Dzień dobry! Witajcie w kolejnym „Aktualnie w kinie”! W tym tygodniu dwie premiery – jedna bardzo duża i napakowana efektami specjalnymi, a druga skromniejsza. Na pierwszy ogień bierzemy oczywiście megahit Transformers: Ostatni Rycerz czyli sensacyjniak sci-fi, gdzie wielkie roboty z kosmosu znów chcą podbić ziemię, a chwilę później Jak dogryźć mafii czyli Bruce Willis w lekkiej komedii detektywistyczno-sensacyjnej. Post powstał z okazji taniej środy w Cinema City oraz Środy z Orange w Multikinie. Koniecznie polubcie mój fanpage oraz konto na Twitterze!
– Transformers: Ostatni Rycerz
O czym: Megatron pragnie zdobyć włócznię Merlina (tego od Króla Artura), aby dopełnić zagładę ziemi.
Dlaczego tak: Bo to nadal te same Transformersy co kiedyś, bo jeśli chodzi o efekty specjalne to poziom jest najwyższy z możliwych, bo to przyjemne, proste i niemożliwie głupie kino akcji – takie w którym myślenie jest zakazane, za to bardzo dużo się błyska i wybucha. Bo jest kilka scen „3D” no i sądzę, że na gigantycznym ekranie IMAX film musi robić wielkie wrażenie. No i gra Anthony Hopkins!
Dlaczego nie: Bo Mark Wahlberg wygląda jakby cierpiał na Alzheimera – co scenę jest zdziwiony, zaskoczony i nie do końca wie gdzie się znajduje. Bo reżyser ma jakieś zboczenie co do kobiet i nie tylko główna laska wygląda znów jak Megan Fox, ale nawet supportująca drugoplanowa 14 latka również ją przypomina – z tymi ciasnymi dżinsami, białą koszulką i spoconym ciałem na czele – to bardzo nie tak, nie podoba mi się to. Bo nie wiadomo o co w filmie chodzi, bo walki są nudne, przewidywalne, monotonne – bo wszystko już było. Bo oczywiście można tę serię kochać, ale ta część śmierdzi już kinem przygodowym dla nastolatków. A teraz najciekawszy minus – byłem na wersji z dubbingiem (tylko tak mogłem godzinowo) i są w nim… przekleństwa? Podteksty seksualne? W każdym razie kilka tekstów zabolało mnie w uszy i kazało się zastanowić dla kogo w ogóle jest ta opcja językowa.
Kiedy: Jeśli jesteście wiernymi fanami serii to od razu biegnijcie do kina, jeśli macie ochotę na wielkie roboty i zero fabuły to w sumie też. Aczkolwiek musicie wiedzieć, że film ogólnie jest do kitu – aczkolwiek wlane w niego pieniądze trzymają go na jako takim poziomie, chociaż to tylko ładne opakowanie z kupą marnego scenariusza i tandetnego aktorstwa w środku.
– Jak dogryźć mafii
O czym: Pewien detektyw stara się odzyskać skradzionego psa swojej siostrzenicy.
Dlaczego tak: Bo Bruce Willis! John Goodman! Thomas Middleditch (Dolina Krzemowa)! Bo historię dość fajnie się ogląda i byłby z tego naprawdę sensowny serial detektywistyczny! Bo mieścina jest ładna, a klimat gangów naprawdę wkręcający. Bo film jest powolny, delikatny, inny niż się spodziewacie.
Dlaczego nie: Bo jest to produkcja, którą w USA od razu wpuścili na VOD pomijając dystrybucję kinową. Bo tytuł jest mylący – na dobrą sprawę nie ma tutaj mafii, nikt jej też nie dogryza. Tempo dla niektórych z Was może być takie sobie, a fabuła zbyt prostacka lub „na siłę” – dziwne motywacje bohaterów nie trzymają się kupy, niektóre sceny wydają się być zupełnie przypadkowymi, ale największą jazdą scenarzystów jest to, że po zakończeniu filmu, znaczy, po takim „już jest dobrze i wszystko się rozwiązało” wracają do wątku z początku filmu, który jednak po 2 minutach zostaje przerwany napisami końcowymi. Tak więc nie wiem, film rwie się w sumie przed rozwiązaniem ważnego wątku? To jakiś chujowy pomysł, żeby niby był sequel? W każdym razie zabieg jest wyjątkowo okrutny i prawdę mówiąc widziałem go pierwszy raz w życiu – bo to nie jest fajna scena po napisach. To olany wątek, w dodatku taki, który powinien się znaleźć w recenzowanej produkcji, bo nie oszukujmy się – film hitem nie jest i kontynuacji nie będzie..
Kiedy: Najlepiej to w domu na DVD. No chyba, że nie lubicie jak Wam coś odbierają, niszczą – bo zakończenie takie właśnie jest – i bardzo źle wpływa na odbiór produkcji jako całości (generalnie znośnej). Ale film przyjemny, z braku laku można kiedyś zobaczyć.
Mega dobrze się bawiłem na Willisie! Polecam