozumieć. Jedna z głównych walk wydaje mi się trochę pusta, w dodatku reszta (chociaż nie cała) jest miejscami zbyt chaotycznie nagrana – niewyraźna i pełna szybkich cięć. Tak trudno zrobić chociaż trochę fajnej choreografii? No i jeśli nie oglądaliście poprzednich filmów, a w tym momencie to już wymagana jest znajomość praktycznie wszystkich z serii – to nie macie czego tutaj szukać, bo nie zrozumiecie kto jest kim i dlaczego.

Kiedy: Natychmiast! Kapitan Ameryka to najważniejsza premiera tej wiosny i po prostu trzeba. To też kawał bardzo solidnego kina.

3 grosze od Justyny, która ze swoim chłopakiem Łukaszem odwiedziła Kino Atlantic:

Jestem fanką Marvela, więc niecierpliwie czekałam na „Kapitana Amerykę. Wojnę Bohaterów” i… na szczęście się nie rozczarowałam! Steve Rogers irytuje mnie bez zmian, Scarlett Witch zachwycająca, a Hawkeye przeuroczy! Wybrałam seans w kinie Atlantic głównie ze względu na możliwość obejrzenia produkcji w 2D i z napisami – których w Atlanticu nie brakuje, podczas gdy w innych kinach czasami jest jeden seans dziennie. Film dostaje ode mnie moce 8,5/10, polecam fanom Superbohaterów i nie tylko! 

A tutaj moja recenzja na gorąco – również z Justyną, aczkolwiek inną 🙂

– #WszystkoGra

7728363.3O czym: O niczym.

Dlaczego tak: ———–

Dlaczego nie: W tym filmie absolutnie nikt nie potrafi śpiewać – nikt. Autorzy hucznie porównują się do Mamma Mia – ale piosenki wydają się być zupełnie przypadkowe, nie mają czasami nawet związku z tym co widzimy w danym momencie na ekranie, już nie mówiąc o układaniu tego w fabułę. Piosenki są źle zaaranżowane, a czasami chamsko pocięte na „5 osób, które siedzą w różnych miejscach i patrzą w niebo” przez co tracą rytm. Aktorzy są mega brzydcy, większość wygląda jak po jakiejś chemioterapii (scena w radiowozie, wystarczy zobaczyć zwiastun). Układy choreograficzne to bzdura, aktorzy gibią się jak małpy, już nie mówiąc, że większość tych „bajecznych” układów wkomponowano w film jako „sny”. Litościwie nie wspomnę o tym, że taniec grupowy zwykle jest niezsynchronizowany i widać różnice pomiędzy ruchami tancerzy. No i tutaj kompletna paranoja – film ma przebłyski scen z Drugiej Wojny Światowej iks de. I co tam kurwa robi Paweł Wawrzecki – jako tłum, to ja już naprawdę nie rozumiem. W ogóle jeśli używamy przeszklonych obiektów, to można by te szyby umyć – zwłaszcza w randomowej scenie tańca nad Wisłą, gdzie są zdecydowanie brudne. Jednozdaniowa fabuła „chcą nam zburzyć dom” jest bezsensowna, a to co dzieje się dalej nie ma zupełnie sensu, nawet nie rozumiem dlaczego film się skończył, gdy już to zrobił – #NicNieGra to zlepek bezsensownych scen o niczym.

Kiedy: Jak były Szwedy. Proszę obejrzeć „Teledysko-zwiastun” a potem dać 2/10 – bo poziomu Kac Wawy to na szczęście nie miało. Chociaż plusów w tym żadnych. Ciekawostka na koniec: trailer jest chyba mocno podremiksowany, bo w kinie brzmi to dużo gorzej, ale ogólny klimat zgnilizny czuć.

Cinema_City_Master_RGB_whiteBg1-300x1641

logo_kina_atlantic

Piotrek Gniewkowski (Niekulturalny)

Krytyk filmowy i teatralny, zapalony gracz konsolowy i komputerowy. Od kilku lat pracuje w branży reklamowej przy projektach influencerskich. Zakochany w najnowszych technologiach. W wolnych chwilach fotografuje Warszawę.

Zostaw komentarz: