Kilka dni temu dostałem zaproszenie do Teatru Capitol na spektakl „Dajcie mi tenora!„. Z początku nie byłem przekonany czy mi się to spodoba, czytałem opisy, ale wszystkie były jakieś długie, skomplikowane i… muzyczne. Nie jestem fanem śpiewania w teatrze, no chyba, że wybieram się na profesjonalny musical. Ale po wizycie w Capitolu chyba jednak takim fanem zostanę 🙂
„Dajcie mi tenora!” to opowieść dziejąca się w Cleveland, na kilka godzin przed premierą Otella. Do miasta zjeżdza pewien światowej sławy tenor, persona uwielbiana, utalentowana, a także… humorzasta, chora i pokłócona z żoną – Tito Merelli. Czy wielkie show dojdzie do skutku? Tego dowiemy się własnie w Capitolu.
Z góry powiem jedno: przedstawienie jest świetne, doskonale przemyślane i niesłychanie zabawne, a to oczywiście za sprawą niezwykle utalentowanych aktorów! Na zmianę występują: Marek Kaliszuk/Artur Chamski, Katarzyna Żak/Katarzyna Skrzynecka/Elżbieta Romanowska, Olaf Lubaszenko/Grzegorz Halama/Jacek Lenartowicz, Andrzej Blumenfeld/Wojciech Wysocki, Marta Wierzbicka/Marta Marzęcka, Katarzyna Zielińska/Andżelika Piechowiak, Hiroaki Murakami/Łukasz Gosławski, Anna Gornostaj/Halina Bednarz! Każdą z tych osób obserwuje mniej lub bardziej od kilku lat i sądzę, że można im zaufać – grają bezbłędnie nawet pomimo tak gigantycznej rotacji. Wiadomo, że każdy ma swoich ulubieńców, ale uważam, że nie ma możliwości zawieźć się żadną konfiguracją przy takich nazwiskach. Role są żywe, zabawne, aktorzy nadążają ze wszystkim. Na największe brawa zasługują jednak Marek Kaliszuk/Artur Chamski, którzy „na żywo” śpiewają fragmenty arii operowych (głównie własnie Otella). To co dzieje się na scenie nie odstaje ani trochę od poziomu prawdziwej „Opery”. Jestem zdumiony barwami pojawiających się tu głosów, oraz naprawdę profesjonalnym wykonaniem. Panowie – wydajcie to na płycie!
Fabuła nie nudzi ani przez chwilę, jak już wspomniałem jest zabawna, żwawa, zaskakująca i chociaż na ścianie nie wisi strzelba, to i tak wypala. Chociaż wszystko dzieje się we wspomnianym pokoju hotelowym – masa drzwi i zakamarków pozwala na atrakcyjne zwroty akcji i naprawdę niecodzienne zbiegi okoliczności.
Teatr Capitol przyzwyczaił mnie do dwóch rzeczy: świetnej obsady i miażdżących dekoracji. O obsadzie już powiedziałem, a dekoracje? Owszem! Świetne i tym razem! Przepych hotelowego pokoju po prostu zapierał dech. Wszystko piękne, odpowiednio bogate, na swoim miejscu. Jest nawet okno z panoramą na Operę, dla mnie – najwyższa klasa i małe pokłony – od razu widać, że to sztuka z segmentów premium – dla bardziej wymagającego odbiorcy. Jeśli do dekoracji zaliczamy również stroje, to są arcykolorowe, lekko przejaskrawione i również całkiem zabawne. Bywają też seksowne w trochę bardziej „frywolnych” scenach. A skoro w sztuce śpiewają, warto też zwrócić uwagę na udźwiękowienie. Z tym również nie było problemów, wszystkie słowa (nawet szepty) rozchodzą się bardzo wyraźnie nawet do dalszych rzędów (siedziałem na końcu). Dzwonki, dźwięki tła, odgłosy ulicy – wszystko jest na swoim miejscu.
Przyznam szczerze, że jestem więcej niż zdziwiony – całość spektaklu zagrała dosłownie na piątkę. Dajcie mi tenora! To niesamowita sztuka, która z pewnością zadowoli nie tylko starszych, ale też młodszych odbiorców – a co najważniejsze także osoby, które na co dzień z operą nie mają wiele do czynienia. Wystarczy dodać, iż po spektaklu gromkie brawa (i to na stojąco!) jeszcze długo nie cichły 🙂
Dajcie mi tenora! zobaczycie w Teatrze Capitol w cenie: 39zł, 99 zł, 109 zł, 150 zł / Loża VIP, w cenie capitalny drink! Najbliższe spektakle 15.01, 18.01, 30.01, 31.01, 13.02 (dwa razy), 16.02, 20.02, 26.02 🙂
Autor artykułu uczciwie przyznaje że dostał zaproszenie.
Ja niestety na opłacenie biletów musiałem uczciwie zapracować.
Po raz pierwszy wyszlismy z teatru w połowie spektaklu.
Przez cały czas kiedy tam byłem myslałem tylko: Co ja tu robię?
Żenująca nuda, przewidywalne „gagi” nie były w stanie pobudzić do uśmiechu. Przepraszam, muszę się poprawić bo usmiech politowania był.
Żałowałem długo każdej wydanej złotówki.
Widowisko poniżej krytyki. Fabuła obraża inteligencje przeciętnego człowieka. Przy tak płytkiej fabule trudno o wyrafinowaną grę aktorów. Strata czasu i pieniędzy. Andrzej
Sorry, nie podzielam powyzszej opinii. Sztuka fatalna, po prostu nudna, nudna, nudna!!!
Wtorne, moze to nowosc dla Amerykanow, ale sorry, naprawde fabula nie jest ciekawa, a wykonanie tez koszmarne.
Jedynie dekoracje i wystroj teatru Capitol zasluguje na pochwale.
Sztuki nie polecam, szkoda czasu i pieniedzy! Nie warto!