Skip to main content

Najnowszy film Wojciecha Smarzowskiego to z całą pewnością dzieło kontrowersyjne, ale również niezwykłe i wartościowe. I musimy ten fakt przyznać głośno, otwarcie i bez zbędnego strachu przed opiniami innych. Miałem przyjemność zobaczyć go wczoraj wieczorem w warszawskim Multikinie, a już dziś dostarczam Wam szczerą i obiektywną opinię o tym „jak to naprawdę jest z tym Klerem”. I chociaż nie jestem fanem kościoła oraz tego co się w nim dzieje – postaram się skupić wyłącznie na samej wartości niniejszej produkcji. Zapraszam więc do recenzji najważniejszego filmu tego roku! Kler!

Trzech księży zna się i przyjaźni od lat – połączyła ich katastrofa, pożar kościoła. Każdy z nich prowadzi jednak życie w zupełnie innej parafii. Obserwujemy przeplatające się losy każdego z nich na przestrzeni kilku najbliższych dni.

W rolach głównych wystąpili m.in.: Janusz Gajos, Arkadiusz Jakubik, Robert Więckiewicz, Jacek Braciak, czy Joanna Kulig. Zapewne wielu z Was od razu zauważyło, że są to nazwiska duże, świetnie znane fanom polskiego kina. Nazwiska, których renomę budowali film po filmie przez kilkanaście lat oraz przede wszystkim takie, które nie pojawiają się w produkcjach byle jakich, aby tylko grać. Każdy ze wspomnianych aktorów faktycznie podarował Klerowi fragment siebie, niekiedy w bardzo naturalistyczny, wręcz bolesny sposób, przybliżając widza nie tylko do ciemnych stron kościoła, ale przede wszystkim mrocznej strony ludzkiego oblicza. W Klerze nic nie jest tylko czarne lub białe – tu każda postać jest po prostu człowiekiem. Osobą czasem podłą, niegodziwą, zepsutą do szpiku kości – ale nadal posiadającą chociaż szczątkowe sumienie czy potrafiącą odczuwać miłość. Szczególne mocno na tle koleżanek i kolegów wyróżnił się jednak Jacek Braciak, który w moim mniemaniu nie jest ani aktorem wybitnym, ani nawet jakimś szczególnie znanym – a zdecydowanie zabłysnął najjaśniej na całej palecie nie małych przecież nazwisk. Jego rola jest szorstka, bardzo minimalistyczna, ale z całą pewnością wielowymiarowa, ważna i bardzo ludzka. Jakubik-Więckiewicz reprezentują swój stały, ale jak to na nich przystało wysoki poziom, Gajos dosłownie urodził się po to, aby wystąpić w Klerze, w roli biskupa drania-wesołka jest niezwykle rubaszny, czasem przerażający. Obserwowanie jego niesamowicie swobodnej gry dało mi bardzo wyraźnie odczuć, że obcujemy z aktorem wielkim, w swojej kategorii doskonałym. Szkoda, że tak rzadko gra ostatnio w filmach, bo po takim występie uświadomiłem sobie, że zdecydowanie częściej chciałbym go widzieć w tego typu produkcjach. Szkoda tylko, że Joanna Kulig pomimo dość ważnej roli, wydaje się być postacią może nie drugoplanową, ale wręcz rekwizytową. Niby coś chce sobą opowiedzieć, gdzieś tam się odezwie, ale nadal jest tylko tłem dla głównych bohaterów. Osobiście nie lubię jej jako aktorki, ale jej rola aż prosi się o jakiekolwiek rozwinięcie. W Klerze brak więc silnego wątku kobiecego, a szkoda.

Fabularnie jest bardzo mocno. Absolutnie nie odbieram Kleru jako formy ataku na kościół jako instytucję, a jedynie zwrócenie uwagi na mocno kontrowersyjne problemy dotykające tej (przez nikogo przecież) nie nadzorowanej struktury. Tu nie o kościół chodzi, a o tworzących go, zdeprawowanych ludzi. Zastanówcie się przez moment co tak naprawdę może tu być atakiem: Kult pieniądza i łapówki? Tajne żony i gromadki dzieci? Pedofilia i nagminne tuszowanie wszelkich występków? Jestem skłonny uwierzyć we wszystko co zobaczyłem, a film w bardzo naturalny sposób tylko mnie w tym utwierdza. Nie widzę więc manipulacji, ani jakiejkolwiek nagonki. Przecież o tym wszystkim słyszymy w telewizji. Jest więc smutno, Kler to natłok cierpienia, krzywd i odczłowieczających księży teorii, to ogrom scen, które zostaną w głowie na dłużej. Scenariusz jest dobrze wyważony, każdy główny segment jest w jakiś sposób ciekawy i przejmujący – Smarzowski w doskonały sposób zobrazował specyfikę tego „zawodu” oraz to w jak działa jego hierarchia, a może nawet jak wygląda religijny „biznes”, którym od początku była dla niektórych ludzi religia. Cała kontrowersyjność Kleru skupia się w tym, że to co oglądamy jest niewątpliwie logiczne i tylko potwierdza nam to czego możemy się sami domyślać, ale baliśmy się kiedykolwiek zapytać. To nie jest film jednoznacznie oceniający, bo to przecież nadal jedynie fabuła, chociaż można oskarżyć go o to, że trzyma się utartej od początku tezy, ale z drugiej strony… jak już powiedziałem wiadomości telewizyjne huczą od kolejnych skandali pedofilskich, gdzie sądy orzekają wreszcie na korzyść ofiar zarządzając coraz większe kary dla oprawców, huczą w temacie olbrzymich dotacji czy zawłaszczaniu terenów przez kościół – więc trudno z obrazem Smarzowskiego wchodzić w polemikę. To co oglądamy bywa mocne, niekiedy drastyczne, ale jest to film całkowicie obowiązkowy – zwłaszcza w rozgorzałej niedawno walce i próbie cenzurowania lub całkowitego zakazu wyświetlania go w mniejszych kinach. Bo Kler to nie atak, to także nie wymyślone na kolanie antyklerykalne tezy – to przede wszystkim produkcja, która ma za zadanie przypomnieć, albo uzmysłowić społeczeństwu jak to może wyglądać. Jak niekontrolowane wielkie głowy zarządzają pieniędzmi zebranymi publicznie np. podczas szpitalnych zbiórek, które przecież nie zawsze trafiają na szczytny cel.

Aspekty techniczne są również jak najbardziej w porządku – reżyseria stoi na najwyższym poziomie, w końcu Wojciech Smarzowski ma na koncie kultowe i bardzo ważne społecznie filmy jak: Wołyń, Pod Mocnym Aniołem czy Drogówka. Facet ma oko i nie boi się trudnych tematów. Montaż jest bardzo żywy, miejscami może zbyt nowoczesny, co w moim odczuciu zaburza odbiór filmu (nagrania ze smartfonów), ale na pewno jest fantastycznie udźwiękowiony i ciekawie przygotowany merytorycznie. Być może niektórzy z Was zastanawiają się nad drastycznością Kleru – jest tu kilka mocnych obrazów czy stwierdzeń, ale nie odczułem, aby gdziekolwiek granica została przekroczona. A nawet jeśli będziecie innego zdania, to zapewniam Was, że nie widok ewentualnej krwi czy seria przekleństw poruszą Was do głębi, a… cisza. Puste, skrzywdzone, dziecięce oczy.

To co mi się w Klerze nie podobało to po pierwsze jego długość – zakończenie jest super, ale mogło wydarzyć się wcześniej – jak dla mnie film jest odrobinę za długi. Po drugie niektóre wątki wydają mi się urwane, niedoprowadzone do końca. Film nie jest fabułą od A do Z – Kler to kilkudniowy wycinek z życia bohaterów ze wszystkimi wadami i zaletami tego narracyjnego zabiegu. Obserwujemy oczywiście początek niektórych sytuacji, ale inne już od dawna trwają i moim zdaniem trudno niekiedy zrozumieć, uporządkować w głowie. Jednym słowem jest to tylko fragment większej całości (życia) przez co film wydaje się odrobinę zbyt poszatkowany, gdzie zdecydowana większość wątków pobocznych nigdy nie doczekuje się zakończenia. Natomiast Smarzowski w świetny sposób żongluje niedopowiedzeniami i wspomnianą narracją, dlatego też ogólnie jestem zachwycony, a drobne błędy jestem mu w stanie wybaczyć.

Kler to film dobry, może nawet bardzo dobry. Film, który nie boi się powiedzieć jak jest naprawdę, taki, który zrozumie każdy, kto ma działające sumienie – nawet zwolennicy tej drugiej strony, gdyby oczywiście mieli odwagę go zobaczyć. To również produkcja przerażająca, która pokazuje jak wiele na świecie jest wilków w owczej skórze i jak silne potrafią być tworząc wspierającą się watahę. Czy Kler atakuje kościół katolicki? Raczej zwraca uwagę na to co się dzieje za zamkniętymi drzwiami sierocińców, bogatych w złoto i klejnoty świątyń czy małych wiejskich plebanii – bo wizję reżysera kupuję w całości i nie mam wątpliwości, że tak to może wyglądać – nie mówię, że w każdy człowiek jest zły, bo to oczywiście nieprawda – ale człowiek to tylko człowiek. A biorąc pod uwagę, że wspomnianego „zawodu” nikt nie kontroluje i prawdopodobnie kontrolować nigdy nie będzie – masa w nim miejsca do nadużyć. A wiadomo nie od dziś, że bezkarność i wewnętrzne przyzwolenie pozwala uwolnić się na światło dzienne nawet najbardziej obrzydliwemu złu.

Piotrek Gniewkowski (Niekulturalny)

Krytyk filmowy i teatralny, zapalony gracz konsolowy i komputerowy. Od kilku lat pracuje w branży reklamowej przy projektach influencerskich. Zakochany w najnowszych technologiach. W wolnych chwilach fotografuje Warszawę.

2 komentarze

Zostaw komentarz: