Dzień dobry, witajcie w kolejnym odcinku „Aktualnie w kinie”! Tym razem opiszę tylko jeden film, bo innych ważnych premier po prostu w tym tygodniu nie było. Z ciekawostek, chociaż raczej negatywnych, muszę dać Wam znać, że kwiecień jest miesiącem nie tylko praktycznie bezkinowym (z ważnych produkcji debiutują tylko Szybcy i Wściekli 8) co w dodatku w tygodniu Wielkanocnym nie wchodzi… nic. Tak więc musicie być przygotowani na to, że zobaczymy się dopiero za dwa tygodnie.
Ale nie obawiajcie się, w trakcie pisania jest kolejny post z serii „8 filmów które wypada znać” więc mam nadzieję, że nie tylko sprawdzicie starsze odcinki (linki w linku!) co jeszcze wybierzecie sobie dzięki temu jakiś film na świąteczno-weekendowy wieczór. „8 filmów” to bardzo fajna seria, gwarantuję, że każdy odnajdzie tam coś dla siebie. A w tym momencie lecimy z Ghost in the Shell czyli ekranizacją kultowego anime o świecie, w którym każdy człowiek może się do woli modyfikować. Post powstał z okazji taniej środy z Cinema City, a już teraz zapraszam do lajkowania moich profili społecznościowych, gdzie ostatnio bardzo często pojawiają się naprawdę ekscytujące nowości i ciekawostki! Facebook! Twitter! Patronite!
– Ghost in the Shell
O czym: W cybernetycznym świecie przyszłości ktoś hakuje mózgi zarządu pewnej firmy. Major musi za wszelką cenę powstrzymać cyberterrorystę.
Dlaczego tak: Mega fajne efekty wizualne, dodatkowo praktycznie 1:1 przeniesione z anime (niektóre sceny również)! W rolach głównych Scarlett Johansson, Pilou Asbaek, Juliette Binoche oraz Michael Pitt! Szczególnie ten ostatni wypadł naprawdę przekonująco! Wspomniałem już o tym, ale powtórzę, iż odwzorowanie oryginału z 1995 roku jest nie tylko dość dobre, ale po prostu wszystko wygląda tak jak wyglądać powinno, w moim odczuciu jest też bardziej klarowne w odbiorze i łatwiejsze w zrozumieniu.
Dlaczego nie: Powinno być epicko, ale brakuje tutaj czegoś naprawdę spektakularnego – w tym niestety problem – graficzne jest pełen wypas, zwolnione tempo pojawia się co kilka minut, filtry instagramowe przepięknie dopełniają całości – ale właściwie po co? Nie czuć w tym wszystkim spójnego połączenia przedstawionego świata. Nie wiem dokładnie dla kogo jest ten film, wszak najbardziej zagorzali fani oryginału i tak się nie przekonają, rzucą się z aferą, że nic mu nie dorówna i w pewnym sensie mogą mieć rację. Młody widz chwilowo się oczywiście zachwyci, ale wyjdzie z seansu bez refleksji. No i co uszło na sucho w anime (bo to jednak anime, ma prawo być dziwne) tutaj wypada bardziej tandetnie. Czuć istnienie jakiegoś uniwersum, ale brakuje wokół niego opowieści.
Kiedy: To ciekawa ekranizacja, która nie jest ani wybitnie dobra, ani jakoś specjalnie zła. Po prostu to nieźle wykonany film, który powstał i właściwie warto wiedzieć tylko tyle. Natomiast najbardziej opłaca się zobaczyć go w kinie, ponieważ efekty specjalne są naprawdę prześliczne.