Dzień dobry! Witam pięknie w 36 tygodniu podróży kinowej. Dzisiaj jedziemy z trzema filmami, z czego tylko o dwóch powiem „sensownie”. Za chwilę zrozumiecie dlaczego! Tak więc komedia o tym czy da się wyjść z friend-zone „Love, Rosie” film akcji w którym Keanu Reeves tylko idzie i strzela czyli „John Wick” oraz dokument o działaniu niemieckich banków „Władca Wszechświata” Do filmu pierwszego dołączam moje wideo z Kasią Koczułap, bo w kinie byliśmy razem i postanowiliśmy coś o nim nagrać. Jeśli chodzi o film numer dwa, to w najnowszym odcinku Małego Filmidła rozmawiam o nim przez ponad 44 minuty – odcinek przesłuchacie tutaj. Natomiast bez klikania i już teraz – znajduje się pod nim dodatek – trzy grosze – napisane dla Was przez Kamilę, która oceniła ten film… niech sama Wam powie. Ja byłem szczerze zaskoczony.
– Love, Rosie
O czym: Dwójka wieloletnich przyjaciół staje przed pierwszym w życiu rozstaniem: wyjazdem na studia. Czy ona kocha jego, a on kocha ją, a związek pomiędzy przyjaciółmi kiedykolwiek ma szansę zaistnieć? Tego mamy nadzieję się dowiedzieć.
Dlaczego tak: Bo to bardzo ciepła opowieść o miłości i przyjaźni, o stanie w którym znalazł się kiedyś każdy z nas. Bo film będąc komedią romantyczną nie jest przesłodzony, gdyż dosłownie co chwilę ktoś kogoś krzywdzi – jak w życiu. Lily Collins jest przesłodka i szalenie utalentowana, bardzo dobrze prezentuje się na ekranie – jest żywiołowa, zabawna i gdy jest to potrzebne, potrafi wywołać przejmujący smutek i rozdzierający ból. Partnerujący jej Sam Claflin jest uosobieniem filmowego brytyjczyka: przystojny, z nieziemskim akcentem. Zdjęcia są przepiękne, pociągnięte instagramowym filtrem. Muzyka to mieszanka znanych hitów nawet sprzed dekady, ale jest to zaletą, ponieważ obraz dzieje się na przestrzeni wielu lat i utwory należą dokładnie do roku, w którym aktualnie rozgrywa się akcja. Bardzo ujęło mnie to przywiązanie do szczegółów, tak więc usłyszymy i „Macarenę”, jak i trochę piosenek o miłości w wykonaniu Lilly Allen. Film jak film, ale bardzo bardzo przyjemny. Nie nudziłem się ani chwili i właściwie pierwszy raz mnie interesowało czy „oni ze sobą będą czy nie będą”. A że „Love, Rosie” ciągle i ciągle zwodzi raz w jedną, raz w drógą stronę, to jest się czym ekscytować!
Dlaczego nie: Jeśli mieliście złamane serce i to całkiem niedawno – Ten film wbija szpilę za szpilą. O ile jest dobry, a wręcz bardzo dobry, o tyle to nadal komedia romantyczna, co prawda troszeczkę neigrzeczna, ale sam gatunek może wiele osób odrzucić „bo tak”.
Kiedy: Jeśli masz z kim – to już teraz. Idealnie przedświąteczny.
– John Wick
O czym: Pewnemu człowiekowi źli ludzie kradną samochód i zabijają psa – prezent od zmarłej żony. Człowiek okazuje się zabójcą na emeryturze i idzie w miasto pomścić zwierzaka.
Dlaczego tak: Ten film niczego nie udaje, to durna i pełna przemocy produkcja klasy B. Nic w nim nie jest na poważnie, natomiast trup ściele się gęsto i wszystko wybucha. Sam Keanu Revees prawie nic nie mówi, tylko patrzy smutnymi oczami, po czym nawet nie celując zabija wszystko co rusza się na jego drodze. Idzie w milczeniu i wali z kałacha. Jeśli jesteście fanami tego typu kina, to koniecznie musicie sprawdzić „Johna”, jeśli natomiast oczekujecie logiki – nie ma tu dla Was miejsca. Zdjęcia są cudowne, bardzo ładnie się to wszystko ogląda – walki w deszczu, piękne krajobrazy miejskie, nieźle zrealizowane walki np. taka w nocnym klubie. Muzyka to wycieczka po świetnych, dla mnie nieznanych kapelach. Jest wybitnie oryginalnie. No i w filmie pojawia się Willem Dafoe…
Dlaczego nie: … który pojawia się tylko na trochę. Film jest wzorem chaosu, braku powagi i dowodem na to, że kino ogłupia. Jeśli oczekujesz czegoś inteligentnego lub bardziej „znanego”, to poczekaj może na Uprowadzoną 3.
Kiedy: Dla mnie natychmiast! Świetna rozrywka po ciężkim dniu w pracy, idealna na samotny wypad, albo popołudnie z kumplami. Pędź do kina!
A bonusowo Kamila mówi do Nas tak:
„John Wick to film bardzo dynamiczny, niemalże od samego początku. Cały czas coś się dzieje, jest krew, walka wręcz, wybuchy i strzelaniny. Nudy podczas oglądania nie zaznałam. Muzyka rewelacyjnie dopełnia akcję w filmie. Wyważony humor powodował, że między scenami akcji na mojej twarzy pojawiał się uśmiech. Z punktu widzenia kobiety, Keanu Reeves w garniturze i z bronią w ręku jest niesamowicie seksowny, nie można oderwać od niego wzroku. Dla mnie rewelacja!”
– Władca Wrzechświata
O czym: Były niemiecki finansista opowiada jak funkcjonują banki.
Wiecie, nie ma tutaj czego pisać, to w końcu dokument. Przez cały film gada jeden facet i albo patrzy wtedy na nas, albo za okno.
Ale mówię o nim, ponieważ jakimś cudem zebrał całą salę kinową i nie wiem czy ludziom się podobało, ale mi na pewno. Jest tu sporo wykresów i trudnych słów, na pewno masa banałów, a także sporo liczb. Natomiast to co rozumiałem było wciągajace i nie nudziło mnie tak mocno jak mogło. Jeśli lubicie dokumenty wyjaśniające „Wielkie spiski” to tutaj dowiecie się sporo o spekulacjach i osłabianiu walut. Puszczają to tylko kina studyjne, ale warto się wybrać. Z góry tylko mówię, że jest to dość ciężka i skomplikowana produkcja. Za zaproszenie bardzo dziękuję Ricie, które mnie zabrała. I za orzeszki które mi kupiła!
2 komentarze