Powiem szczerze, chociaż może to mnie zgubi jako człowieka obeznanego z filmami, czy właśnie teatrem – ale, nie tylko nigdy nie widziałem, ani nie czytałem „Tramwaju Zwanego Pożądaniem„, ja nawet nie miałem pojęcia o czym on może być. Cóż, chyba naprawdę jestem mocno „niekulturalny”.
Dzięki zaproszeniu od teatru Ateneum, ta przykra sytuacja, diametralnie się zmieniła.
„Tramwaj” to dość ciężki i brutalnie szczery, dramat psychologiczny. Mimo kilku komediowych akcentów, nie ma co liczyć na chociażby chwilę wytchnienia od przytłaczających klimatów. Otóż pewnego dnia, w obskurnej dzielnicy Nowego Orleanu pojawia się tajemnicza kobieta. To Blanche, która szuka swojej siostry Stelli, dojeżdżając tramwajem na przystanek „Desire” (pożądanie). Wprasza się do niej i pragnie zostać na dłużej. Niestety ponieważ straciła rodzinną posiadłość, mąż siostry, Stanley, wiecznie pijany brutal, postanawia bliżej się jej przyjrzeć.
Już od wejścia na salę, wita nas niezwykła dekoracja: szkielet ściany, fragment podwórka, schodów na piętro. Centralnie umiejscowiony jest natomiast główny pokój, podstawowe miejsce akcji. Stół, krzesła, łóżko i kozetka. Trochę butelek z alkoholem, lodówka i lampy. Z jednej strony mieszkanie głównych bohaterów, z drugiej podwórko. Ascetyzm, który włada całościowym wrażeniem, sprawia, że delikatnie przechodzą nam ciarki po plecach, mimo, iż dekoracja jest bardzo profesjonalna, wręcz schludna.
Aktorzy odgrywają swoje role na najwyższym poziomie, w podstawową trójkę wcielają się: Julia Kijowska, Paulina Gałązka oraz Tomasz Schuchardt. Postać grana przez Julię jest zmysłowa, wścibska, próżna i żyjąca w świecie własnych fantazji. Przez większość czasu nie budzi w widzach sympatii, ale właśnie o to chodzi, o kontrast pomiędzy nią, a jej siostrą (odgrywaną przez Paulinę Gałązkę), która to jest uosobieniem dobroci, naiwności i miłości. Te dwie „siostry” idealnie się uzupełniają, prowadzą między sobą psychologiczną grę, a mimo to starają się zbudować na nowo utraconą relacje rodzinną. Natomiast „Stanley” to zupełnie inna para kaloszy, Tomasz Schuchardt w roli prostackiego „Polaczka”, wiecznie pijanego, agresywnego, budzi przerażenie. Mimo niewątpliwego uroku, z każdą kolejną sceną, widz coraz bardziej go nienawidzi. To trudna do wykreowania sytuacja, ale tutaj wyszła doskonale i naprawdę sugestywnie. Między aktorami czuć chemię, czuć gniew, miłość, walkę o przeżycie każdego kolejnego dnia.
W spektaklu zobaczymy też całą masę ról drugoplanowych, odgrywanych przez: Bartłomieja Nowosielskiego, Ewe Telege, Tomasza Kozłowicza, Jana Jangę Tomaszewskiego, Tadeusza Borowskiego, Katarzynę Łochowską i Szymona Milasa. A dodatkowo należy wspomnieć, że reżyseruje go Bogusław Linda 🙂
Dźwiękowo jest świetnie, odgłosy ulicy, śpiew ptaków, gwar, burza (z prawdziwym deszczem padającym na scenę!), piosenki z radia. Wszystko doskonale słychać, nawet z dalszych rzędów.
Tramwaj zwany pożądaniem to z całą pewnością sztuka dla dorosłych: wulgaryzmy, seks, przemoc, są tutaj na porządku dziennym. Mimo to, opowieść ma swój urok, a biorąc pod uwagę jej ponadczasowość i kultowość – należy ją znać. Osobiście bardzo się cieszę, że przeżyłem swój pierwszy raz z nią właśnie w teatrze Ateneum. Polecam wszystkim wielbicielom klasyki oraz osobom takim jak ja – chcącym zapoznać się ze wszystkim co ważne i kultowe.
Czas: 2h20min (z przerwą)
Najbliższe spektakle 28,29.05 oraz aż 4 razy w czerwcu! (Od końca czerwca, do 1 września teatr ma wakacje, śpieszcie się)