Skip to main content

Dzień dobry! W niektórych rejonach Polski drobne załamanie pogody, a to idealny powód, aby odwiedzić kina! W tym tygodniu post powstał w ramach środy z Orange w Multikinie – bo chociaż z reguły chodzę gdzie indziej, to wypada uczciwie przyznać, że odwiedziłem tym razem Złote Tarasy. Wiele osób na „The Circle: Krąg” nastawiło się bardzo mocno i mieli nadzieję, że będzie im dane zobaczyć kawał dobrego kina, no i przede wszystkim współczesnego, utopijnego thrillera. Uczciwie powiem, że wszyscy się srogo zawiedliśmy – a za kilka chwil wyjaśnię Wam dość dokładnie (i jak zawsze bez spoilerów) dlaczego. Jednocześnie zapraszam do followowania mnie na Twitterze oraz polubienia mojej strony na Facebooku.

– The Circle: Krąg

O czym: Młoda dziewczyna dostaje pracę w światowym portalu społecznościowym, który skrywa wiele tajemnic.

Dlaczego tak: I tu zaskoczenie: Karen Gillian dla której oglądałem serial Selfie. A drugim plusem niech będzie fakt, że jest to ekranizacja książki i po filmie będzie coś do czytania.

Dlaczego nie: Emma Watson jest okropna, w ogóle nie ma mimiki. Kiedyś była moją pierwszą miłością, teraz uważam ją za brzydką i pozbawioną jakiegokolwiek talentu podrzędną aktoreczką. Partnerujący jej Tom Hanks w roli „Hehe-Złego-Jobsa” przez cały film jest mdły i niewyraźny, stoi z kubkiem kawy i jest z siebie zadowolony – po twarzy widać jedynie, że liczy wpływy na konto bankowe i nie do końca wie w czym gra. Wątków jest całe zatrzęsienie, niestety te wprowadzane są absolutnie po nic, a po wprowadzeniu po prostu się rwą, znikają i nie są dalej rozwijane. Na dobrą sprawę ani jeden z nich nie został w odpowiedni sposób zakończony. Przemiana głównej bohaterki z szarej myszki do transmitującej swoje życie suki jest mniej realne niż w 50 twarzach Greya, w dodatku cały proces awansu jest niejasny, mroczna strona „firmy” jest potraktowana po macoszemu i właściwie nie sugeruje zbyt mocno, że tytułowa korporacja jest czymś złym. Powiem tak: liczyłem na cyber straszak i lekcję z portali społecznościowych – a tak naprawdę przez cały seans nie rozumiemy co się dzieje,  nie wyciągamy z tego lekcji. Niestety pomijając średni poziom całości (znośne kadry, muzyka), dostajemy lekko cuchnącą kaszankę zamiast świeżutkiej swojskiej kiełbasy. Co najzabawniejsze, to tak na dobrą sprawę nikt nam przedniej zabawy nie obiecał, to chyba sami w naszych głowach zbyt liczyliśmy na ten film, marząc o licznych powiązaniach z Facebookiem, całością social-mediów i wreszcie na straszną i tajemniczą zagadkę zarządzania tego typu tworem. W sumie nie tylko nie ma nic z tego co wymieniłem, co na dobrą sprawę po seansie nie umiem nawet szczerze powiedzieć czym jest „Krąg” i do czego służy. Miało być na poważnie, wyszło groteskowo.

Kiedy: Nigdy, nie warto tracić pieniędzy. Emma się nie rozbiera, Hanks nie gra, a tytułowy „Krąg” nie ma znaczenia. Słabo, takie 4/10.

 

 

Piotrek Gniewkowski (Niekulturalny)

Krytyk filmowy i teatralny, zapalony gracz konsolowy i komputerowy. Od kilku lat pracuje w branży reklamowej przy projektach influencerskich. Zakochany w najnowszych technologiach. W wolnych chwilach fotografuje Warszawę.

One Comment

Zostaw komentarz: