Budzę się wcześnie rano, wyglądam za okno – wszędzie biało-czerwone flagi. Rześkie powietrze penetruje moje nozdrza, nieśmiałe promyki słońca ukazują że to będzie dobry dzień. Czemu tak biało czerwono? No tak, 11 listopada.
Narodowe Święto Niepodległości – polskie święto obchodzone co roku 11 listopada, dla upamiętnienia rocznicy odzyskania przez Naród Polski niepodległego bytu państwowego w 1918 roku po 123 latach od rozbiorów dokonanych przez Rosję, Prusy iAustrię. Obchodzone w II RP, formalnie świętem państwowym ustanowione w 1937, od 1939 nieobchodzone, przywrócone w roku 1989. Jest dniem wolnym od pracy.
Babcia opowiadała mi jak to wyglądało kiedyś – wszędzie jarmarki, karuzele, wata cukrowa. Gdzieniegdzie uroczystości wojskowe, honorowe salwy z zabytkowych armat, przypinanie orderów, orłów białych i szczęście. „Jesteśmy wolni, jesteśmy krajem”.
Włączam najbliższe wiadomości dostępne w moim dekoderze DVB-T (nie ma wielkiego wyboru, bo jest to usługa darmowa) – ale widzę to co chciałem widzieć. Mojego prezydenta (chociaż już bez wąsów), dumne wojsko, przebitki na dzieci otulone ojczystą flagą.
Mija kilka godzin, włączam już normalne FAKTY o 19:00.
Tęcza płonie. Nie wiem skąd się w ogóle wzięła, kto ją tam postawił i po co. Nie wiem też czy propaguje homoseksualizm, ogórki kiszone czy jest reklamą telefonii komórkowej. Nie ma to dla mnie znaczenia, ponieważ była ładna, wprowadzała do miasta koloryt. Dawała wrażenie że miasto jest żywe, ciekawsze – pozwalała dodać do folderów i map kolejne miejsce dla turystów. Spalili ją, a jakieś niezwykle chłodne żartobliwe kurwy próbowały sobie odpalać od niej papierosy.
Podczas gaszenia strażacy zostali obrzuceni kamieniami. – Strażacy przyjechali gasić tęczę, ale kibole zaczęli krzyczeć: wypier…, wypier… i straż odjechała.
To już jest upadek społeczeństwa na wielką skalę, skalę przekraczającą dobry smak.
Kibole z zakrytymi twarzami czekają cały rok na święto państwowe aby zrobić największą zadymę. To taki wcześniejszy sylwester, tylko zabija i rani się ludzi dla zabawy. Cel nie może być inny, gdy na gazeta.pl czytamy, że „pokojowi narodowcy” uzbrojeni są w maczety, kije, cegły, butelki i pałki teleskopowe. Narodowcy tak sprytni i wierni krajowi, że pod pazuchą mają zawsze najlepszy rocznik benzyny – aby rzucać w ambasadę Rosji koktajlami Mołotowa. Podpalano wczoraj samochody, atakowano dzieci, tłuczono szyby i atakowało się policjantów.
Dla mnie powinno się zamknąć wszystkie organizacje „narodowe” „kochające Polskę”, a które chodzą z zamaskowanymi twarzami, na swoich fejsbukach dumnie prezentują swastyki, a na rękach mają tatuaże z celtyckimi krzyżami.
Parada Równości z muzyką, tańcami, zabawą i pięknymi platformami udekorowanymi kwiatami? ŹLE. Niewinna tęcza na którą miło się spogląda znad filiżanki kawy? ŹLE. Zakapturzone goryle rzucające w ludzi cegłami? DOBRZE.
Coś jest bardzo nie tak. Zakończę to cytatem z klasyka, klasyka bardzo na czasie – zwłaszcza jeśli chodzi o wczorajsze incydenty.
Naród wspaniały, tylko ludzie kurwy. – Józef Piłsudski
Tyle.
Dorzucę od siebie, mój ulubiony z Szekspira:
„Źle się dzieje w państwie duńskim.” Hamlet