Panuje ostatnio jakiś dziwny sezon chorób – mnie trzyma już dziesiąty dzień, tak więc oglądanie filmów nie jest łatwe. W poprzednim tygodniu nie dałem rady, na szczęście w tym jest już trochę lepiej! A „lepiej” oznacza recenzje aż dwóch nowych produkcji, które premierę miały w miniony piątek! Mam nadzieję, że moje opisy pomogą komuś zdecydować, na co wybrać się do kina z okazji Taniej Środy w Cinema City! Musicie też wiedzieć, iż ptaszki ćwierkają o bardzo dobrej jakości „Sztuki Kochania„, której niestety nie udało mi się jeszcze zobaczyć. Ale jeśli będziecie śledzić mój fanpage oraz prywatny profil na Twitterze – za jakiś czas powinienem dopisać lub dograć jej recenzję. Na pierwszy ogień idzie dziś Resident Evil: Ostatni Rozdział czyli finalna część niekończącej się sagi o zombie (kto zgadnie która to już? Odpowiedź na końcu posta!). Następnie Amerykańska sielanka czyli historia pewnego ataku terrorystycznego, który dotyka małą i spokojną społeczność.
– Resident Evil: Ostatni rozdział
O czym: Alice musi powrócić do „Ula”, w którym podobno znajduje się antidotum na T-Wirusa.
Dlaczego tak: To już ostatnia część, więc jeśli jesteście wiernymi fanami serii to po prostu musicie zobaczyć jak się kończy – bo faktycznie jest to finał. Niektóre efekty specjalne, szczególnie te obejmujące zniszczone miasto są miłe dla oka. Powraca kilkoro starych bohaterów, jak i nawiązań do pierwszych części. Ze dwie-trzy „zadymy” są fajnie wymyślone oraz mają niezłą choreografię.
Dlaczego nie: Mało akcji z zombie, zamiast nich pojawiają się jakieś pterodaktyle + kościste dinozaury i inne komputerowe mutanty. Większość filmu dzieje się niestety po zmroku – moim zdaniem opcja 3D z tego powodu odpada. Mało tutaj fabuły, jeśli jest to wtórna, bazująca na poprzednich częściach i przewidywalna. Większość scen akcji, już gdzieś była – a najgorsze, że w poprzednich częściach, zbyt tu mało nowości. W ogóle to cały film jest nakręcony prawdopodobnie na green screenie, co w kilku momentach niemiłosiernie widać (chociaż niektóre sceny są super, aż boli, że jest ich tak mało).
Kiedy: To już naprawdę „ostatni rozdział”, więc jeśli pamiętacie nadal o co tam chodzi (a od jedynki minęło już 15 lat), to myślę, że można spróbować. W tym tygodniu to Resident wygrywa bitwę.
– Amerykańska sielanka
O czym: Pewne małżeństwo wychowuje nieśmiałą córkę. Ich życie zmienia się, gdy dziewczyna zostaje oskarżona o zamach terrorystyczny.
Dlaczego tak: Bardzo dobrzy aktorzy: Ewan McGregor (również reżyseria), Jennifer Connelly, Dakota Fanning – szczególnie ta ostatnia chociaż młoda, to na każdym kroku widać, ze również niesamowicie utalentowana. Fajne ujęcia, kolory stylizowane na lata 60, nawet niezły scenariusz (to książka Phillipa Rotha), ważna tematyka, która jest ciągle aktualna – terroryzm, niesprawiedliwość, rasizm. Miejscami dobrze oddane amerykańskie społeczeństwo.
Dlaczego nie: Moim zdaniem jest dość nudno, prosto, źle. McGregor jest świetnym aktorem, ale reżyserem takim sobie, zwłaszcza, że sam jest bodajże Szkotem i zbyt patetycznie przenosi powieść na ekran. W Amerykańskiej sielance zdecydowanie czegoś brakuje, jakiegoś napięcia, którego w ogóle nie czuć. Muzyka jest niezauważalna, a emocje kreowane na siłę – nie wzrusza niestety. Co z tego, że film właściwie zawiera wszystko co powinien, że flaga dumnie powiewa, że aktorzy płaczą – skoro nie wiem, film nie zostawia po sobie nic?
Kiedy: Jeśli chodzi o książki tego autora, to mają jakiegoś pecha do ekranizacji. Amerykańskiej sielanki nie polecam wcale, a jeśli już musicie to lepiej właśnie przeczytać. Jeśli chcecie zobaczyć jakąś inną produkcję na bazie nowel Phillipa Rotha – w Teatrze WARSawy wystawiają jego „Kompleks Portnoya” – na nim bawiłem się lepiej.
- Resident Evil: Ostatni Rozdział to 6 część 🙂 Chociaż sam zakładałem, że 7-8.