W ramach nieustającego rozwoju mojej strony, nadszedł czas na testowanie gier planszowych! Robiłem to jakiś czas temu w Polskim Radiu i przyznam, że to całkiem uzależniające hobby. Na szczęście dzięki współpracy z dystrybutorem tych przecudownych zajmowaczy czasu firmą Rebel.pl, będę miał okazję co dwa tygodnie dostarczyć Wam swoje recenzje i mam nadzieję, zaszczepić w Was miłość do aktywnego spędzenia czasu w gronie znajomych. Zima za pasem! Zaczynamy! W testowaniu pomogli mi Magda, Karolina i Rafał.
Na pierwszy ogień idzie gra Time’s Up! Celebrity 1 i powiem szczerze, że już dawno się tak nie ubawiłem. Time’s UP! to seria gier towarzyskich, zawierających talię kart i pięknie wykonaną klepsydrę, w której cel jest jeden – pokonać wrogą drużynę za pomocą wyobraźni, wiedzy i pamięci.
Sama gra nie jest skomplikowana, ale do łatwych również nie należy! Jeśli więc spędziliście ostatnie 10 lat w piwnicy na obieraniu ziemniaków, to nie za bardzo macie tutaj czego szukać. Zasady są proste: na kartach są nazwiska, rzeczy czy właściwie wszystko co da się nazwać (jak sugeruje tytuł, nasza edycja była oparta na sławnych ludziach), dzielimy się na drużyny i staramy się odgadnąć jak najwięcej słów, oczywiście na czas – zanim przesypie się piasek w klepsydrze. Jak zgadujemy? To proste i przyjemne!
Runda 1: Możemy opowiadać o osobie czy przedmiocie z karty, mamy prawo do pełnych zdań i podpowiedzi, sugerowania ról filmowych, wyglądu i wszystkiego, oprócz samego napisu w naszym ręku. „Zgadnięta” karta idzie na naszą kupkę, a niezgadnięta do worka z innymi kartami. Pytania zadajemy na zmianę według ustalonej wcześniej kolejności. Ale tylko między członkami drużyny! Dlatego ważna jest gra zespołowa i skupienie na sobie. Celem jest odgadnąć więcej kart niż przeciwnicy.
Runda 2: Zaczyna być wymagająco! Mamy tylko „jedno” słowo, aby opisać trzymaną przez nas kartę. Gra wymaga więc nieustającej koncentracji i podsłuchiwania tego co zgadują przeciwnicy, ponieważ używamy tych samych kart co wcześniej, tylko wymieszanych. Tak więc mamy szansę zgadnąć, ponieważ mówiąc jedynie „młotek”, bystry członek drużyny załapie, że jedynym blisko powiązanym hasłem z wcześniejszej rundy był Bob Budowniczy. Ale już „piosenkarka” to za mało, gdy w talii trafiły nam się trzy różne kobiety, które zawodowo śpiewają. Szare komórki pracują, presja jest ogromna, a w klepsydrze coraz mniej piasku!
Runda 3: Najlepsza zabawa została na koniec! Jest też najtrudniej. W tej rundzie nie mówimy, a pokazujemy! Skoki, tańce, machanie rękami! Klepsydra sypie magiczny pył, a zgadywanie jest szybkie i wariackie. Ponieważ pamiętamy już mniej więcej jakie w naszej grze wystąpiły karty, trzecia runda to wyścig na gesty i zabawne miny, czasami już po pierwszym machnięciu ręką wiemy o co chodzi, a niekiedy najbardziej oczywiste przekazy w ogóle do nas nie trafiają. No bo jak pokazać „Wielkiego Brata”? W jaki sposób naprowadzić na nazwisko zagranicznego poety? Zabawa jest więc konkretna, wciągająca i prosta do przyswojenia.
Jak wspomniałem wygrywa oczywiście para, która zdobyła więcej kart – czyli zgadła większą liczbę haseł. Proste!
Sama sesja z „Time’s UP!” jest dobrą dawką rozrywki, oczywiście wieloosobowej – dla ludzi w każdym wieku. W pudełku znalazłem nie tylko wspomnianą klepsydrę, worek na karty, notatnik, ale też instrukcję i kompletny spis wszystkich haseł w kolejności alfabetycznej! To bardzo sensowne rozwiązanie, ponieważ nie wszyscy znają każde nazwisko czy pseudonim, tak więc gra sama w sobie spełnia też funkcje edukacyjne – uczy i rozwija, ćwiczy pamięć i koordynację ruchową. Wydaje się więc idealnym prezentem dla dziecka, zwłaszcza, że dostępne są też inne zestawy kart np. „Family”, która zawiera hasła takie jak wykonywane zawody, nazwy zwierząt czy przedmiotów. Wspólne odgadywanie i sprawdzanie „co dane słowo znaczy” z pewnością przyda się w szkole, gdzie Nasza pociecha będzie mogła zabłysnąć.
Same karty wykonane są z dobrego materiału i są dość kolorowe. Na każdej znajdziemy dwa słowa, okazuje się, że można je traktować jako poziomy trudności. Żółte były dla nas dużo łatwiejsze, a niebieskie bardzo szybko sprawiły nam problem. Kart jest jednak tyle (ponad 220), że nie powinniśmy zbyt prędko znudzić się talią i nigdy nie będzie zbyt łatwo, a mnożąc to razy „2”, bo tyle jest słów na karcie – daje to w naszej edycji prawie 500 nazwisk! Jest grubo. Trafiamy więc na postaci historyczne, aktualnie żyjące czy pseudonimy artystyczne z całego świata. Wiedza z kolorowych tygodników wreszcie się do czegoś przyda!
Gra zajęła nam ponad godzinę nieskrępowanej i szybkiej zabawy. Dzięki dołączonemu workowi dobrej jakości, możemy wszystko przenosić bez pudełka gdzie tylko chcemy. Ciesze się, że dostałem tę grę do recenzji, ponieważ mogę ją szczerze polecić wszystkim i w każdym wieku, gdyż sam na pewno będę niejednokrotnie do niej wracał. Za około 50zł, macie zapewnioną świetną przystawkę przed poważniejszą grą, albo dobrą i radosną rozrywkę dla wielu osób np. podczas wieczornego spotkania w barze. Idealna zabawa na zimę i wakacyjne wyjazdy. Jeśli ktoś lubi tego typu zabawy – na pewno nie będzie zawiedziony. Jedyny zauważalny minus jest taki, że grając przy gorszym świetle (jak my), nie zawsze od razu zauważaliśmy, że klepsydra się już przesypała – bo trochę załamuje światło.
Zawartość pudełka:
- 220 kart zawierających 440 słów
- notesik do zapisywania punktów
- klepsydra
- woreczek
- instrukcja
Informacje dodatkowe:
- Liczba Graczy: 4-12 osób
- Sugerowany wiek: od 4 lat
- Czas gry: ok. 30 minut
- Waga: ok. 0.40 kg
- Trudność: średnia, w zależności od wiedzy.
- Grę Time’s Up!: Celebrity oraz jej wariacje z innymi kartami kupicie np. o tutaj na stronie Rebel.pl