Cześć! Każdy z nas jest inny, ale wszystkich łączy jedno – czasami jesteśmy dziwakami. Jakiś czas temu pochwaliłem się na Twitterze tym co jem, a raczej w jakiej kombinacji – czekoladkę ze śliwką zagryzałem surową pieczarką. Wywołało to spore poruszenie, w dodatku pojawiły się dość dziwaczne wyznania na temat łączenia smaków, albo nawyków. Przykładowo Marlena z naszego podcastu w ramach hobby łyżeczką wprost ze słoika wyjada musztardę. Ja swojego czasu parówki moczyłem w mleku, a kiedyś dawno połączyłem pączka z kiełbasą. Z okazji świąt chciałem zebrać tego typu „zboczenia” w jeden długi post, który pojawi się w wigilię.
Jeśli więc jadasz paluszki rybne bez smażenia, banany z majonezem, albo cokolwiek co wydaje Ci się dziwne – zostaw komentarz, albo napisz do mnie.
Komentarz: pod tym postem jest formularz, zarejestruj się na swoje konto lub kliknij pole NAZWA i zaznacz „wolę pisać jako gość”.
Napisz wiadomość email na adres piotrek(małpa)niekulturalny.com.pl LUB napisz wiadomość poprzez facebookowy fanpage.
Napisz DMkę lub oznacz mnie na Twitterze wspominając o tym co jesz.
Postaram się wtedy skatalogować wszystkie „dziwne” nawyki żywieniowe. Zastrzegam sobie możliwość nie publikowania jadłospisów będących żartami. Jeśli autor oficjalnie nie zabroni, to przy daniu/daniach z chęcią wspomnę imię lub ksywkę.
Maczam chleb w rosole, jem parówki z majonezem, generalnie wiele rzeczy na surowo uwielbiam: jajka, mięso wszelakie, pieczarki, brokuły. Co tam jeszcze… Ocet piję ze słoika z ogórkami konserwowymi, wodę z ogórków kiszonych najchętniej litrami bym, kładę dżem wiśniowy na nutellę (i często gęsto zagryzam czymś na occie), piję napar z kopru włoskiego zamiast herbaty i lubię do soku pomidorowego dorzucić klusek, które zostały np z obiadu dzień wcześniej.
Frytki maczam w szejku waniliowym (żadnym innym!) i jem pizzę z ostrą musztardą.
To już druga pizza z musztardą o jakiej słyszę, dziękuję 🙂
Właśnie mi się przypomniało, że swego czasu robiłam sobie kanapki z zupą. To znaczy wyławiałam warzywa, mięso i tak dalej z zupy, kładłam na chleb i jadłam.
Ostro psychiczne 😀