City of Mirrors lubię i cenię od dawna, dlatego też z wielką radością usiadłem do długo wyczekiwanego odsłuchu ich pierwszej oficjalnie wydanej płyty „Echoes”. Pierwszej – ponieważ wcześniejsza EP’ka „We Won’t Die” trafiła tylko do dość wąskiej grupy osób – ponieważ rozprowadzana była jedynie własnymi siłami. Chociaż na co dzień nie zajmuje się recenzjami muzyki i jest to dla mnie obszar zupełnie nowy, tym łatwiej wczuć mi się w skórę muzyków, którzy postanowili pokazać światu, że jednak potrafią!
Zacznijmy od początku – „Echoes” to 12 energetycznych kawałków – jedenaście po angielsku oraz singiel po polsku. I chociaż te pierwsze wykonane są naprawdę ciekawie, to właśnie ten ostatni jest prawdziwą perełką wydawnictwa – jest rześki, energiczny i sprawiający wrażenie czegoś nowego na skostniałej scenie alternatywnego rocka. Trochę szkoda, że w naszym rodzimym języku pojawia się więc tylko utwór „Neony”, ponieważ więcej „swojskości” zapewniłby z pewnością większą grupę odbiorców.
Co jeszcze na płycie? Przede wszystkim mocne rockowe brzmienia, które zostają w pamięci na dłużej. Brzmienia dające do myślenia, aczkolwiek będące jednocześnie bardzo przystępnymi – lekkimi.
Utworów jak już wcześniej wspomniałem dostajemy okrągły tuzin – tak więc na płycie znalazły się:
1. Can You Feel It
2. Another Day
3. Listen
4. City Lights
5. Rescue
6. Heal
7. Made Of Clay
8. Fire Away
9. Safe & Sound
10. Antiseptic
11. Echoes
12. Neony
Wszystkie utwory są oczywiście autorskie, komponowane we własnym gronie i starannie szlifowane – niektóre z tego co wiem nawet przez lata. Teksty napisane przez wokalistkę zespołu są dość głębokie i aktualne – opowiadają o walce, samotności, odrzuceniu oraz spełnianiu teoretycznie nieosiągalnych marzeń marzeń. Echoes jak sami artyści wielokrotnie wspominali to pewnego rodzaju liryczna opowieść, to podróż przez świat rozmaitych brzmień i marzeń. Bardzo trudno opisać czy skupić się na poszczególnych utworach pojedynczo, ponieważ krążek tworzy według mnie jedną spójną całość, chociaż z pewnością znajdziecie na nim coś, co wybitnie utkwi Wam w głowie.
Głos wokalistki jest mocny i zdecydowany, czuć w nim ogromną pasję – najbliżej mu do połączenia Red Lips z Eweliną Lisowską oraz Halestorm. Dla mnie to dostateczna rekomendacja, bo tego ostatniego od lat jestem wielkim fanem. Wspomnianym wcześniej zarzutem jest tylko śpiewanie po angielsku – jak najbardziej to rozumiem, każdy robi co i jak chce – aczkolwiek kilka utworów na jej profilu Youtube oraz singiel, który zapowiedział płytę zdecydowanie udowadniają, że można by się zastanowić nad utworzeniem polskich wersji niektórych piosenek.
Bardzo trudno jest ocenić muzyków jako osobne jednostki, ponieważ całe City of Mirrors zgrywa ze sobą w moim odczuciu doskonale. Nie jest to dziwne, ponieważ większość z nich zna się od lat i prawdopodobnie potrafią porozumieć się bez słów. Skupiając się jednak na chłopakach, warto powiedzieć, że ich energia jest niesamowita! Gitary są szybkie, budujące kawałek po kawałku niezwykłe napięcie, a perkusja dosłownie bije rekordy szybkości i tempa – sami bohaterowie filmu Whiplash nie byliby nią zawiedzeni. Całość jest bardzo spójna.
Ja fanem zespołu jestem od lat, mogę pochwalić się tym, że przesłuchałem już prawdopodobnie cały ich repertuar i ciągle miałem smaka na więcej – autorska płyta to idealne zwieńczenie ich ciężkiej pracy i dowód na to, że jeśli się chce to naprawdę można osiągnąć wszystko.
Mogę więc śmiało przypuszczać, że „Echoes” to klucz do bardzo wielu drzwi, które teraz mam nadzieję staną przed nimi otworem. Nie będę ściemniał – nie jestem specjalistą od muzyki i dość trudno mi się o niej pisze. Wiem natomiast, że muzykę trzeba czuć w sobie, w sercu i każdy odbiera jeśli troszeczkę inaczej – aczkolwiek jeśli chociaż jedna osoba dzięki mojej recenzji sprawdzi ich debiutancki krążek, wyśle do wokalistki tweeta, albo poklepie chłopaków po plecach po koncercie – to wszyscy wygrywamy i znaczy to, że naprawdę warto się starać, tworzyć i gonić marzenia
Płytę kupicie w Empikach w całej Polsce oraz w innych dobrych sklepach muzycznych. Warto ją sprawdzić przed zakupem – jest już oczywiście dodana w serwisach streamingowych, a teledysk znajdziecie o tutaj, pod tekstem.