Nie jestem jakimś wielkim fanem komedii romantycznych, co prawda sporo ich w życiu widziałem, ale jakoś brak mi takiej bardziej inteligentnej, takiej – którą ogląda się jednym tchem. Ponieważ miałem okazję uczestniczyć w mocno przedpremierowym pokazie Planety Singli, udało mi się wyrobić swoje zdanie – i chyba pokocham tego typu filmy!
Ania jest romantyczką i szuka prawdziwej miłości, na randce w ciemno przypadkowo poznaje Tomka, gospodarza prześmiewczego programu telewizyjnego. Od teraz dziewczyna ma szczegółowo opisywać swoje randki, a ten będzie je publicznie wyśmiewał.
Fabuła może nie jest jakoś szalenie skomplikowana, ale za to całkiem nieźle rozbudowana i bardzo nowoczesna, ponieważ tytułowa Planeta Singli to aplikacja randkowa bardzo mocno bazująca na swoim realnym odpowiedniku – Tinderze. Tak więc jeśli kiedykolwiek uskutecznialiście randki online to poczujecie się jak w domu.
Ta cudowna atmosfera to nie tylko zasługa rozsądnego scenariusza (wreszcie!), co odtwórców głównych ról: Macieja Stuhra, nikomu przestawiać nie trzeba, to człowiek, dzięki któremu każda scena w której się pojawia emanuje dobrym, bardzo specyficznym humorem. Aczkolwiek główne brawa powinna zebrać przepiękna (i tu nie przesadzam) i przeurocza (ponownie) Agnieszka Więdłocha, która poradziła sobie z postacią Ani wyśmienicie i to własnie dzięki niej dostajemy inteligentną, wiarygodnie zagraną postać, która przypomina prawdziwą dziewczynę z krwi i kości. Oglądanie tej dwójki na ekranie to mega przyjemność i jedna z najlepszych decyzji castingowych w polskim kinie ostatniej dekady. I wiem co mówię!
W rolach drugoplanowych zobaczymy: Piotra Głowackiego, Weronikę Książkiewicz, Tomasza Karolaka, Ewę Błaszczyk, Danutę Stenkę, Pawła Domagałę czy Katarzynę Bujakiewicz. Oczywiście to nie wszyscy, ponieważ w filmie jest jeszcze kilka nazwisk niespodzianek. Najważniejszą rzeczą jednak jest fakt, że chociaż niektórych nazwisk możecie nie lubić, albo uważać, że występują za często/zbyt niepoważnie – to w Planecie Singli tworzą kreacje zdecydowanie poważniejsze, bardziej przystępne dla wymagającego widza i nie denerwują tak bardzo jakby mogły. Kolejnym dobrym posunięciem castingowym są… lalki! W filmie ważną rolę odgrywają właśnie „muppety” które świetnie urozmaicają akcję na ekranie, wnosząc dużo sytuacji komediowych – ale to już trzeba zobaczyć na własne oczy.
Jeśli chodzi o zdjęcia, to jest kolorowo i świeżo, kadry zostały jakby lekko podciągnięte „Instagramem” – dzięki czemu patrzy się na to naprawdę nieźle, zwłaszcza, że ostatnio tylko Warsaw by Night tak wyglądało (i może trochę Listy do M. 2), ale z pewnością wspomniane filmy nie były tak urocze jak Planeta Singli.
Ponieważ Ania umawia się na randki online, to podczas seansu na ekranie przewija się sporo rozmaitych czatów, okienek randkowych jak we wspomnianym Tinderze czy dymków smsowych – to świetny pomysł, bo dzięki temu przekraczamy pewną barierę i wchodzimy w głębszą zażyłość z bohaterami. Tak więc cała produkcja prezentuje się pod względem graficznym bardzo przyzwoicie.
Romantyzm owszem jest, do tego podany w całkiem strawnym sosie, przez co film jest całkiem niezłą pozycją na walentynki. Jeśli chodzi o ilość „komedii w komedii” to jest to kwestia trochę dyskusyjna (zależna od indywidualnego nastroju), natomiast ostatnie twory polskiej kinematografii dokładały niepotrzebne wątki dramatyczne, tutaj z kolei jest pod tym względem bardzo lekko – w kilku miejscach się zaśmiejemy, w kilku wzruszymy, ale na pewno nie wyjdziemy z seansu zdołowani, ani przytłoczeni niepotrzebnymi scenami ludzkich tragedii.
Warstwa dźwiękowa jest dość poprawna (co zaliczam na plus, ponieważ masa polskich produkcji ma zbyt ciche dialogi), muzyka w niektórych miejscach sprawia, że tupiemy w rytm nóżką, aczkolwiek soundtracku (jeśli się kiedyś jakiś pojawi) nie postawiłbym na swojej półce.
Planeta Singli to z pewnością „coś nowego” i chyba każdy widz po seansie to potwierdzi. Komedia Romantyczna, która wreszcie nie robi z ludzi idiotów, nie wymyśla setki niestworzonych problemów i zapewnia wiarygodne postaci? Właśnie o niej przeczytaliście! Dodatkowym plusem jest to, że trwa 2h 16 minut – przez co nie tylko wątki mają czas sensownie się wyklarować (wcale nie nudzą!) co po prostu nie jest szkoda pieniędzy na bilet – bo nawet sam czas sugeruje, że ktoś się przyłożył do opowiadania historii, a nie tylko szybciej i szybciej, a potem liczymy zyski.
Ja ze swojej strony bardzo polecam!
Zgadzam się! 😀
Poszłam do kina z myślą, iż czeka mnie dobry film… a zastałam BARDZO DOBRY FILM!
Naprawdę cała sala się śmiała, a nie raz nawet płakała 😉
Stuhr jak zawsze genialny! Polecam!
To juz jest kolejna dobra recenzja o tym filmie wiec chyba koniecznie musze isc do kina zwłaszcza że jest fajna obsada