Od dłuższego czasu, a konkretnie od startu Onetowego konkursu na „Blog roku” blogosfera o której staram się dużo nie mówić, podzieliła się bardziej niż zwykle. Pojawiły się kłótnie, przekrzykiwania, oskarżenia. Ja chcę powiedzieć coś innego.
Blog roku w założeniach jest konkursem bardzo słusznym, ma w prosty sposób wyłonić tych najbardziej utalentowanych, tych, których warto czytać, wnoszących treści niezwykłe i unikatowe.
Poprzednia edycja i jej laureaci tylko to potwierdzają, naprawdę nie można zarzucić im niczego złego, a dobre imię większości z nich znacząco podnosi prestiż i rangę wydarzenia.
Niestety aktualna edycja oprócz niewątpliwych zalet, jest również festiwalem cwaniactwa i nieuczciwości, ponieważ Ci którzy mają najwięcej czasu i pieniędzy, a niekoniecznie najlepsze posty, spamują w mediach społecznościowych wydarzeniami typu „zagłosuj na mnie” gdzie zapraszają tysiące osób, męczą nasze oczy i sumienia żebrząc o smsy, zalewając swoje profile kolorowymi banerami, a niektórzy nawet kupują całe pule smsów, aby tylko dostać się do finału. Uważam to za karygodne i mogę powiedzieć tylko jedno: wstydźcie się.
Ja również wziąłem udział w Blog roku i tak naprawdę nie powinienem narzekać na moją niewątpliwą przegraną, bo doskonale wiem, że szans nie mam dużych, jestem przecież tylko małym pasjonatem, który ściubie raz po raz w domowym zaciszu. Dziękuję więc tym, którzy wysłali na mnie smsa, mimo, że nie spamowałem, ani nie namawiałem do głosowania. Mimo, że podium dla mnie to bardzo daleka droga. Wasz gest kolosalnie podnosi na duchu i umacnia poczucie własnej wartości. Dzięki temu wiem też, że ktoś naprawdę mnie czyta. Naładowaliście mnie energią na kolejny rok!
Ponieważ jednak nie zawsze dobre treści, to znaczy takie pisane sercem, mogą się przebić szerzej, chciałem zauważyć jedno: Blogerze! Jeśli piszesz coś każdego dnia i przelewasz w to kawałek duszy, dla mnie Twój blog jest Blogiem roku. Dla mnie Ty jesteś blogerem roku! Nie przestawaj, nawet gdy czasami nie masz już sił, ochoty i nie widzisz światełka w tunelu. Ono tam jest. Przecież pisanie to nasze hobby, czasami sposób na życie. Nie mierz się cudzą miarką, festiwalami popularności, sięgaj ponad to. Wszyscy jesteśmy wielcy, dopóki jesteśmy prawdziwi i czerpiemy przyjemność z pomagania ludziom. Ludziom, którzy codziennie oddają nam chociażby po 3 minuty swojego życia. Dla nich warto.
Niekulturalny
Konkurs to weryfikacja. Też chyba cieszyłoby mnie bardziej poczucie, że zdobyłam zasłużone, a nie wymuszone głosy.