Skip to main content

Pomyślałem sobie: czemu rozmawiać z ludźmi sławnymi? Co w nich jest na tyle ciekawego, czego nie słyszeliśmy już tysiące razy w milionie wywiadów? I wpadłem na lepszy pomysł: zrobić wywiad z kimś kto trzyma mikrofon. Kimś kto zadaje pytania. Kimś, kto zupełnie za darmo, z pasji, często wręcz z miłości – tworzy Kulturę. W cyklu „Tworzę Kulturę” przeprowadzę wywiady ze zwykłymi ludźmi, którzy tworzą lepszy świat dla Ciebie i mnie.

Dziś rozmawiam z Wiktorem Kiełczykowskim, reżyserem i pasjonatem polskiego sci-fi.

1891399_250150411826393_1796578931_o

1. Okazuje się, że Polskie kino ma przed sobą świetlaną przyszłość. Dziś rozmawiam z Wiktorem Kiełczykowskim: młodym, ale bardzo zdolnym reżyserem. Wiktorze, kim jesteś?

Z zawodu reżyserem, pasjonatem kina gatunkowego. Lekkim dziwakiem z różnymi odchyłami, ale raczej w pozytywne strony. Lekko apodyktycznym i narcystycznym stworem.

2. Skąd pomysł na „Tworzenie Kultury” i pójście w tym kierunku?

Nie miałem tak jak większość osób że nie wiedziałem co będę robił w życiu. Odkąd zacząłem kumać na czym świat polega, od razu po fazie „chce być policjantem” pojawiła się w mojej głowie opcja „chce robić filmy”. I tak już zostało do dzisiaj. Wynika to głównie z tego powodu że w młodości przeleżałem dużo czasu chory, w szpitalach w domu. Uczyłem się też indywidualnie. Wiec w pewnym stopniu oglądanie filmów czy bajek i tworzenie własnych wariacji na temat, było moją główną rozrywką. Pierwszy scenariusz ponad 150 stronicowy napisałem w wieku 12 lat, więc miałem już wtedy zdrowego zajoba na tym punkcie.

3. Masz już za sobą kilka projektów, Twój horror „Wataha” wyświetlałem kilka lat temu na imprezie Halloween w miejscu Chwila. Opowiedz czemu wybierasz te mroczne gatunki.

Kino gatunkowe szczególnie to z pogranicza horroru i fantastyki daje nie tylko ludziom, ale również mi jako twórcy oderwanie się na chwile od rzeczywistości. W dzisiejszych czasach to bardzo ważne i pewnie dlatego tego typu kino wróciło do łask widzów. Kino gatunkowe daje możliwość opowiadania o różnych problemach naszych, tutaj, rzeczywisty – w nie oczywisty i atrakcyjny sposób. Nie lubię filmów które mówią mi wprost co mam myśleć i jak mam rozumieć zakończenie. Wolę się tego doszukać a fantastyka daje pole do popisu w ukrywaniu drugiego czy trzeciego dna. Przecież jak pięknie takie filmy jak „V jak Vendetta” czy kilkaset innych pokazują do czego prowadzą rządy totalitarne. Wole obejrzeć taki film niż kolejny o II wojnie światowej. Wydaje mi się że ludzi nie trzeba już edukować w kwestii grozy wojny. Raczej wszyscy jesteśmy świadom konsekwencji. Teraz możemy jako filmowcy przekazywać jedynie tą myśl, iskrę żeby zapaliła się lampka widzowi w głowie, żeby poczuł to pod skórą.

Tak samo jest w „Hordzie”. Świat tego serialu jest tak skonstruowany że mimo że wszystko dzieje się 15 lat po końcu świata to można powiedzieć że historia zatoczyła koło. I to jest najfajniejsze kiedy zauważa się takie drobne odniesienia do naszej rzeczywistości w produkcjach tego typu.

4. Polska to ciemny kraj, a na pewno niezbyt chętny do wykładania pieniędzy. Jak sobie radzisz? Coś się zmienia na lepsze?

Znaczy tak. Jest ciężko. Największe pretensje mam do głównych „władców” polskiej kinematografii. Bo żyjemy w filmowym ciemnogrodzie. Oni nie rozumieją moim zdaniem kina, nie rozumieją na czym polega. Nie widzą tego że świat się zmienia, a technologia prze do przodu. Dzisiaj lekko licząc 2,5 miliona wydaje się na budżet przeciętnego polskiego debiutu. Mój kolega po fachu, zrobił 2 lata temu film 85 minutowy który kosztował niecałe 30 tyś zł. A płacił wszystkim – aktorom, ekipie. Oczywiście mniejszą miał ekipe niż przy „wielkich” main streamowych produkcjach, ale płacił im. Film potem był na równi wyświetlany w Gdyni przy tych drogich filmach. Różnic technologicznej nie widać. Czasami nawet wyglądał lepiej od niejednego filmu za te kilka milionów.

W Polsce nie chce się robić kina gatunkoweg,o bo uważa się że to „nie na nasze budżety”. Gówno prawda. Jeśli miełbym robić Horde w sposób „profesjonalny” nazwijmy to, to budżet wynosiłby pewnie z 5 milionów tak mówiąc na rybę. Ale to byłyby tego typu kwoty. Budżet Hordy, realny, który ustaliliśmy sobie żebyśmy mogli zrobić sobie film i będzie on wyglądać na „miliony” nie przekracza nawet pięciu zer. A ręczę swoją głową, gdyby jedna ekipa robiła za 5 milionów, a moja za te mniej niż pięć zer, oglądając oba naraz różnicy nie zauważycie. Podczas produkcji będzie inaczej, bo trudniej, fakt. Ale trzeba się poświecać jeśli projekt uważa się za dobry.

1978520_10202539439998872_2793094173079086655_o

5. Czym się zajmujesz na co dzień? Wszędzie trzeba wkładać pieniądze i tracić czas, ale coś jeść trzeba.

Pracuje w zawodzie. Pracuje w firmie JB Art Studio, która zajmuje się muzyką filmem i fotografią. Czasami biegam z kamerą po różnego rodzaju eventach i akcjach. Ale to traktuje jako dalszą naukę, bo nawet z takiego biegania z kamerą można się czegoś nauczyć. Wiec to raczej przyjemność i zabawa. Od czasu do czasu zrobię jakąś reklamę lub teledysk. To zawsze jest niezły zastrzyk gotówki. Da się żyć.

6. Jak to jest z popularnością w tym kraju? Widzę Cię w wielu miejscach, udzielasz wywiadów, prowadzisz zbiórki na swoje filmy. Są jakieś zewnętrzne plusy rozpoznawalności? A może minusy?

Hm. Moja popularność głównie wynika z faktu, że grałem swego czasu u Martina Stankiewicza, znanego Youtubera. Czasami zaczepi mnie jakaś młoda osoba na ulicy, czasami ktoś w moim wieku. Kojarzą mnie wtedy też, że robie taki a taki projekt i dlatego nie gram u Martina. Ale to zazwyczaj miłe spotkania i fajnie że ktoś mnie poznaje na ulicy czy w autobusie. To jest dość motywujące bo znaczy że robie to co robie całkiem dobrze.

Mogę obiecać widzom że postaram się niebawem u Martina pojawić.

7. Gdybyś miał nieograniczony budżet – zmieniłbyś coś w naszym kraju, ukazał coś waznego, czy raczej poszedł w majkejobaizm i wybuchał pół świata w każdej scenie?

Ja jestem fanem Polskiej sceny sf. Chciałbym bardzo zrobić kilka ekranizacji Janusza Zajdla. To niezwykłe powieści które warte są ekranizacji. Ale trochę też bym powysadzał z chęcią, przecież to fajna zabawa. Ale trzeba zawsze znaleźć złoty środek między story a akcją. Samymi wybuchami nikt nie zatrzyma widzów przy sobie.

1014975_632005726810803_2086511863_o

8. Tworzysz nowy film, to duży projekt, zbieracie pieniądze na PolakPotrafi – dlaczego tam? Osiągniecie pułap docelowy? Jeśli nie to co musicie wyciąć, a jeśli tak – co dodacie?

Polakpotrafi to dobre miejsce, pracują tam ludzie z pasją i którzy chcą żeby projekty wychodziły. Są zaangażowani w to co powstaje dzięki ich wsparciu. Inne portale wydają mi się jedynie maszynkami do zarabiania pieniędzy.

„Czarny szlak ebonitu” to odważny projekt. Bo mierzymy się z mitem Stalkera. Przejrzałem wszystkie filmy które kręcili ludzie w tym uniwersum. Rzadko której ekipie udało się otrzeć o oddanie tego klimatu odosobnienia, samotności i pustki. Mamy fajny scenariusz, bardzo emocjonalny i sądzimy że to jest droga, żeby zrobić dobry film w tym uniwersum. Zebraliśmy ponad 4 tyś zł już. Zbliżamy się do 5 tys. Budżet tego typu pozwoli nam pokryć najistotniejsze wydatki związane z produkcją. Im więcej tym lepiej, bo mamy dużo scen(ponad 40) które trzeba sensownie opowiedzieć. Wiec zapraszam na polakpotrafi. Każda złotóweczka na wagę złota. https://polakpotrafi.pl/czarnyszlakebonitu

10722785_10202592738811309_1439338232_o

9. Zapytałem kiedyś jednego aktora jak to jest grać z osobą której się nie lubi. Świat filmowy jest bardzo mały i czasami pewne osoby wpadają na siebie, są kapryśne, zmęczone – wiadomo, nie jest to łatwa praca. Masz jakieś metody na ogarnianie tego chaosu jako ten główny?

Tak. Pozbywam się tych osób. Bardzo rzadko wybieram w ekipie lub obsadzie kogoś kto ma takie podejście. Chyba że jest mi narzucony z góry. To już nie ma rady i się nawet nie odzywam. Nie chce mi się, bo wiem że nic z kłótni dobrego nie wyniknie.

Bardzo długo miałem tak że szukałem osób z którymi chciałbym współpracować. Które będą w stanie zrozumieć o co mi chodzi i co chce osiągnąć.

Wiele osób, młodych twórców, robi filmy „żeby zrobić”, „sztuka dla sztuki” aby się „wyżyć artystycznie”. Dla mnie to czysty debilizm. Ja gdybym miał się wyżywać artystycznie napisałbym scenariusz i rzucił go w kąt. Bo już zrobiłem połowę roboty, wyżyłem się, opowiedziałem historie. Filmy robi się dla widza i pod widza. Nie myśli się perspektywą własnej wrażliwości czy własnego gustu artystycznego, tylko gustu masowego. Trzeba mieć otwartą głowę i chłonąć grupową świadomość osób które będą to potem oglądać. Tworzy się pewną strukturę artystyczną, która ma się spodobać każdemu.

10. Czy gdzieś można zobaczyć Twoją twórczość? Spotkać Cię? Zareklamuj swój najnowszy projekt i zachęć do śledzenia kariery i przyznaj się – ile widziałeś już filmów w swoim życiu?

W najbliższym czasie będzie można mnie zobaczyć na imprezie „Zaparkuj w Zonie” organizowaną przez Fabryke słów.

Jeszcze raz zapraszam do wspierania nas na https://polakpotrafi.pl/czarnyszlakebonitu

Piotrek Gniewkowski (Niekulturalny)

Krytyk filmowy i teatralny, zapalony gracz konsolowy i komputerowy. Od kilku lat pracuje w branży reklamowej przy projektach influencerskich. Zakochany w najnowszych technologiach. W wolnych chwilach fotografuje Warszawę.

Zostaw komentarz: