Skip to main content

Witajcie w kolejnym odcinku niekończącej się sagi kinowej, która powstaje z okazji taniej środy w Cinema City. Mamy praktycznie środek wakacji, więc nie za bardzo jest na co chodzić – premiery są co prawda tłuste, ale jest ich dość mało i bywają zdecydowanie nie dla każdego. W tym tygodniu na naszych ekranach ląduje odnowiony klasyk: Pogromcy Duchów – chociaż tytuł powinien mówić „pogromczynie”, bo głównymi bohaterkami są właśnie kobiety, które jak się zapewne domyślacie łapią duchy.

– Ghostbusters. Pogromcy duchów

7741237.3O czym: Grupa kobiet-naukowców postanawia walczyć z plagą zjaw.

Dlaczego tak: Świetne efekty specjalne i projekty duchów! Naprawdę zachowany został stary klimat graficzny i przypomina najlepsze potwory ze Scoobiego-Doo – te w dodatku naprawdę straszą! Melissa McCarthy, Kate McKinnon! – są cudowne, mocno na tak, pasują do załogi i i wnoszą niezwykłe poczucie humoru do filmu. Wreszcie można usłyszeć sławny motyw pogromców na wielkich kinowych głośnikach! Niektórzy mogą to uznać za spoiler, ale gdzieś w tle przewija się cała oryginalna ekipa – nawet Ci, którzy płakali, że nigdy więcej. Fabuła jest naprawdę niezła i jeśli byłaby to „jedynka” i zupełna nowość to dostarczyłaby wszystkim masę radości.

Dlaczego nie: Miejscami koszmarny casting – Kristen Wiig i Leslie Jones nie nadają się do głównych ról. Ta pierwsza jest po prostu sztuczna, do dupy i kojarzy się z Jennifer Aniston, ta druga natomiast przypomina transwestytę i ciężko się na nią patrzy – a talentu w niej zero. A jeszcze Chris Hemsworth w roli debila, chociaż wypada niewątpliwie uroczo, to mnie do siebie nie przekonał i tylko nudził. „Ghostbusters” to generalnie fajny film, pod warunkiem, że nie oglądaliśmy oryginałów z lat 80. i uznajemy, że wersja 2016 jest czymś nowym – jako samodzielna produkcja nawet się broni, ale pada jako remake. Warto dodać, że „duchy” zostały nakręcone tak, aby bezczelnie żerować na wspomnieniach, dostajemy więc milion tanich, sentymentalnych sztuczek – ja rozumiem puścić oczko do widza, ale mamy tu 90% starych pomysłów w nawet nie nowej formie, a bardziej… uroczej?. Gdybyśmy dostali więcej nowości, a nie tony słabych zagrywek typu: podrywanie, podrywanie przez lesbijkę, nie reagowanie na podrywanie i blabla – a skupili się na głównym trzonie – byłoby lepiej. Na szczęście nie ma wątku miłosnego, to chociaż tyle.

Kiedy: Z jednej strony w momencie, gdy dołączą DVD do jakiejś gazety, z drugiej efekty specjalne zdecydowanie zasługują na duży ekran. Jeśli film Cię kręci to idź do kina już teraz – to przecież wakacyjny hit. Jeśli się za bardzo nie śpieszysz – poczekaj, chyba nic się nie stanie.

Cinema_City_Master_RGB_whiteBg1-300x1641

Piotrek Gniewkowski (Niekulturalny)

Krytyk filmowy i teatralny, zapalony gracz konsolowy i komputerowy. Od kilku lat pracuje w branży reklamowej przy projektach influencerskich. Zakochany w najnowszych technologiach. W wolnych chwilach fotografuje Warszawę.

Zostaw komentarz: