Dzień dobry! Witajcie w najnowszym odcinku „Aktualnie w kinie”! Osiedliśmy już całkowicie na nowym szablonie, wszystkie posty mają nadane kategorie, całość wygląda schludnie i nowocześnie! Słowem – cudowność! Ale nie przedłużając zachwytów: zapraszam do recenzji! Na pierwszy ogień (i na zdjęcie w tle) idzie biografia Neila Armstronga z główną rolą Ryana Goslinga czyli „Pierwszy człowiek„. Następnie zajmiemy się „komedią-kryminalną” z Anną Kendrick czyli filmem „Zwyczajna przysługa” opowiadającym o blogerce (!!!) oraz zniknięciu jej przyjaciółki. Dzisiejsze filmy obejrzałem w obu największych sieciach kin Multikinie i Cinema City. Przypomnę tylko, że Zwyczajna przysługa nie jest wyświetlana w Cinema City, ponieważ dystrybutorem jest Monolith. Tak więc jeśli wybierzecie własnie ten film to musicie udać się do Multikina. Tania Środa czy #Megaśrody? Wybierzcie sami! Wybierzcie mądrze! Zapraszam Was również na moje media społecznościowe! Znajdziecie mnie na Twitterze [klik], na Instagramie [klik] oraz oczywiście na Facebooku [klik]! Na tym ostatnim do środy do godziny 15:00 trwa jeszcze konkurs w którym można wygrać zaproszenia do salonu VR!
– Pierwszy człowiek
O czym: Biografia Neila Armstronga – pierwszego człowieka na księżycu.
Dlaczego tak: Bo to naprawdę fajny kawałek kina z niezłą rolą Goslinga. Większość faktów została podana w odpowiedni, ciekawy i dość szczegółowy sposób. Obsada jest niezła: wspomniany wcześniej Ryan Gosling, Jason Clarke, Kyle Chandler, Corey Stoll – i nawet jeśli nie wszystkich kojarzycie po nazwiskach to na pewno ich twarze nie są Wam 100% obce. Efekty specjalne również dają radę, ogólnie cały film jest dobry, nie będzie to mój kandydat do Oscara (o ile go zgłoszą), ale spędzonego z nim czasu nie żałuję. Wszystko o co możecie mnie zapytać ma przynajmniej poprawny poziom!
Dlaczego nie: Wkurzał mnie zastosowany ziarnisty filtr, który stara się „postarzyć” obraz który widzimy (akcja dzieje się ok. 1960 roku). Najgorsze jest jednak to, że w połowie filmu miałem nawet ochotę wyjść z kina, bo „trzęsawica” ekranu jest nie do zniesienia. Widzimy samolot: „trzęsie”. Sceny w rakiecie: „trzęsie”. Gosling biegnie ulicą „operator dostaje padaczki”. Nie tylko odczułem objawy choroby lokomocyjnej, ale co gorsza byłem bliski ataku epilepsji – a ja epileptykiem nie jestem! Ale jest tak źle, że w niektórych scenach po prostu zamykałem oczy i modliłem się, aby się wreszcie skończyły. Ostatnio miałem tak przy jakichś najtańszych paradokumentach kręconych „z ręki”.
Kiedy: Moim zdaniem naprawdę warto. Całkiem sensowna i dobrze zrobiona biografia.
– Zwyczajna przysługa
O czym: Popularna blogerka rozpoczyna prywatne śledztwo, gdy pewnego dnia jej najlepsza przyjaciółka znika bez śladu.
Dlaczego tak: Anna Kendrick – kocham się w niej od wielu, wielu lat i zawsze oglądam filmy w których gra – traktuje to więc jako plus. No i nawet w jednej scenie rozbiera się do bielizny. No i w sumie jeśli ktoś się wkręci w fabułę, to może nawet poczuje się pozytywnie oceni starania scenarzystów. Bo wierzę, że jest to możliwe.
Dlaczego nie: Bo to okropny, nudny, przewidywalny i tandetnie nakręcony potworek. Gra aktorska woła o pomstę do nieba. Aktorzy ani trochę się nie przyłożyli, nie wkładają w swój występ żadnych emocji. Reżyseria jest okropna, w ogóle nie wiadomo co się dzieje i dlaczego. Całość jest powolna, szara, nijak się ma do „komedii-kryminalnej” – ja np. ani razu się nie uśmiechnąłem. Ogólnie film nie powinien trafić ani do kin, ani na DVD – widziałbym go w święta o 12:00 na jakimś tandetnym kanale telewizyjnym, który ma 0,3% ogólnej widowni.
Kiedy: Jak dla mnie jedna z największych pomyłek roku. W ogóle nie mogłem się w to wkręcić, w dodatku już zapomniałem o czym to było.
Co do pierwszego człowieka to również wkurzało mnie to, że obraz tak bardzo trzęsie