Dziś całkiem mocna karta filmów! Premiery w tym tygodniu były prawie zawsze smakowite. ponieważ mam już za sobą: Pięćdziesiąt twarzy Greya czyli softporno dla nastolatek, Tajemnice lasu czyli musical łączący kilka baśni braci Grimm, Kingsman: Tajne służby czyli takiego lepszego Bonda oraz Baranka Shauna czyli to co dzieci lubią najbardziej. Przypominam, że cykl trwa z okazji tanich śród w Cinema City i ma pomóc Wam zdecydować na co iść do kina, nie wmawiając Wam jednoznacznej opinii, a rozkładając filmy na części. Jeśli komuś mało to w okolicy czwartku, pojawi się nowe Małe Filmidło w którym będę gościem. Wtedy też dodam bezpośredni link do podcastu. W poście znajdziecie też trzy grosze Marty z bloga Off Course.
– Pięćdziesiąt twarzy Greya
O czym: Studentka literatury wdaje się w niecodzienny romans z młodym miliarderem.
Dlaczego tak: Śliczne dekoracje, widać, że w film wpompowano całkiem sporo pieniędzy, pomieszczenia są cudowne i udekorowane ze smakiem. Niektóre widoki są bardzo dobre, a samochody miło łechcą oko. Gra aktorska jest znośna jako taka, nie zapominajmy, że odgrywane są postacie z miernej książki. Świetna, ale to naprawdę nieziemska ścieżka dźwiękowa. Kupiłem chwilę po seansie.
Dlaczego nie: Film jest głupi jak but, zaryzykuje, że nawet głupszy niż wersja tekstowa, niekonsekwencja i brednia wylewa się z każdej sceny. Film jest też po prostu nudny i wyjątkowo mocno przegadany. Sceny seksu może i są odważniejsze niż w zwykłych produkcjach, ale nie dzieje się tutaj nic, czego nie widzielibyśmy wcześniej – już wiekowa Sekretarka (2002) wydawała mi się bardziej zboczona, a zeszłoroczna Perwersyjna Siostra 3D przebiła Greya kilkukrotnie. Aktorzy nie pasują do swoich ról, przez co film wygląda miernie, na myśl przywodząc piękną ekipę ze Step Up, a nie dramatu erotycznego. Widoki „krain” podczas scen, gdzie bohaterowie przemieszczają się samochodem czy samolotem są ultra brzydkie, wygląda na to, że Ameryka to kupa szarego błota. Grey kończy się też w środku sceny, ale to w końcu trylogia – aczkolwiek liczba pytań jest 10x większa niż odpowiedzi, co może zirytować – „i to już”? padały pytania na sali.
Kiedy: Nigdy, bo nie jest to wcale tak kontrowersyjne jak miało być. A jeśli już bardzo chcecie, to najlepiej jak wyjdą wszystkie części, albo puści to jakaś telewizja.
– Tajemnice lasu
O czym: Pewne małżeństwo piekarzy nie może mieć dziecka, okazuje się, że czarownica rzuciła kiedyś na ich ród klątwę niepłodności. Aby ją zdjąć, muszą dostarczyć jej specjalnych przedmiotów.
Dlaczego tak: Świetna obsada – Meryl Streep, Emily Blunt, James Corden, Anna Kendrick, Chris Pine czy Johnny Depp, a to i tak nie wszyscy. Już same te nazwiska dają nam znak, że mamy doczynienia z wielką produkcją i tak jest. W filmie przeplata się kilka klasycznych bajek: Roszpunka, Czerwony Kapturek, Kopciuszek, Jack i czarodziejska fasola i jest to świetne połączenie, cudownie humorystyczna reinterpretacja, którą mógł wymyslić tylko Disney. Dodatkowo film jest musicalem, więc 90% dialogów jest śpiewanych. Cudne efekty specjalne, ciekawe piosenki, świetny klimat. Tylko iść i oglądać! Ach, a Depp gra złego wilka!
Dlaczego nie: Tłumaczenie piosenek wydaje się nietrafione, jeśli rozumiemy angielski. Mam też wrażenie, że całe 2h seansu to jedna melodia, do której ciągle i ciągle postacie snują swoje opowieści. Btak tu różnorodności. Film też jest za długi o jakieś 30 minut, każdy kto go oglądał, ze stuprocentową skutecznością wskaże gdzie powinien się skończyć i załamie ręce jak słaby jest segment finałowy.
Kiedy: Teraz, bo dobry dźwięk w tym filmie to podstawa 🙂 Aczkolwiek, film chyba nie występuje w opcji dubbingowej – ale to lepiej.
Trzy grosze Marty: „Tajemnice lasu to taka fajna kolorowa i rozśpiewana bajka, w której grają super znani i lubiani aktorzy. Poza tym opowiada historie bardzo dobrze znane nam z dzieciństwa, a więc uderza w sentymentalne tony. Brzmi ciekawie? No jasne! Szkoda że mimo to Tajemnice lasu to szalenie nudny misz-masz znanych bajek, który dodatkowo kompletnie nie sprawdza się jako musical. Trudno zapamiętać chociaż jedną piosenkę, bo wszystkie brzmią dokładnie tak samo, co niewątpliwie jest gwoździem do trumny w tego typu kinie. Jeżeli nie znosicie musicali, w których piosenka zastępuje każdy możliwy dialog, to trzymajcie się od Tajemnicy lasu z daleka.”
– Kingsman: Tajne służby
O czym: Pewien zły chce zniszczyć świat, a Ci dobrzy go uratować.
Dlaczego tak: Bo to najlepszy film szpiegowski od wielu, wielu lat. Nie oglądałem nic tak dobrego i krwawego od czasów pierwszego Kick-Assa. Epickie naśmiewanie się z Bonda, schematów kina akcji. Świetne postaci, zły ma charakter, a dobry klasę. Masakrycznie atrakcyjne sceny walki i dobre efekty specjalne. Aktorsko również perełka, w głównych rolach chociażby: Colin Forth, Samuel L. Jackson, Michael Cane czy Mark Strong. Mówię Wam poważnie, taki film mógłby nakręcić tylko Tarantino i na bank będzie to jego ulubiona pozycja 2015 roku. Po prostu trzeba to zobaczyć.
Dlaczego nie: Miejscami jest nierówny, bywa że gdzieś tam przynudzi, ale po chwili znów jest wielka rozpierducha, wiec można to przeżyć.
Kiedy: Natychmiast! Film tygodnia.
– Baranek Shaun
O czym: Z farmy znika właściciel, a głodne owce postanawiają wyruszyć do miasta i go odszukać.
Dlaczego tak: Bo to całkiem ładna animacja plastelinowa, jeśli ktoś jest fanem takiej formy to musi baranka zobaczyć. Historia jest ciakawa, nieszablonowa, dająca dużo radości zarówno dzieciom, jak i dorosłym. Twórcy „Uciekających Kurczaków” albo „Wallace i Gromit” to klasa sama w sobie i znów nie zawodzą, nie jest też to przypadkowa produkcja, a kinowa wersja serialu – na szczęście historia jest tak prosta, że nie trzeba go znać.
Dlaczego nie: W filmie nie ma dialogów, postaci seplenią jak w grze The Sims – młodsze dzieci mogą się przez to nudzić. Nieznośnie widać też granicę, że o ile dobrze bawić mogą się wszyscy, o tyle sam film jest chyba sztucznie napisany dla maksymalnie 7 latków. Patrzy się na to pięknie i ogląda gładko, ale ma się wrażenie, że albo jesteśmy już na to za starzy, albo jeszcze za młodzi – bo o ile pokolenia dwudziestokilkulatków nie bawi, o tyle naszych ojców slapstickowy humor już tak. To chyba wina braku dialogów, bo o ile 10 lat temu taki numer by przeszedł, o tyle dziś dubbing to forma sztuki i jego brak wyraźnie czuć.
Kiedy: Jeśli macie dziecko to z nim w każdej chwili, jeśli samemu lub na randkę – to nie wiem kiedy, może wcale. Poprzednie filmy tej ekipy były jakieś doroślejsze.