Najprzyjemniejsze w byciu mną jest chyba to, że mam szanse pojawiać się na premierach lub przedpremierach rozmaitych sztuk teatralnych. Tym razem znalazłem się w Teatrze Komedia na ich prawdopodobnie najcenniejszym do tej pory projekcie – Interesie Życia – bardzo silnie reklamowanym na gigantycznych bilbordach w centrum Warszawy. Tak też właśnie dowiedziałem się o tej sztuce i jej premierze, a przeglądając rezerwacje online widzę, że owa produkcja sprzedaje się jak świeże bułeczki. Czy słusznie? O tym w recenzji.
Interes Życia opowiada o dwóch kobietach, przyjaciółkach, które mają szansę podpisać wielki kontrakt. Panie projektują seksowną bieliznę, a do pokoju hotelowego, wynajętego dla zwiększenia prestiżu pokazu, ma przyjechać sławny włoski projektant mody. Jest tylko jeden problem – nie powiedziały o tym mężom, którzy podejrzewają, że urocze małżonki zameldowały się raczej na orgietkę i ogólną zdradę, niż na załatwianie jakichkolwiek biznesów.
W rolach głównych: Katarzyna Kwiatkowska, Joanna Koroniewska, Tomasz Dutkiewicz, Jan Jankowski, Rafał Cieszyński / Krystian Biłko, Tomasz Dedek, Robert Rozmus – i tutaj chyba nikogo przedstawiać nie trzeba, bo każda osoba zaprawiona w teatralnych bojach z pewnością przywita taką obsadę z otwartymi ramionami. Aktorzy są różnorodni i świetnie się dopełniający – Interes Życia pod tym względem nie ma słabych stron, a nawet ma swoje plusy – Tomasz Dedek oraz Rafał Cieszyński z całą pewnością iskrzą. Zwłaszcza ten drugi, który wielokrotnie pokaże swój sześciopak… znaczy talent!, a być może i coś jeszcze. Główne aktorki czyli duet Kwiatkowska-Koroniewska grają oczywiście bardzo poprawnie i wszystko co robią jest takie jakim być powinno, niestety chociażbym chciał powiedzieć coś więcej – nie pokazują pełni swoich możliwości i zabrakło w nich tego słynnego czegoś. Może to kwestia tego, iż wcielają się w dość sztywne i delikatnie prowadzone postaci – być może to kwestia reżyserii, albo po prostu tak miało być. Nie wiem.
Dekoracje jak zresztą zdążył przyzwyczaić nas Teatr Komedia – są ekscentryczne, kolorowe i bogate. Mamy więc pięknie urządzony, przestronny pokój hotelowy, niezwykłą kolekcję ubrań, czy chociażby wspaniałe tło, które imituje widok z okna hotelowego. Jest klasycznie, ale jak już powiedziałem – bardzo po królewsku. Taki już zresztą urok fars tego typu, że stawiają przede wszystkim na bardzo jednoznaczne dekoracje i wszystko pokazują „wprost”. Jest to oczywiście wielki plus, szczególnie dla osób, które chodząc do teatru chcą poczuć trochę przepychu, za który zapłacili przecież w cenie biletu.
Fabuła… jest trochę taka, jak to mówi stare przysłowie „jeden rabin powie tak, drugi rabin powie nie”. I właśnie tak to trochę odczułem, bo wszystkie angielskie farsy typu „coś nam się wydaje i nie możemy tego wyjaśnić” są prowadzone zwykle na jedno kopyto. Dlatego w mojej głowie kotłują się zdecydowanie różne opinie. Ja jakoś szczególnie zainteresowany akcją nie byłem, rzecz wydała mi się maksymalnie chaotyczna i niekiedy nudna, mam wrażenie, że męska część widowni podzieliła moje zdanie, ale za to część żeńska bawiła się zdecydowanie lepiej, być może z uwagi na rozbierających się panów, a może za to, że to właśnie kobiety są tutaj „tymi głównymi”.
Z całą pewnością jednak największym plusem „Interesu” jest fakt, że dowcipy są maksymalnie świńskie i zboczone, żarty są doskonale wyważone, pozbawione wstydu – ale zachowujące dobry smak. Przyznam się bez bicia, że parę razy parsknąłem śmiechem jak małe prosie, aczkolwiek w ogólnym rozrachunku nie uznałbym tej sztuki za jakąś szczególnie zabawną. Publiczności owszem, bardzo się podobało, ale głównie tej starszej i jak już wspomniałem – części żeńskiej. Może to kwestia tematu mody, może tego, że widziałem podobne sztuki, tylko lepsze o jakąś drobnostkę. Tu zabrakło odrobiny magii.
Moje oczekiwania względem tej produkcji były naprawdę ogromne, głównie za sprawą wszechobecnego atakowania mnie kampanią reklamową, która zapowiadała Interes Życia jako hit sezonu. Takich słów jednak użyć nie mogę, aczkolwiek nie bez powodu premiera miała miejsce blisko dnia kobiet – bo dla nich jest ta produkcja i tak właśnie chciałbym o niej myśleć, o przedstawieniu na które idą dwie koleżanki z pracy i bawią się cudownie, na chwilę zapominając o trudach dnia codziennego.
Ja ze swojej strony oczywiście polecam, ale musicie być świadomi minusów, o których wspomniałem.
Interes Życia zobaczycie w Teatrze Komedia już w 01.04, piątek, g. 19:00 – 02.04, sobota, g. 15:00 – 02.04, sobota, g. 19:00 – 12.04, wtorek, g. 19:00 – 13.04, środa, g. 19:00 – 14.04, czwartek, g. 19:00 – 10.05, wtorek, g. 19:00 – 11.05, środa, g. 19:00 – 20.05, piątek, g. 19:00 – 21.05, sobota, g. 19:00 – 07.06, wtorek, g. 19:00 – 08.06, środa, g. 19:00 – 24.06, piątek, g. 19:00 – 25.06, sobota, g. 19:00. Bilety w cenie od 61 zł do 99zł znajdziecie w kasie Teatru Komedia oraz na ich stronie internetowej. A także na e-bilet.pl.
Spektakl dozwolony od 15 roku życia.
Nuda,tyłki w samej bieliźnie miały chyba wzbudzić zachwyt i salwy śmiechu, mnie jakoś to nie ubawiło.Naprawdę bardzo się starałam żeby się dobrze bawić, ale nie dało się. Aktorzy robili co mogli, czyli byli głośni, szybko biegali po scenie, ale to za mało na dobry spektakl. Fabuła chaotyczna i niskiego lotu.
Nie wyszedłem może w przerwie, ale jestem bardzo rozczarowany. Porównanie z komedią ,,Pół żartem, pół serio” (na stronie Teatru KOMEDIA)pozostaje wielkim nadużyciem. Aktorstwo bardzo przeciętne. Przekaz w sam raz dla niewyszukanego widza po prostu ,,pospolyty”. Gawiedź dowieziona autokarami na przedstawienie bawiła się wyśmienicie. Nie zdarzyło mi się być tak zażenowanym. Nie znalazłem powodu, żeby nagrodzić aktorów oklaskami. To co zobaczyłem nie było nawet śmieszne. Zdecydowanie nie polecam.
Pierwszy raz zdarzyło mi się że wyszłam z teatru w przerwie. Komedia niskich lotów, aktorstwo niskich lotów.