W ostatni piątek, zaledwie tydzień po premierze wybrałem się do Och-Teatru na najnowszą sztukę w reżyserii Grzegorza Warchoła o niewiele mówiącym mi jeszcze tytule „Prapremiera dreszczowca„. Gdzieś co prawda słyszałem, że ma być, że to sztuka nowa, że premiera – ale o czym jest, nie miałem pojęcia do samego spektaklu. Nie jest tak, że jestem leniwy, po prostu lubię sprawdzać nowe rzeczy z czystą głową, bez szczególnych emocji, bez przewidywań czy coś jest dobre czy złe. Czasami wprawdzie jednym okiem rzucę tylko na listę nazwisk, albo na gatunek, ale pozostawiam sobie pewną dozę zaskoczenia, niespodzianki. Dlatego też nie miałem pojęcia, jak świetnie będę się bawił. Nie żałuje takiego podejścia.
Prapremiera dreszczowca to adaptacja brytyjskiej sztuki The Play That Goes Wrong. Otóż mamy pewien podrzędny teatr w małej mieścinie, który wystawia pewne przedstawienie, a ściślej mówiąc: kryminał. Jest wszystko co trzeba: detektyw, nieodłączna fajka, trup, kamerdyner. Nie ma tylko szczęścia, ponieważ na scenie wszystko co może się zepsuć, psuje się. A przecież jesteśmy w trakcie premiery i na sali są ludzie. Czy aktorom uda się uratować resztki godności i dograć scenariusz do końca?
„Prapremiera” to oczywiście komedia w najczystszej postaci i najprostszej formie. Komedia, w której prym wiodą nie tylko świetni aktorzy, ale również elementy otoczenia, jak żywo nastawione przeciwko nim. Bo w jaki sposób wejść na scenę, gdy drzwi są zatrzaśnięte? Co zrobić, gdy światło nie gasi się we właściwym momencie? Jak postąpić, gdy odbieramy telefon, ale efekty dźwiękowe nadal dzwonią? Odpowiedzi na te niezwykle frapujące i zabawne pytania, poznamy właśnie w Och-Teatrze.
Aktorzy to śmietanka talentów na komediowej mapie teatralnej, niektóre nazwiska mogą co prawda nie być nam powszechnie znane, ale twarze już tak – i to się liczy, dzięki temu czujemy się jak w domu. Izabela Dąbrowska, Patrycja Szczepanowska, Tomasz Drabek, Adam Krawczuk, Andrzej Pieczyński, Rafał Rutkowski, Maciej Wierzbicki oraz Jan Malawski na scenie specjalnie dla nas zapomną tekstu, zgubią ze stresu kluczowe przedmioty czy nie zorientują się, że już czas wejść i odegrać swoją scenę. Na uwagę zasługuje szczególnie dość odważna rola Patrycji Szczepanowskiej, która szczególnie męskiej części widowni, na długo pozostanie w pamięci.
To naprawdę cudowne i niezwykłe, gdy profesjonalni aktorzy grają amatorów, człowiek zrywa boki ze śmiechu. Moja teatralna partnerka przez połowę sztuki dosłownie płakała ze śmiechu, raz za razem nie mogąc się powstrzymać od jeszcze większej strugi łez. Jeśli ktoś chociaż trochę zna się na teatrze, to z całą pewnością zachowa się tak samo jak ona. Wspominam o tym dlatego, ponieważ niektórzy widzowie wyraźnie nie zrozumieli nie tylko całego przesłania, ale nawet na początku nie zauważyli, że sztuka się zaczęła. Cóż, widocznie w teatrze byli pierwszy raz.
Jeśli lubimy czuć się częścią akcji, to wypada nadmienić, że sztuka jest mocno „3D” ponieważ odgrywane postaci świetnie zdają sobie sprawę, że na sali jest publiczność. To w końcu premiera sztuki! Rodzi to delikatne interakcje i dodatkowo potęguje i tak świetną zabawę.
Dekoracje to teoretycznie angielska rezydencja, teoretycznie, bo jak wiadomo fabularnie aktorzy środki mieli małe, ale aspiracje duże. Tak więc wszystko w jakiś sposób nie gra. Ale podchodząc do tego realnie, oczywiście Och-Teatr nie zawodzi i to co być powinno jest na swoim miejscu. Tak samo jest z muzyką – wszystko gra jak złoto, a dźwięk i głosy aktorów rozchodzą się bezproblemowo nawet do dalszych rzędów. We wspomnianym teatrze scena jest na środku, a ludzie siedzą z dwóch jej stron, tak więc niektóre kwestie docierają do nas od strony „pleców” aktora, ale to praktycznie niezauważalny minus, ponieważ zwykle jest naprawdę głośno i wyraźnie, co jest godne pochwały.
Prapremiera Dreszczowca to zdecydowanie jeden z największych przebojów w aktualnych repertuarze Och-Teatru i sztuka zberająca na całym świecie sporo nagród. Wszak napisało ją kilkoro zaprawionych w bojach aktorów, a oni doskonale wiedzą co może pójść nie tak. Boli mnie jedynie to, że była za krótka, gdyż trwa około 75 minut. To minus, gdyż przedstawienie jest tak dobre, równe i nasycone żartami, że po prostu chcemy więcej i więcej!
Sztuka grana będzie jeszcze wiele razy, ponieważ tak jak mówię, jest nowością. Najbliższe spektakle już w kwietniu! Bilety od 53-105zł dostępne na stronie Och-Teatru 🙂
Krótkie wideo promocyjne znajdziecie tutaj: