W zeszłym tygodniu zakończył się 6 Przegląd Nowego Kina Francuskiego, czyli małego święta wszystkich filmożerców zakochanych w produkcjach tego kraju. Powszechnie wiadomo przecież, że Francuzi są jednymi z najbardziej niezwykłych i uczuciowych filmowców jakich widział świat. Z ich filmów po prostu wylewa się specyficzny klimat, który z roku na rok przeciąga coraz więcej widzów.
W tym roku w warszawskim Kinie Muranów, czekała nas istna uczta filmowa, poświęcona adaptacjom filmowym. Byłem tam i ja (dzięki portalowi Łyk Kultury) i muszę przyznać – poziom wyświetlanych produkcji był niesamowicie wysoki. Zresztą same za siebie mówiły kolejki do kas, jak i olbrzymia kinowa sala zapełniona tak bardzo po brzegi, że obsługa musiała dostawiać krzesła. Zainteresowanie festiwalem przerosło więc największe oczekiwania organizatorów, ale nie ma się czemu dziwić, bo filmy, będące daniem głównym, były niezwykle soczyste.
Mnie najbardziej urzekła animacja, będąca jednocześnie ekranizacją komiksów czyli „Kot Rabina” (Le chat du rabbin). Algiera, 1920 rok i kot, który po połknięciu papugi zaczyna mówić ludzkim głosem. Przepięknie narysowany, poruszający ważne społeczne tematy, jednak ujęte lekko i przystępnie. Niech nie dziwi więc nikogo fakt, że film otrzymał Cezara dla najlepszego filmu animowanego w 2012 roku.