Skip to main content

Dzień dobry w tę cudowną środę! Czemu jest taka świetna? Bo już jutro wchodzą do kin najnowsi Avengersi – recenzja już za tydzień! (Ach, ta moja żelazna logika). A już dziś nadlatuje do Was z nowym postem, oczywiście z okazji taniej środy w Cinema City. W tym tygodniu obejrzałem dla Was horror Prawda czy wyzwanie, który opowiada o pewnej przeklętej grze, która oczywiście zabija biednych i przerażonych nastolatków. Jak mi się podobało? O tym już za chwilę! A już teraz serdecznie zapraszam do kontaktu ze mną czy na blogu w komentarzach czy pod postami na fanpage’u czy poprzez Twittera. Chętnie pogadam z Wami o Waszych ulubionych filmach,przemyśleniach, a jeśli tylko będzie to możliwe chętnie polecę również jakąś dawno zapomnianą filmową perełkę. Sprawdzajcie też mojego Instagrama. Ostatnio zacząłem kolekcjonować rzeczy związane z Dragon Ball’em. Dość wstępu, czas na film!

– Prawda czy wyzwanie

O czym: Grupa podstarzałych nastolatków jedzie do Meksyku na przerwę wiosenną. Już po powrocie okazuje się, że przypadkowo przywieźli ze sobą niebezpieczną grę w „prawdę czy wyzwanie”, która zmusza ich do ciągłej walki o życie.

Dlaczego tak: Generalnie można uznać, że aktorki są dość ładne. Film nie jest przesadnie straszny, ale mam poczucie, że rodzi się nowy gatunek: paranormalnego slashera, w którym nie ma zabójcy, ale jest Facebook i smsy. Brzmi dziwnie, ale jeśli oglądaliście Nerve, Aplikację czy nawet Śmierć nadejdzie dziś – to możecie sprawdzić i ten. Klimat nowości bardzo mi się podobał. Zdjęcia też były dość ładne.

Dlaczego nie: Tani horror, a nie ma cycków? Gdzie się podziały lata 90? Wiem, że brzmię okrutnie, ale to podstawa tego typu filmów. W dodatku jedyna scena seksu jest tak kiepska, że podczas niej nieoczekiwanie ziewnąłem. Generalnie efekt specjalny „zła” i chwilowych opętań wygląda tak, że zmienia się wyraz twarzy bohaterów, którzy wyglądają podczas „przejęcia” trochę jak trollface z memów – a jak ktoś w fabule filmu zdołał zauważyć, efekt ten wygląda „jak gówniany filtr snapczata” no i właśnie te ich śmieszkowate miny trochę wybijają widza z rytmu, Oprócz tego film raczej mało straszny, dla niektórych z Was może być wręcz nudny lub głupi (bardziej to drugie). No i aktorzy są wyjątkowo irytujący, nie mam bladego pojęcia kim są, ale dla reżysera byli na tyle ważni, że dostali nawet specjalne napisy początkowe przed filmem – trochę ewenement jak na anonimowe twarze i film grozy. Ach i najważniejsze: śmierci w Prawda czy wyzwanie nie są fajne, nie są odkrywcze, w ogóle niczym nie są. Starzy wyjadacze nie mają tu czego szukać, sequela z pewnością nie będzie.

Kiedy: Jeśli interesują Was nowe spojrzenia na kino grozy to śmiało, w drodze eksperymentu możecie iść do kina. Jeśli nie lubicie horrorów, a tym bardziej tych słabych – odpuśćcie. 

Piotrek Gniewkowski (Niekulturalny)

Krytyk filmowy i teatralny, zapalony gracz konsolowy i komputerowy. Od kilku lat pracuje w branży reklamowej przy projektach influencerskich. Zakochany w najnowszych technologiach. W wolnych chwilach fotografuje Warszawę.

Zostaw komentarz: