Skip to main content

Gry planszowe to świetna rozrywka na spokojniejsze wieczory. To taka podróż w inny świat, w miejsce w którym jesteśmy kimś innym, kimś kto rządzi, zdobywcą, burmistrzem, kosmonautą czy władcą podwodnych krain. Abyss to piękna produkcja tego ostatniego typu, świetnie wydana, ale niosąca też nieznany mi do dziś poziom wyzwania. Graliśmy z Tyśką i Viką, dzięki czemu mam dla Was recenzję tej niezwykłej produkcji od Rebel.pl

Podwodny tron czeka na śmiałka, który jest gotów stawić czoła morskim potworom, zwerbować morskich Lordów i zarobić jak najwięcej pereł! Celem gry jest przejęcie władzy w podwodnym świecie i wygranie z przeciwnikami na punkty.

Rozgrywka początkowo wydaje się skomplikowana, ale z tury na turę jest coraz lepiej (chociaż i tak nie do końca). Każdy z graczy ma do wykonania kilka podstawowych ruchów – głównym jest odkrywanie kart i licytacja. Każdą nowo odkrytą kartę możemy kupić za specjalne plastikowe perły my lub przeciwnik. Najlepiej gdyby tego nie zrobił, bo po odkryciu pięciu i braku propozycji zakupu czeka nas nagroda. Podczas odkrywania kart może nas też zaatakować potwór, którego co prawda możemy zignorować, ale walka z nim również zapewni nam dodatkowe fanty jak perły, specjalnie punktowane karty potworów czy klucze. Karty które ujawniamy „do pięciu” to sojusznicy, morskie stworzenia, które odpowiednio w odpowiedniej ilości pozwalają nam przywoływać wspomnianych wcześniej Lordów czyli rozmaite Trytony, Syreny i mocarne Ośmiornice. Lordowie w odpowiedniej ilości pozwalają przejmować miejsca, czyli specjalne plansze z dodatkowymi bonusami. Sami też posiadają bonusy, jak np. dostanie „bo tak” kilku dodatkowych pereł.  Czyli odkrywamy karty, kupujemy je i staramy się odblokować jak najwięcej miejsc specjalnych.

IMG_20150427_183518999

Klucze pozwalające kupować „miejsca”.

IMG_20150427_201124271

Karty Lordów. Na górze punkty za posiadanie każdego, na dole cena.

IMG_20150427_195842415

Karty sojuszników dzielące się na 5 raz. Jedna kosztuje od 1 do 3 pereł w zależności od tego, którym graczem podczas licytacji jesteśmy.

Wszystko co robimy, co zbieramy i odkrywamy służy do finalnego liczenia punktów. Premiowany w końcowej fazie jest praktycznie każdy nasz wcześniejszy ruch – liczba posiadanych pereł, liczba punktów na potworach, mnożników specjalnych z miejsc, znaków na kartach Lordów.

Brzmi skomplikowanie? Nie będę ściemniał, że przynajmniej dla mnie takie jest. Mimo informacji, że gra nie jest specjalnie wymagająca Nam sprawiła nie małe kłopoty – głównie za sprawą dobrze wydanej, ale niezbyt logicznej instrukcji obsługi. Już pominę błędy gramatyczne czy jedną nieprzetłumaczoną z angielskiego frazę, ale w tym dokładnym „co jak i po czym” moim zdaniem panuje jakiś chaos. Moje recenzje polegają na tym, że wyciągamy grę z folii dopiero podczas pierwszej gry, tak więc nikt nic nie wie, a instrukcję czytamy na głos. No i bardzo trudno było nam ją zrozumieć i przełożyć na to co widzimy na stole.

IMG_20150427_201146623

Plansza w całej okazałości.

IMG_20150427_201541746

Karta nagród za pokonanie potworów.

Największym plusem Abyss – Głębia jest niewątpliwie przepiękna szata graficzna. Ale serio, gra jest przynajmniej tak piękna jak opisywany kiedyś Dixit, żeby nie powiedzieć, że w swojej klasie wygląda od niej nawet lepiej. Obrazki są duże, prześlicznie zaprojektowane i swoimi detalami przypominają co najmniej świat z World of Warcraft. Jeśli zdecydujecie się zakupić tę grę, z całą pewnością będzie największą ozdobą na Waszej półce. Wspomniałem już, że za wszystko w świecie Abyss płaci się perłami, w pudełku znajdziemy własnie ich wspaniale wykonane imitacje i kilka kubków w kształcie muszli w których możemy je przechowywać. Cała otoczka została więc zaprojektowana iście perfekcyjne z najwyższym przywiązaniem do szczegołów. Minusem jest jednak to, że karty są dość chude i przy tym strasznie śliskie – stosy się z siebie ześlizgują przy ruchu gracza i niejednokrotnie mieliśmy problem z ponownym ich układaniem.

IMG_20150427_201208766

Karty miejsc, które mogą przejmować Lordowie.

IMG_20150427_201350215

Perły – główna waluta gry.

Gra jest maksymalnie kooperacyjna, ponieważ ciągle licytujemy się z innymi graczami o pojawiające się karty. Niestety nawet podkupowanie tych kart nie sprawia, że czujemy jakąkolwiek rywalizacje między sobą, albo że możemy sobie w jakikolwiek sposób podkładać świnie. Po prostu siedzimy przy stole i zbieramy punkty pod siebie, mnie to niestety nie zaspokaja. Na szczęście rozgrywka jest na tyle atrakcyjna, że szybko się nie znudzi, nawet na takich zasadach.

Z jednej strony dostajemy więc przepiękną produkcję z bardzo wciągającym systemem gry, z drugiej zalewa nas trochę irytujących błędów, które momentami dezorientują.

Abyss – Głębia polecam więc bardziej zaawansowanym graczom, takim, którzy kochają przebijanie się przez zasady wielopoziomowej rozgrywki. Mi się bardzo podobało, ale przysporzyło też wielu zawieszek i pauz wymuszonych ponownym czytaniem instrukcji na głos. Nie mówię, że tak będzie w Waszym przypadku, bo da się ją zrozumieć. Tylko pełnia szczęścia przychodzi albo wtedy gdy to już 3-4 partia, albo gry jest wśród nas doświadczony fan planszówek.

Zawartość pudełka:

  • 71 kart Eksploracji
  • 35 kart Lordów
  • 20 Miejsc
  • 20 żetonów Potworów
  • znacznik Zagrożenia
  • żetony klucza
  • perły (sztuczne 😉 )
  • plastikowe kubeczki w kształcie muszli
  • plansza
  • instrukcja

Informacje dodatkowe:

  • liczba graczy 2-4 osoby
  • wiek: od 14 lat
  • czas gry: około 45 minut
  • waga ok. 2.0 kg
  • trudność: moim zdaniem wysoka, instrukcja nie ułatwia życia

Abyss – Głębia znajdziecie na stronie Rebel.pl w cenie ok. 150zł dokładnie pod tym linkiem. Przygotujcie sobie dużo czasu, ponieważ pozycja z pewnością wciągnie Was na wiele godzin.

logo REBEL

Piotrek Gniewkowski (Niekulturalny)

Krytyk filmowy i teatralny, zapalony gracz konsolowy i komputerowy. Od kilku lat pracuje w branży reklamowej przy projektach influencerskich. Zakochany w najnowszych technologiach. W wolnych chwilach fotografuje Warszawę.

Zostaw komentarz: