Dzisiejsze „aktualnie w kinie” to koniec pewnej ery – ale spokojnie, nie mojej. Chodzi o sagę: Igrzyska Śmierci, a konkretnie o film Kosogłos. Część druga – czyli obraz, który na dobre zamyka całą opowieść o Katniss. Z książkowej trylogii zrobiły się cztery filmy i chociaż taki zabieg znacząco wydłużył życie bohaterów, mówimy sobie „żegnajcie” i zastanawiamy się czy finał tej opowieści jest godnym zakończeniem. Post powstał z okazji taniej środy w Cinema City – biegnijcie do kina!
– Igrzyska Śmierci: Kosogłos. Część 2.
O czym: Katniss i przywódcy Dystryktu 13. postanawiają zaatakować Kapitol, aby raz na zawsze ukrócić rządy Prezydenta Snowa.
Dlaczego tak: Ponieważ jest to bezsprzecznie najlepsza część serii, najwierniej oddana i jednocześnie najbardziej mroczna – w końcu dostajemy tu też trochę „horroru” i przelanej krwi niewinnych. Bo efekty specjalne są niezłe (tło, świat), a na pewno najlepsze w serii. Bo aktorzy robią tu masę roboty, a występują np. Jennifer Lawrence, Liam Hemsworth, Woody Harrelson, Donald Sutherland, Philip Seymour Hoffman czy Julianne Moore. Kolejne „tak” ponieważ akcji jest dużo więcej niż w „Kosogłos. Część 1” i nie gadają tyle o pierdołach. Ponieważ to finał najciekawszej sagi, opartej o książki dla młodzieży! Igrzyska zawsze były wyżej niż jakieś tam pierdoły w typie „Więźnia Labiryntu”.
Dlaczego nie: Ponieważ trzeba znać poprzednie części, co prawda przed moim filmem puścili przypomnienie, ale byłem na oficjalnej premierze i nie mogę tego zagwarantować w normalnych kinach. To pierwsze Igrzyska Śmierci w technologii 3D, ale seans w okularach jest męczący i nic wielkiego nie wnosi. Ostatnia scena psuje wszystko, ale podobno wierność z książką jest 99%.
Kiedy: Jeśli jesteście w temacie, to od razu. Jeśli nie jesteście, to warto zacząć nadrabiać, ale już spokojnie na DVD.
