W swoim życiu widziałem już wiele sztuk teatralnych, jedne były lepsze, drugie były gorsze, ale niewiele z nich nazwałbym „prawdziwymi” to znaczy takimi, w które wierzę. Oczywiście zwykle są to proste fabuły, więc zakładam, że nie wszystkie są czystym wytworem fantazji. Jednakże dopiero Kolacja Kanibali w Teatrze Polonia pokazała mi prawdę, w dodatku prawdę, do której owszem, miałem dostęp, ale nigdy nie chciałem jej poznać.
Francja, II Wojna Światowa. W pewnym mieszkaniu rozpoczyna się przyjęcie z okazji urodzin właścicielki, powoli schodzą się goście, aby za pomocą zdobytej na czarnym rynku kiełbasy i szampana – celebrować ten cudowny dzień. Niestety tuż pod blokiem w wyniku zamachu zostaje zabitych dwóch niemieckich żołnierzy, a przybyły na miejsce oficer SS składa im propozycję, która zmieni ich życie.
Aktorzy dobrani są znakomicie, nazwiska nie są może powszechnie znane, ale twarze z pewnością „gdzieś widzieliście” i broń boże nie chcę tutaj nikogo obrażać! Jest wprost przeciwnie, dzięki takiemu zabiegowi łatwiej wczuć się w historię, a co najważniejsze – po prostu w nią uwierzyć. Teatr Polonia zbudowany jest tak (a scenografia dodatkowo to pogłębia), że podczas Kolacji Kanibali czułem jakbym z daleka obserwował prawdziwych ludzi, a nie teatralną sztukę. W rolach głównych występują: Aleksandra Domańska, Andrzej Deskur, Kamil Maćkowiak, Piotr Makarski, Grzegorz Stosz, Justyna Grzybek, Zbigniew Konopka, Rafał Mohr. Chociaż to właśnie tego ostatniego widzimy na plakacie, z całą pewnością wszystkim należy się ogrom braw i to na stojąco. Emocje emanują z każdej sceny, raz rozśmieszając do łez i przypominając polską pogodę ducha (chociaż sztuka dzieje się we Francji), by po chwili złapać z całej siły za gardło i przyprawić bezradnego widza o szybsze bicie serca.
Wspomniana wcześniej scenografia to mieszkanie jakie możemy kojarzyć z filmów o II Wojnie Światowej, jest urządzone delikatnie, subtelnie i ze smakiem, pokazuje wysoką kulturę ludzi, którzy znaleźli się w tak niecodziennej sytuacji jak konflikt zbrojny. Ubrania, zachowanie i wszystko co zobaczymy jest żywcem wyjęte z tej niezwykłej epoki, nie doświadczycie najmniejszego przekłamania realiów. Teatr Polonia zadbał więc o najdrobniejsze szczegóły, które z całą pewnością jeszcze mocniej wpływają na odbiór tego przedstawienia.
Jeśli chodzi o dźwięk, to jest oczywiście doskonale, tak krzyki jak i szepty docierają do najdalszych rzędów bez problemu. Wielka w tym zasługa nie tylko świetnego nagłośnienia, co po prostu fantastycznej akustyki sali. Tak więc nie tylko wszystko świetnie widać (i co niezbyt częste widzowie sobie nie zasłaniają), co jeszcze słychać wszystko naprawdę świetnie. Kolejne brawa dla twórców.
Fabuła przedstawienia jest trudna do jednoznacznej oceny, raz wywołuje salwy śmiechu, drugi raz przeraża, ale zawsze ciekawi i nigdy, ale to przenigdy nie nudzi. Mam tylko wątpliwości, czy faktycznie powinna śmieszyć aż tak bardzo, czy to może ludzie na sali nie załapali coraz bardziej gęstego klimatu rozwijającego się na scenie. Aczkolwiek może własnie taki był zamysł i taki urok wojny, że ludzie nawet w najtrudniejszych sytuacjach zachowują poczucie humoru, nieważne jakby czarne nie miało być.
Jeśli jesteście wrażliwi i tematyka II WŚ Was przeraża, zniesmacza lub denerwuje, odpuśccie wizytę w teatrze, jeśli jesteście natomiast ciekawi dobrego komedio-dramatu, który w niezwykle brutalny sposób ujawni słabości ludzkiej natury – pozycja jest więcej niż obowiązkowa.
Kolację Kanibali zobaczycie w Teatrze Polonia, najbliższe daty to: 15 i 16 marca. Bilety od 45 do 90 złotych dostępne w kasie teatru, oraz na stronie internetowej Polonii.
Ja jestem zdruzgotany i nigdy tego wieczora nie zapomnę, a sztukę będę polecać – co własnie robię.