Jak zapewne doskonale wiecie Och-Teatr od lat pozostaje jednym z moich ulubionych teatrów i w tej materii najpewniej nigdy nic się nie zmieni. To właśnie w jego gościnnych progach poznałem kiedyś jedną z moich najlepszych przyjaciółek, która przez wiele lat w nim pracowała. Sam Och-Teatr zawsze zaskakiwał mnie fantastycznym doborem swoich sztuk, dlatego zaintrygowany ulicznym plakatem postanowiłem na własne oczy sprawdzić o czym tak naprawdę jest Pomoc Domowa z główną rolą Krystyny Jandy. Przyznam szczerze, że z jakiegoś powodu myślałem, że to adaptacja serialu pod tym samym tytułem, ale od razu powiem głośno, że tak nie jest. Czym jest więc jedna z najnowszych sztuk Och-Teatru? Na pewno swojego rodzaju zaskoczeniem oraz… o tym już przeczytacie w niniejszej recenzji.
Była sobie kiedyś sprząt… pomoc domowa.
Fabuła opowiada o pewnym starym małżeństwie, niecodziennej „pomocy domowej” która zdecydowanie nie ułatwia im prowadzenia normalnego życia i oczywiście jak to w farsach bywa – przemożnej chęci zdrady. Każde z małżonków ma kogoś na boku, każde z nich ma też nadzieję na wolną chatę z okazji długiego weekendu. Na początku intryga działa, później jednak sprawy odrobinę się komplikują, wszyscy nocują w jednym domu, kochankowie panikują, a dzielna gosposia stara się zminimalizować liczbę ofiar śmiertelnych tego niecodziennego chaosu…
W rolach głównych występują: Krystyna Janda, Katarzyna Gniewkowska, Małgorzata Kocik/Barbara Wypych, Krzysztof Dracz oraz Mirosław Kropielnicki. Aktorzy biorący udział w tym spektaklu to najwyższa liga zawodowców i każdy widz znajdzie tutaj swojego faworyta. Nie będę ukrywał, że przyszedłem tutaj dla Pani Jandy, ale jednak stwierdzę zaskakując sam siebie, że najbardziej zaimponował mi Krzysztof Dracz, który rozkochał mnie w sobie lekkością, finezją i niezwykłą przystępnością. Pana Dracza lubię także za nietuzinkowe epizodyczne role w Świecie wg. Kiepskich – więc moja radość z jego występu ledwo mieściła się pod teatralnym sufitem. Jeśli chodzi o resztę obsady to nie macie się czego obawiać – wszystko jest tu na swoim miejscu i wszyscy trzymają naprawdę doskonały poziom. Postacie są naprawdę różnorodne, mocno odmienne od siebie i potrafią swoim charakterem i pobudkami zatrzymać widza na te półtorej godziny. Mam tylko jedną drobną uwagę, której nie mogę zweryfikować: Pani Janda zbyt często się uśmiecha – nie wiem czy to celowa reżyseria czy po prostu śmieszyły ją recytowane żarty. Ale zdołałem to zauważyć.
Sama fabuła to dość ciężki orzech do zgryzienia dla takiego recenzenta jak ja. Ogólnie jest całkiem ciekawa i nieźle napisana (świetne dialogi – tłumaczył je Bartosz Wierzbięta), aczkolwiek miejscami bywa też dość sztampowa – wiecie jak to jest: mąż chce zdradzić żonę, a żona męża, jedno wysyła drugie w daleką podróż, żadne z nich nigdzie nie wyjeżdża i dochodzi do setki pomyłek i nieposkromionego chaosu. Czyli troszeczkę tak jak wszędzie i o ile można oglądać jedną tego typu produkcję za drugą, to brakuje mi jakiejś nutki nowości, a co za tym idzie fabularnej niepewności. Generalnie jednak muszę (chociaż z ciężkim sercem) coś w tekście skrytykować. Nie jestem pewien, czy dla przeciętnego widza to wielki problem, ale dla mnie i mojej partnerki takim się stał: mniej więcej od połowy pierwszego aktu większość postaci na scenie jest pijana. Ja wiem, że to nie dzieje się naprawdę, ja nawet nie mam żalu do autora sztuki, że tak to sobie wymyślił, ale obcowanie z bełkotaniem, zataczaniem się czy ciągłym polewaniem z kolejnych flaszek jest może śmieszne przez pierwsze 15 minut, a jakby nie patrzeć postacie nie trzeźwieją aż do finału. Jeśli o mnie chodzi było tego zdecydowanie zbyt dużo, totalnie mnie to znudziło i źle wpływało na moje skupienie. Wielka szkoda, że autor tak to sobie zaplanował, a ja muszę pisać o czymś takim – ale taka jest prawda. Warto jednak mocno zaznaczyć, że pod wieloma względami Pomoc Domowa jest naprawdę świetnie i ciekawie zrealizowana, ma rewelacyjne dialogi i kilka naprawdę, ale to naprawdę śmiesznych scen. Niestety czasami jest tak, że ten jeden malutki szczegół potrafi kolosalnie zachwiać czyimś osądem. Gdyby nie ten nieszczęsny wątek alkoholowy nie miałbym opisywanej farsie niczego do zarzucenia.
Dekoracje są bardzo przemyślane i chociaż odrobinę minimalistyczne z uwagi na nietypowe położenie sceny w Och-Teatrze (scena jest na środku, a widownia z dwóch stron naprzeciwko siebie) to znakomicie spełniają swoją rolę. Oczywiście niektórzy malkontenci mogą narzekać na brak tylnej ściany tego zacnego apartamentu, ale tak to już jest w tym teatrze, że widownia siedzi w ten niecodzienny sposób. Wspomniane dekoracje to przede wszystkim salon z kanapą, fotelem i barkiem, ciekawie urządzone ściany boczne, a także kilka par drzwi prowadzących do innych części domu. I chociaż „wnętrz” pokoi nie widzimy, to cały projekt sprawia naprawdę dobre wrażenie budynku premium. Ciesze się, ze scena nie jest sztucznie zapchana, a całość robi dobre wrażenie. Utalentowani aktorzy wdzięcznie i z gracją lawirują pomiędzy dekoracjami, a zauroczony widz czuje, że nic tu nie jest przypadkowe i nikt nikogo nie robi w przysłowiową trąbę.
Jeśli zaś chodzi o rozchodzenie się dźwięku to w niektórych sytuacjach bywa odrobinę niewyraźnie. Spowodowane jest to oczywiście ułożeniem sceny i tym, że aktorzy muszą czasem odwrócić się do połowy widzów plecami (aby do innych stać twarzą). Nie jest to na szczęście duży problem z dwóch powodów. Po pierwsze nad sceną wiszą mikrofony, które zręcznie wyłapują dźwięk i ułatwiają zrozumienie nawet tych mniej wyraźnych dialogów. Drugim ułatwieniem jest to co wcześniej można było odebrać za minus – czyli ułożenie samej sceny i widowni. Ten niezwykły układ sprawia, że rzędy są krótsze – dzięki czemu siedząc nawet na samym końcu i tak siedzimy „w połowie” – biorąc pod uwagę dowolny inny teatr. Dzięki temu również osoby ze słabszym wzrokiem nic nie tracą. Wszyscy wygrywają!
Generalnie recenzowana przeze mnie Pomoc Domowa to dobra, zabawna i ciekawie zaprojektowana sztuka, która jednak nie ustrzegła się tak fabularnych jak i produkcyjnych minusów. Na szczęście świetnie dobrana obsada trochę łagodzi przykre skutki wyobraźni Marca Camoletti’ego. Jeśli w Och-Teatrze lub w Teatrze Polonia widzieliście już wszystko, a dobrą farsę łykacie bez popitki – nie będziecie żałować. Jeśli jednak jesteście uczuleni na pijanych ludzi to dwa razy się zastanówcie. Najbliższe spektakle Pomocy Domowej już 9-10-11-12 maja o godzinie 19:30. To akurat nie wszystko, ponieważ sztuka jest propozycją dość nową i graną dość często. Polecam śledzić repertuar. Ceny biletów? Te zaczynają się już od 77 złotych – bilety kupicie online tutaj oraz w kasach Och-Teatru i Teatru Polonia (oba teatry sprzedają wejściówki na wszystkie przedstawienia). Jeśli się zdecydujecie sprawdzić kto kogo i jak zdradził – dajcie znać w komentarzu do tego posta! Życzę dużo śmiechu!