W ostatnią środę wakacji opisuje tylko… jeden film! Co prawda miałem iść jeszcze na Czerwonego Kapitana z Maciejem Stuhrem, ale doszły mnie słuchy, że film jest czeski, a zwiastun sugeruje, że wyświetlają go u nas z dubbingiem. Chociaż np. w Niemczech to zwyczajna praktyka (oni nie oglądają filmów z napisami) tak u nas… moim zdaniem taki zabieg jest nie do przyjęcia. Dziś więc wyłącznie Mechanik: Konfrontacja czyli sequel bijatyki z 2011 roku, która zresztą była remake’iem Mechanika z 1972. O ile podstawki nie oglądałem, a „jedynka” sprzed kilku lat mnie sobą nie zauroczyła – jestem mocno zdziwiony tym jak prezentuje się tegoroczna wersja. Tak więc Jason Statham znowu walczy o lepszą przyszłość, a ja już za chwilę powiem czy warto to zobaczyć na dużym ekranie. Post powstał z okazji taniej środy w Cinema City. Nie zapomnijcie dać mi follow na Twitterze oraz polubić moją stronę na Facebooku. Zaczynamy!
– Mechanik: Konfrontacja
O czym: Znany z poprzedniej części Bishop zostaje odnaleziony przez swojego największego wroga i zmuszony do wykonania trzech teoretycznie niemożliwych zadań.
Dlaczego tak: Jason Statham! Jessica Alba! Tommy Lee Jones! Te trzy nazwiska mówią chyba wszystko o tym, że jest to produkcja przynajmniej pomyślana jako wakacyjny hit. Cała trójka nie wychodzi co prawda poza swój standardowy poziom aktorski, ale i tak jest dobrze. Widoki są śliczne, ujęcia dobrze zaplanowane, fabuła mimo wszystko ciekawa, muzyka też daje radę. Sama choreografia walk jest naprawdę niezła, a co najważniejsze krwawa – sporo tutaj przemocy w atrakcyjnym wydaniu. Fajnym patentem jest to jaki jest „haczyk” zleceń w tym filmie, dzięki czemu dostajemy trochę kombinatorki – jak z plakatu.
Dlaczego nie: Bo to bijatyka i tylko ona – nie wszystkim takie coś przypadnie do gustu. Bo Tommy Lee Jones jest tylko dodatkiem i chociaż ważny, to nie ma go specjalnie dużo. Tutejsza przemoc może przeszkadzać niektórym wrażliwszym, bo oprócz bijatyki na pięści – jest tutaj też sporo krwi i trochę trudniejszych tematów jak przemoc domowa czy handel ludźmi. Film mógłby być trochę bardziej widowiskowy.
Kiedy: Z tego co wiem to jedyna sensowna premiera tygodnia i zdecydowanie lepszy produkt niż część pierwsza (wiedza o niej jest zresztą zbędna, możecie śmiało iść bez oglądania). Ja bawiłem się naprawdę świetnie, więc polecam kino, aczkolwiek musicie wiedzieć na co idziecie i nie oczekiwać cudów na kiju – to bijatyka ze Stathamem i właśnie tak trzeba na nią patrzeć.