W swoim życiu przesłuchałem już kilkanaście audiobooków i do dziś stanowią moją ulubioną rozrywkę w drodze do pracy. Moja sympatia do słuchowisk wywodzi się jeszcze z czasów, gdy królowały one w publicznie dostępnych stacjach radiowych. Jakby się chwilę zastanowić, to cenię je nawet mocniej niż podcasty – tych ostatnich słucha mi się całkiem nieźle, ale te nie zawsze są na dłuższą metę ciekawe lub spójne treściowo (a coś o tym wiem, bo podcast prowadziłem).
Kilka tygodni temu dzięki zaproszeniu od Storytel wybrałem się do Multikina na premierę audiobooka „Stelaż” autorstwa Łukasza Orbitowskiego, w interpretacji Wojciecha Mecwaldowskiego. Premiera to zaiste niezwykła, bo po pierwsze w kinie, a po drugie na ekranie przez dobre półtorej godziny jedynie linia głosu, którą pamiętamy ze starych odtwarzaczy w typie Winampa.
Sam „Stelaż” to arcyciekawa opowieść o człowieku, którego życia zawaliło się w momencie, gdy kupił stelaż do telewizora, aby spełnić swoje marzenie – posiadanie wielkiego TV na wielkiej ścianie. Sytuacja niby prosta i niemożliwa do skomplikowania – a jednak w literackim świecie nie takie rzeczy miały już miejsce. Bohater opowiada nam więc swoje tragikomiczne losy, a nam pozostaje jedynie słuchać i cieszyć się, że nie póki co nie znaleźliśmy się jeszcze na jego miejscu.
Wojciech Mecwaldowski zagrał wspaniale, idealnie modulując swój głos i na ponad godzinę stając się swoją postacią. Audiobook generalnie czytany jest w formie pierwszoosobowej, ale od czasu do czasu słyszymy również odgłosy ruchu ulicznego, pogody czy osób, które stanęły na drodze naszego pogrążonego w bólu bohatera. W odróżnieniu od innych podobnych produkcji „Stelaż” nie ma lektora, jest jakby głosem sztuki teatralnej w której królują prawdziwe emocje, a nie jedynie nadawanie dźwięku kolejnym kartkom wielowątkowej powieści czy biografii wielkiej persony. To zdecydowanie największy plus produkcji Storytel, gdyż czujemy, że na te kilkadziesiąt minut stykamy się z żywym człowiekiem, z kumplem, nieszczęśnikiem, który pod koniec dnia, w obskurnym barze opowiada nam co tam u niego w ostatnich latach.
Pod względem technicznym „Stelaż” nie zawodzi – scenariusz napisany jest przekornie, inteligentnie i z humorem, a samo nagranie jest czyste i doskonale wyreżyserowane. Właściwie całą produkcję mógłbym wychwalać pod niebiosa, ale dużo lepiej zrobi to jedyny minus, jaki udało mi się znaleźć: 1 godzina 17 minut to dużo za krótko na taką fajną przygodę – natomiast przy 14 dniowym okresie próbnym, który oferuje Storytel – macie szanse zapoznać się z jedną z zabawniejszych historii praktycznie od ręki.
Opowieść jest ciekawa, dobrze nagrana i do łyknięcia dosłownie na jeden raz. Polecam ten niezwykle uroczy audiobook z czystym sercem. Bo warto!
—
Stelaż wysłuchacie w aplikacji Storytel i tylko tutaj, ponieważ jest to ich produkcja oryginalna. Miesięczny abonament Storytel Unlimited kosztuje 34,90zł oferując nieograniczony dostęp do wszystkich książek zawartych w bazie.