Witajcie w ostatnim tygodniu września! Jesienne premiery póki co nie rozpieszczają, ale warto już teraz przyszykować sobie trochę wolnego czasu – końcówka roku zapowiada prawdziwe zatrzęsienie premier! Dziś tak sobie lekką ręką policzyłem, że będą tygodnie podczas których w kinie pojawię się 4-5 razy! Więc cierpliwości! A co przygotowałem dla Was dziś? Opisałem Kingsman: Złoty Krąg! – produkcję dość dziwną, bo tak ogólnie to jako film dość dobrą – jednak szalenie wtórną i ciężką do zrecenzowania. Post powstał oczywiście z okazji taniej środy w Cinema City! Zapraszam również na mój fanpage oraz na Twittera! Przypominam również o codziennej prasówce na Facebooku – newsy filmowe zawsze o 10:00 rano! (oprócz weekendów).
– Kingsman: Złoty Krąg
O czym: Agencja Kingsman zostaje zniszczona przez magnatkę narkotykową. Od tego momentu Eggsy musi działać na własną rękę.’
Dlaczego tak: Bo obsada: Colin Firth, Julianne Moore, Mark Strong, Halle Berry, Elton John, Channing Tatum i Jeff Bridges! Niektóre pomysły są naprawdę wystrzałowe – aż się człowiek łapie za głowę! „Główna zła” jest naprawdę urocza – więcej złowrogich kobiet w kinie! Na plus jest też kilka nawiązań do poprzedniej części. Ogólnie sama fabuła i wątek narkotyków jest niezły, nawet lepszy od tego w jedynce….
Dlaczego nie: … chociaż za mało wyeksponowany. Aczkolwiek „dwójka” pomimo tego, że filmem akcji jest dość dobrym, niestety pod wieloma względami „stara się za bardzo”, co wychodzi dość żałośnie. „Złoty Krąg” to pastisz chyba każdej cechy kina szpiegowskiego, ze swoim oryginałem włącznie. Kiedyś wydawało się to świeże, ciekawe i z jajami, dziś dostajemy jedynie podpompowaną kopię z pretensjami na hit jesieni. To wszystko już było, efekty specjalne podczas walk rażą sztucznością. klimat gdzieś uleciał, a sceny z Eltonem Johnem sprawiają, że chciałbym zapaść się pod ziemię. Fajna alternatywa dla Bonda, tylko kompletnie bez samokrytyki. Nudziłem się podczas seansu i chociaż oceny zbiera fantastyczne – to jako kontynuacja mnie nie urzekł. Ale nie umniejsza mu to jako osobnej produkcji.
Kiedy: Jeśli oglądaliście jedynkę i nie przeszkadza Wam „drugi raz to samo, tylko w innych sceneriach” – to możecie spróbować. Oczekiwałem rewolucji, otrzymałem ewolucję – tylko cofającą czworonożnego stwora do wody. Wszak i tak można – taki paradoks – dwójka zaspokoi tych, którzy nie oglądali jedynki.