Skip to main content

Wrzesień to taki magiczny czas, w którym startują nowe seriale i powracają stare. Oczywiście zegar premier jest zachwiany, niektóre seriale są wyłącznie wakacyjne, inne startują na wiosnę – ale póki co skupimy się na tych aktualnych które warto oglądać, wspomnę też o tych których nie warto i o tych które powracają a na pewno ich nie oglądasz.

Nowości które warto oglądać:

The Blacklist – jeden z najgroźniejszych przestępców świata po prostu wchodzi do siedziby FBI i prosi o
aresztowanie go. Podczas przesłuchania wyznaje że z chęcią pomoże złapać każdego przestępce z listy tych największych. Warunkiem jest oddanie wszystkich wskazanych spraw młodej i niedoświadczonej agentce którą sam wybrał.

Dlaczego:  chociażby dlatego, że mamy tutaj arcyciekawych łotrów, których FBI stara się złapać. Serial jest więc „sprawą na odcinek”, ale główny wątek relacji młodej agentki z doświadczonym przestępcą jest równie gorący i podany bardzo równo. Czujemy fabułę, mimo że nie jest 100% ciągła. Gwiazdą jest James Spader w widocznej na plakacie roli Raymonda „Red” Reddington’a – który tylko teoretycznie jest dobrym wujkiem od wydawania przestępców, a praktycznie jest twardym i bezwzględnym draniem wciągającym FBI w tajemniczą grę – o której jeszcze nic nie wiem. Serial jest moim największym zaskoczeniem na liście wrześniowych premier. Kto wszedł w jego świat nie żałował.

(USA, 2013, 45 minut, sensacja)

Brooklyn Nine-Nine – serial o komisariacie policji i rywalizacji stróżów prawa w niezwykle zabawnej
formie. Tak, mówimy tutaj o serialu komediowym, ukazującym codzienne życie na posterunku pełnym świrów.

Dlaczego: Bo jest cudownie śmiesznie. Jak w najlepszych serialach pokroju Family Guya jesteśmy co kilka zdań zalewani lawiną filmowych retrospekcji i przypomnień. Bo scenarzyście stworzyli ultra dziwne postacie, mieli pomysł i humor. Jak dla mnie to bardzo przyjemnie spędzony czas.

(USA, 2013, 23 minuty, komedia)

The Crazy Ones – serial o agencji reklamowej prowadzonej przez poważną córkę i wybitnie szalonego
ojca.

Dlaczego: Bo córką jest Sarah Michelle Gellar która z upływem lat jest coraz piękniejsza i ma do siebie coraz większy dystans. Zdjęcie ani trochę nie oddaje jak uroczą gra postać. Bo ojcem jest Robin Williams w swojej najlepszej roli komediowej od lat – jest szurnięty, dziki i jest najlepszym specem od reklamy jakiego widział świat. Dla relaksu hoduje kaczuszki, nosi kimono czy podpala biuro. Jest szybki, bystry i mamy wrażenie że improwizował wszystkie swoje teksty – bo niemożliwym jest tak dobrze je zagrać. Bo to serial o agencji reklamowej – mojej pasji, bo mało jest seriali w tej tematyce a w Mad Men palą za dużo papierosów i jest zbyt ponuro. No i dlatego że dzieje się dziś i mówimy tu o kampaniach reklamowych np. McDonald’s

(USA, 2013, 24 minuty, komedia)

Hostages – pewna lekarka ma operować prezydenta, noc przed zabiegiem jej dom atakują zamaskowani
bandyci. Od teraz ona i jej rodzina są więźniami – aby uratować swoich bliskich – dotychczas wzorowa matka i żona musi pomylić się podczas operacji, a prezydent – umrzeć.

Dlaczego: Bo mamy niesamowitą atmosferę zaszczucia, która nie ogranicza się fabularnie do jednej tylko nocy. Bo jest jakaś tajemnica i nieznane cele kierujące napastnikami. Bo lekarka ma zbyt wrogą twarz by być tak kryształowa jak może się wydawać. W tym serialu nic nie jest takie jakim może się wydawać, a dobro może bardzo szybko stać się złem. I odwrotnie.

(USA, 2013, 43 minuty, thriller/dramat)

Sleepy Hollow – w wielkim skrócie to opowieść o Biblijnej Apokalipsie. Pewnej nocy w sennym miasteczku
pojawia się jeździec bez głowy, który zabija miejscową ludzkość. Czarnoskóra policjantka postanawia dowiedzieć się prawdy, partnerować jej od teraz będzie Ichabod Crane – bohater wojny secesyjnej który budzi się po 250 latach w całkiem nowej współczesnej Ameryce. Czemu się tu znalazł? Skąd biorą się potwory? W jaki sposób jest połączony z panią policjant? O tym będzie ten serial.

Dlaczego: Bo ona jest piękna – więc każdy facet chętnie popatrzy. Bo on jest piękny i ma bajeczny akcent więc roztopi serce każdej kobiety. Bo formułą przypomina Supernatural – tylko bardziej oparty jest na biblii. Bo jest odpowiednio mroczny, ma dobre efekty specjalne, ciekawie naszkicowane postacie i jest miłą odskocznią od ciężkiego tygodnia. Bo epizodycznie pojawia się John Cho czyli Harold z Harolda i Kumara. Serial ma tylko jedną wadę – przepowiednie mówią w nim o 7 latach prób dla wybrańców – to bezpieczne dla producentów, ale nas może postawić przed 8 sezonami, a wiadomo jak to jest gdy się przesadzi. Ja akurat cenie seriale fabularne najmocniej gdy się kiedyś kończą. Najlepiej tak po 4 sezonach.

(USA, 2013, 43 minuty, fantasy)

The Tomorrow People – serial przypominający film Jumper. Mamy grupę ludzi obdarzonych trzema
mocami „T” – telekinezą, teleportacją i telepatią. Ludzi tych ściga i neutralizuje tajna organizacja usuwająca wszelkie odchylenia od normalności. Gdy pojawia się Stephen posiadający jako jedyny czwartą moc „T” – zatrzymywanie czasu – postanawiają walczyć z tymi złymi.

Dlaczego: Bo mimo dość irytujących „nastoletnich” twarzy głównych bohaterów, mamy tutaj niezłe aktorstwo, kosmiczne jak na serial efekty specjalne i naprawdę wciągającą fabułę. Bo walki w tym filmie to techniczne mistrzostwo świata – gdy dwóch „jumperów” bije się ze sobą teleportując się jeden za drugiego – zapiera to dech w piersiach. Dodatkowo jeśli został nam niedosyt po „Jumperze” to mamy tutaj całkiem smakowite rozwinięcie. No i gra tutaj tego złego Mark Pellegrino jeden z moich ulubionych serialowych aktorów.

(USA, 2013, 43 minuty, dramat/sci-fi)

Seriale powracające które warto zobaczyć:

Revenge – Emilly wraca do rodzinnego miasteczka pod inną tożsamością. Dawno temu Graysononowie wrobili jej ojca w katastrofę samolotu czyniąc z niego terrorystę – dziś dziewczyna ma jeden cel: zemścić się za wszystkie krzywdy. Dlaczego: bo to czysta opowieść o zemście, bo Emilly nie ma skrupułów, bo co scenę do góry podskakuje Ci serce – problemów na odcinek tu tyle co w Prison Break czy w Lost’ach. Dodatkowo każda postać została dobrana tak, że nie wyobrażamy sobie kogo innego w jej roli. Tu wszystko jest prze-doskonałe. (sezon 3)

Revolution – pewnego dnia na całym świecie urządzenia elektryczne przestały działać. 10 lat po tych wydarzeniach ziemia jest zarośnięta trawą a ludzie wrócili do epoki pary. Okolice patroluje milicja pod wodzą szalonego generała. Ktoś musi go powstrzymać. Dlaczego: bo mamy walki na miecze i strzelanie z kuszy. Bo w serialu jest tajemnica – wisiorki które przywracają energię. Bo role są nieźle obsadzone i jest Elizabeth Mitchell w roli drugoplanowej. (sezon 2)

Seriale których nie warto:

Betrayal – serial o zemście w którym nie wiadomo o co chodzi i jest niemożliwie nudny.

Marvel’s Agents of S.H.I.E.L.D. – serial bazujący na Avengersach i innych Marvelowskich filmach. Trzeba go oglądać, ponieważ scala kinówki – niestety jest nudny, zły i monotonny, a z superbohaterami ma niewiele wspólnego.

Mom – opowieść o trzech matkach z czego dwie są alkoholiczkami. Ach, to są swoje matki, czyli babcia, matka i córka. Dowcipy są o narkotykach, puszczaniu się i braku pieniędzy. I gra Anna Faris której nienawidzę prawie tak bardzo jak margaryny.

Atlantis – otyły Hercules wraz z Pitagorasem i przypadkowym chłopcem z XXI wieku rozwiązują zagadki na Atlantydzie. Miał być hit, a opis mówi sam za siebie.

Piotrek Gniewkowski (Niekulturalny)

Krytyk filmowy i teatralny, zapalony gracz konsolowy i komputerowy. Od kilku lat pracuje w branży reklamowej przy projektach influencerskich. Zakochany w najnowszych technologiach. W wolnych chwilach fotografuje Warszawę.

Zostaw komentarz: