Skip to main content

Ale te tygodnie szybko lecą, to już dwudzieste wydanie „rzutu okiem” na premiery kinowe. Co odcinek opisuje od 2 do 5 filmów, co uśredniając do 3 daje już co najmniej 60 pozycji oglądanych tydzień w tydzień. I to tylko kinowych, bo moje prywatne rekordy są zdecydowanie wyższe – chociażby w tym roku, od 1 stycznia jest to już 259 filmów! Ale nie pora na przechwałki, lecimy dziś z Lucy, Niezniszczalnymi 3, Dzwoneczkiem i tajemnicą piratów, oraz Wakacjami Mikołajka. Do „Lucy” swoje „trzy grosze” dodaje też moja Przyjaciółka – Narkolepsja, którą znacie z Twittera. Na samym końcu każdego opisu znajdziecie też linki do recenzji Jaśka i nowego odcinka „Małego Filmidła” w który większość poruszanych tu filmów, również została omówiona.

– Lucy

7625182.3O czym: Scarlett Johansson przewozi w brzuchu nowy narkotyk. Gdy paczuszka pęka, aktywność jej mózgu drastycznie wzrasta i zyskując super moce postanawia zemścić się na chińskiej mafii, która wpędziła ją w kłopoty.

Dlaczego tak: Scarlett jak zawsze jest gorąca, bardzo przyjemnie się na nią patrzy.  Film zawiera dokumentalne wstawki ze zwierzętami czy wszechświatem, które całkiem nieźle pasują do akcji na ekranie. Są ze dwie całkiem fajne strzelaniny i dobrze pomyślana super moc. Efekty specjalne generalnie dają radę. Muzyka w tym filmie jest bajeczna, już nabyłem soundtrack.

Dlaczego nie: Zacznijmy od tego, że film oparty jest na fałszywej tezie wykorzystywania 10% mózgu. A gówno tam, wykorzystujemy 100%, to znaczy, każdy jego obszar. Tylko nie naraz, bo nie jest to potrzebne. Jeden odpowiada za rękę, drugi za nogę – ale jak zaczniesz robić pajacyki bekając to pewnie i 50% osiągniesz. Więc film moralizuje i sprzedaje Ci papkę bzdur. Jakoś mało akcji jest w tej produkcji, w ogóle nie czuć, że to produkt Luca Bessoma. Fabuła strasznie kuleje, bo w sumie całość jest o niczym, o wiele gorsza Transcendencja przynajmniej zmusiła się do opowiedzenia jakiejś rozbudowanej historii. Morgan Freeman jest tu cieniem samego siebie, właściwie to nie robi nic ciekawego. Obraz może nie nudzi, ale to powierzchowne i niezbyt spójne liźnięcie tematu. Lucy trwa tylko 90 minut, może to jest powodem. Brakowało co najmniej 30 dodatkowych, aby film miał ręce i nogi.

Kiedy: Właściwie to można teraz iść do kina, teoretycznie to najlepsza premiera tygodnia – jeśli chodzi o filmy dla dorosłych.

3 grosze Narkolepsji: „Lucy – hollywoodzka wizja świadomego wykorzystania 100% możliwości ludzkiego umysłu. Inspirowana teorią ewolucji, teorią wielkiego wybuchu i osiągnięciami współczesnej neurobiologii. Z medycznego punktu widzenia niedorzeczna. Jako film akcji – bardzo przyjemna. Świetny soundtrack. Gimnazjaliści znajdą tam bardzo wiele pseudointeligentnych tekstów do wyrywania dup. Bez żadnych oczekiwań dość przyjemnie się ogląda – 6/10.”

Recenzja Jaśka z Małego Filmidła (tekstowa)

Odcinek Małego Filmidła z Lucy.

– Niezniszczalni 3

7628807.3O czym: Dzielna ekipa awanturników dowiaduje się, że dawno nieżyjący „ten zły” żyje i starają się go pojmać.

Dlaczego tak: Wiem, że seria o komandosach z lat 90′ w doborowej obsadzie ma wielu fanów – w tym i mnie. W trójce mamy kilka nowych i jak zawsze kultowych twarzy, masę wybuchów, tonę strzelania i jeszcze więcej zabawy. Antonio Banderas może się podobać.

Dlaczego nie: Bo to ta sama zabawa co dwa poprzednie razy. Niezniszczalnych jest zdecydowanie mniej, zniknęło kilku starych wyjadaczy i nawet nikt nie próbuje tego tłumaczyć. Pełno tu pseudofilozoficznego memłania o tym, że są już starzy, że się już nie nadają, że blabla i psu na budę tych dialogów. W pewnym momencie stara ekipa zostaje zwolniona, a Stallone bierze jakichś łebków bez nazwisk. Po świetnej dwójce seria potyka się o własne nogi. Niezniszczalni 3 są jak papier toaletowy. Film jest długi, szary i … no wiecie do czego. Ach, i za mało w filmie przemocy, kategoria wiekowa poleciała na mordę i nic dzikiego się tu nie dzieje.

Kiedy: Jeśli jesteś fanem to idź, to trzeci raz to samo. Jeśli fanem nie jesteś – olej temat.

Odcinek Małego Filmidła z Niezniszczalnymi (z Lucy też)

– Dzwoneczek i tajemnica piratów

7614540.3O czym: Jedna z wróżek wymyśliła nowy magiczny pył, a inna go ukradła i została kapitanem piratów.

Dlaczego tak: Bądźmy szczerzy, to bajka dla dzieci. W dodatku raczej dla dziewczynek, ponieważ jest spin-offem Piotrusia Pana o wróżkach. Ale animacja jest ładna, dubbing jest bardzo porządny. Mimo ograniczonej grupy docelowej to w gruncie rzeczy porządna produkcja, nawet nie jest przesłodzona. Widziałem jednym okiem jakieś poprzednie części i ta wydaje się najnormalniejsza i najciekawsza. Na seans z młodszą siostrą lub córką będzie idealny. Nie ma w „Dzwoneczku” zbyt dużo nieodpowiednich treści, także w dialogach.

Dlaczego nie: To film tylko dla dzieci i to płci żeńskiej. W sumie innych powodów nie ma.

Kiedy: W przypadku gdy dziecko bardzo chce iść do kina, wszystko widzieliście, a Mikołajek to zły wybór, bo dziecko woli bajkę.

– Wakacje Mikołajka

7632115.3O czym: Mikołajek wraz z rodzicami wyjeżdżają na wakacje.

Dlaczego tak: Pięknie oddany klimat książki z całą tą narracją spoza planu. Cudowne pastelowe kolory, ubrania z epoki (Mikołajek nie dzieje się dziś), samochody, zwyczaje. Brak przemocy, wulgaryzmów. Jest zabawnie! Dobrze wyważone i wcale nie wymuszone dowcipy to niewątpliwy plus. Miły dla uszu dubbing!

Dlaczego nie: Przyznam się, że nienawidzę tej książki, to najsłabsza część, bo nie ma „chłopaków” tylko jakieś fafluńce z wakacji. Jest trochę nagości i chociaż kostiumy kąpielowe mają podciągnięte wysoko, to pośladki są nienaturalnie odsłonięte – czy to u dzieci czy dorosłych, co jest trochę dziwne. W jedynce było czuć podział na historie, które mimo wszystko scalały się w fabułę. Wakacje to jakieś luźne nawiązanie w którym nie czuć „opowieści”, ot tak świat jest Mikołajkowy i zawiera sporo cytatów, ale to jednak nie to. Dodatkowo – nudziłem się na tym filmie.

Kiedy: Odwrotnie niż przy „Dzwoneczku” to raczej film głównie dla chłopców. Tylko, że dzisiejsze dzieci chyba nie bardzo wiedzą kim jest „Mikołajek”. Jeśli czytasz swoim dzieciom, lub sam jesteś „dużym” dzieckiem, które orientuje się „o co tu chodzi” to idź do kina. Ale nie wróżę filmowi sukcesu i sądzę, że dość szybko wypadnie z multipleksów, a jeszcze szybciej może zawirować w Twoim czytniku DVD. Twój wybór.

Cinema_City_Master_RGB_whiteBg

Piotrek Gniewkowski (Niekulturalny)

Krytyk filmowy i teatralny, zapalony gracz konsolowy i komputerowy. Od kilku lat pracuje w branży reklamowej przy projektach influencerskich. Zakochany w najnowszych technologiach. W wolnych chwilach fotografuje Warszawę.

6 komentarzy

  • Paulina Majewska pisze:

    Z tą teorią o wykorzystaniu 10% mózgu nie chodzi o to, o czym napisałeś, choć jesteś bliższy prawdy niż niejeden licealista. To o czym mówisz to powierzchniowe wykorzystanie mózgu- nie jest równe wykorzystaniu czegoś w rodzaju „mocy obliczeniowej”. Są obszary mózgu odpowiedzialne za ruchy poszczególnych części ciała, owszem. Tam neurony pracują inaczej niż te, które tworzą połączenia odpowiedzialne za intelekt i percepcję. Sęk w tym, że gdyby nie specjalne połączenia wygaszające czulibyśmy wszystko podobnie jak Lucy- nie do zniesienia byłoby rejestrowanie i odczuwanie każdego usłyszanego dźwięku czy posiadanie wspomnień wszystkich wydarzeń w swoim życiu. Ponieważ mamy ograniczone możliwości „pojemności” takiej bazy danych, mózg sam wycisza część bodźców, które do nas docierają. Pomyślcie, gdyby można było skorzystać ze 100% takiej mocy obliczeniowej, nasze życie nie byłoby możliwe. Mamy takie szerokie możliwości, że sami musimy się upraszczać, żeby przetrwać.
    Nie wiem czy moje metafory są zrozumiałe, ale to tak jeszcze jako uzupełnienie tej filmowej teorii z Lucy :).
    Narkolepsja.

  • SStefania pisze:

    O, mnie też strasznie irytuje propagowanie tego durnego mitu o wykorzystywaniu tylko iluś procent mózgu. Był o tym jakiś film z Bradleyem Cooperem, obejrzałam jego trailer w kinie i się wkurzyłam. Nawet nie wiem, czemu mnie to tak irytuje, powinno nie obchodzić 😐
    Więc mówisz, że Expendables 2 było dobre? Ja widziałam tylko pierwsze i było przyjemne, choć pośladów nie urywało, a najbardziej się przejęłam Dolphem Lundgrenem i byłam megahappy gdy wrócił na końcu :3
    Też najmniej lubię Wakacje Mikołajka. To w sumie dobra pora, żeby sobie Mikołajka odświeżyć, bo mało pamiętam :3

    • Piotrek Gniewkowski pisze:

      Reszta „Mikołajków” (chociaż nie czytałem najnowszej czerwonej w twardej oprawie) jest spoko, ale wakacje to takie nic.

      Ciesze się, że podzielasz moje zdanie odnośnie mózgu, wkurza mnie taka błędna teoria już na samym początku filmu.

      Niezniszczalni 2 byli naprawdę nieźli, bardzo dużo dowcipów tam się pojawiło i kwestii żywcem wyjętych ze starych filmów i trochę obrażania się jeden drugiego. W trójce jest dość smutno, dość szaro i dla mnie to tak jak z Maczetą – jedynka spoko, ale nie bawcie się panowie w trylogię.

  • Lecter pisze:

    Tak coś czułam, że Lucy nie będzie jakiś wyjebany w kosmos… Ale dobra, i tak pójdę! :3

Zostaw komentarz: