Pod bacznym okiem specjalistów z US Space Rocket Center, dzięki uprzejmości NASA i pomysłowości organizatorów, do Polski przyjeżdża największa na świecie wystawa o kosmosie GATEWAY TO SPACE. Ekspozycja prezentowana będzie w Warszawie przy ul. Mińskiej 65 – w obiekcie zaakceptowanym przez NASA.
Wystawa dotrze do nas wprost z NASA, a eksponaty wystawiane były już w wielu miastach w Europie, Stanach Zjednoczonych oraz w Afryce Południowej. Do tej pory widziało ją już ponad 3 miliony osób, co świadczy o naprawdę ogromnym zainteresowaniu odwiedzających.
Wśród ponad 100 kosmicznych eksponatów, prezentowanych na 3 000 metrów kwadratowych powierzchni obiektu przy ul. Mińskiej 65 w Warszawie będzie można zobaczyć m.in. oryginalny moduł pochodzący ze stacji kosmicznej MIR, międzynarodową stację kosmiczną ISS, modele rakiet m.in rakietę Sojuz, promy kosmiczne jak Wostok czy Woschod, dwutonowy silnik rakietowy, Sputnik 1, kapsułę Apollo, łaziki kosmiczne wśród nich Lunar Rover, który uczestniczył w misji Apollo, autentyczne kokpity i elementy maszyn kosmicznych, oryginalne skafandry kosmonautów w tym umundurowanie Gagarina, asteroidy i kamienie księżycowe. Kilkanaście wyjątkowych symulatorów pozwoli nam m.in. odbyć lot na Księżyc, poczuć stan nieważkości, pomajsterkować przy stacji kosmicznej wśród gwiazd czy postawić swoją stopę na srebrnym globie.
Ekspozycja ukazuje techniczne i naukowe aspekty podróży w kosmos, skupiając się na historii misji kosmicznych i ich ścisłym związku z człowiekiem, przedstawiając przedmioty związane z codziennym życiem kosmonautów na orbicie okołoziemskiej.
Data: | Termin wystawy: 19.11.2016-19.02.2017 |
Miejsce: | Mińska 65, Warszawa |
Bilety: | Bilety w sprzedaży online już od 17.11.2016 w cenie od 25 zł. Bilety będą także dostępne w kasach wystawy od dnia 19.11.2016 |
Więcej informacji o wystawie na stronie www.WYSTAWASPACE.pl
Wystawa na pewno warta obejrzenia, ale organizatorzy wystawy dość mocno „koloryzują” pewne rzeczy.
Na wystawie mamy (według artykułu i oficjalnej strony) zobaczyć:
– oryginalny moduł pochodzący ze stacji kosmicznej MIR – (która spaliła się w atmosferze, a szczątki leżą gdzieś na dnie)
– Lunar Rover, który uczestniczył w misji Apollo – (wszystkie uczestniczące zostały na Księżycu)
– międzynarodową stację kosmiczną ISS – (która nie wylądowała na czas wystawy, a dalej krąży ok. 400 km nad Ziemią)
– promy kosmiczne jak Wostok czy Woschod – (to chyba nowość te „promy kosmiczne”…)
Po organizatorzy stosują te „chłyty” marketingowe?
Nie wiem czy wiesz ale część rzeczy (może nawet wszystkie, nie wiem) wysyłanych w kosmos – szczególnie jeśli są to misje załogowe jest robiona w kilku wersjach. Jedne są wysyłane, inne zostają na Ziemi w ośrodkach. Po to by jak jakiś moduł zostanie uszkodzony było na czym przeprowadzić symulację zaistniałych warunków, w tym odtworzyć uszkodzenie i znaleźć rozwiązanie naprawy usterki przy pomocy tego co astronauci mają faktycznie pod ręką. Wcale by mnie to nie zdziwiło jeśli stacje MIR byłyby dwie, jedna w kosmosie druga na Ziemi (i to z tej co nigdy nigdzie nie poleciała może pochodzić ten moduł). Podobnie może być z ISS. Polecam poczytać Apollo 13, książkę która nieco przybliża jak wyglądają misje kosmiczne.
Mylisz pojęcia.
Jeśli jakiś moduł nie był na stacji MIR, to nie jest to „oryginalny moduł pochodzący ze stacji kosmicznej MIR”, a duplikat, zamiennik, część zapasowa czy jak tam ją zwał. Tu nie ma co dyskutować. To chwyt marketingowy, bo ludzie tego nie wiedzą i są gotowi pomyśleć, że oglądają autentyczny moduł z latającej w kosmosie stacji MIR.
Nie odniosłeś się do „promów kosmicznych” Wostok i Woschod, no ale rozumiem, bo to po prostu kompletna bzdura. Owszem Rosjanie mieli swój program promów, nawet prawie dwa zbudowali, z czego jeden poleciał raz na orbitę, ale to zupełnie nie to.
Z kolei wszystkie Lunar Rovery, które uczestniczyły w misji Apollo zostały na Księżycu. NASA zbudowała ich więcej, w tym te, które miały lecieć, a z racji anulowania programu nie poleciały, niemniej znów – to nie te które „uczestniczyły w misjach”.
Podobnie sprawa ma się z kolejną rzeczą, której tu nie opisałem: „To także niepowtarzalna okazja, aby dotknąć kamienia księżycowego własnymi rękami!” Nie ma szans, kamienie księżycowe, których każdy mógłby dotknąć, nie są wożone na tego tupu wystawy.
Na wystawie też jest sporo błędów, większych bądź mniejszych. Kapsuła Apollo z wystawy to wersja z roku 1963, ale „załoga” ma skafandry G4C z Gemini z roku 1965.
Niemniej pomijając to wszystko, na wystawę i tak na pewno warto się wybrać!