Dzień dobry! Witajcie w kolejnym poście z cyklu „Aktualnie w kinie”! Dziś zajmiemy się niezwykłym filmem wojennym czyli Dunkierką w reżyserii Christophera Nolana. Moim zdaniem jest to produkcja niestety dość mało znana i robiąc szybki wywiad środowiskowy okazało się, że generalnie nikt o niej nie słyszał. Wiem, że produkcja jest wielka i na pewno trochę uogólniam – ale niech rzuci kamieniem ten, kto kinem interesuje się weekendowo i wiedział o co chodzi. Nie wiem czy to wina dość wątłej reklamy czy może mało amerykańskiej nazwy? Trudno powiedzieć. Ale warto przeczytać co o tym sądzę! Post powstał oczywiście z okazji taniej środy w Cinema City! Po lekturze zapraszam też do moich mediów społecznościowych – na fanpage oraz na prywatnego Twittera 🙂 Mam też oczywiście dwa instagramy – znajdziecie mnie pod @poznajciexinga oraz @cudownawarszawa
– Dunkierka
O czym: Opowieść o jednej z najbardziej zaciekłych bitew II Wojny Światowej pomiędzy Aliantami a niemiecką armią.
Dlaczego tak: Scenariuszem i reżyserią zajął się Christopher Nolan, a muzykę napisał Hans Zimmer. I na tym recenzja mogłaby się zakończyć, bo to już samo w sobie oznacza, że film trzyma mega wysoki poziom – zwłaszcza opowiadając o tak ciekawym wydarzeniu historycznym. Oprócz tego zdjęcia, kadry i efekty specjalne są cudowne – każda scena wygląda tak, jakby kosztowała ze 3 miliony dolarów, wszystko wydaje się maksymalnie naturalne, na swoim miejscu i realistyczne. Aktorstwo również jest całkiem dobre, a na pewno na przyzwoitym poziomie…
Dlaczego nie: … chociaż chyba nie ma kogo na tym polu wyróżnić. Jest co prawda Tom Hardy, ale jego występu wybitnym nazwać nie można – równie dobrze mogłoby go wcale nie być. Scenariusz jest co prawda mocny, ale pocięty i pogmatwany – przez co zupełnie niemożliwym jest wczuć się w los jakiegokolwiek z przedstawionych tutaj chłopaków – niestety są zbyt anonimowi, zbyt nieważni, epizodyczni. Nie idzie nawet zapamiętać ich imion – straszny to minus. Ach, jeśli liczycie na dużo latających w powietrzu kończyn – to nie, jakby nie patrzeć niezbyt wiele tutaj trupów.
Kiedy: Tak naprawdę to ocena zależy od tego czy kochacie kino wojenne pod każdą postacią. Film jest wspaniały i być może ocenicie go nawet na 8-9/10, ale to jednak tylko film – porządnie nakręcony, ale nie wyciskający łez i nie podający wzruszającej historii. Większość minusów jest co prawda nieważnych z punktu widzenia ogółu – ale Szeregowiec Ryan czy Czas Apokalipsy to to nie jest. Ach no i chyba tylko w kinie – po pierwsze wizualia są świetne, po drugie w domu na DVD zbyt łatwo się pogubicie.