Dzień dobry! Przejdźmy od razu do rzeczy – miałem obejrzeć w tym tygodniu dwa filmy, aczkolwiek pewne wesele skutecznie mi to utrudniło 🙂 Z tego też powodu chciałbym pogratulować parze młodej – Asi i Marcinowi! Sto lat! Bądźcie szczęśliwi! W temacie recenzji wszystko się jednak dobrze kończy, bo nie wyrobiłem się na polską produkcję VOLTA, która według obiegowej opinii jest do kitu. Tym milej mi opisywać całkiem fajne Baby Driver, które opowiada o serii napadów i młodym, utalentowanym kierowcy. Post powstał z okazji taniej środy w Cinema City! Zapraszam też do obserwowania mnie na Twitterze oraz Facebooku!
– Baby Driver
O czym: Młody, zakochany w muzyce chłopak – spłaca swój dług pracując jako kierowca podczas serii napadów. Wszystko zmienia się jednak, gdy poznaje piękną kelnerkę.
Dlaczego tak: Bo aktorzy! Kevin Spacey! Jon Bernthal, Jon Hamm oraz Jamie Foxx! Bo to pierwszy film, który wydaje się zmontowany pod muzykę, ujęcia odzwierciedlają dźwięki i bardzo fajnie się to ogląda – zwłaszcza, gdy orientujemy się w tym, że ten dźwiękowy montaż to w większości sceny pościgów samochodowych. Ogólnie film jest dobry, taki mega w starym stylu, dobrze wyreżyserowany i ogólnie jako jedna z opcji na spędzenie popołudnia sprawdza się wyśmieniciem zapewniając naprawdę świetną rozrywkę. No i muzyka jest zdecydowanie na plus – może nie cała, nie każdy kawałek, ale to na niej oparta jest akcja i na pewno pasuje tam gdzie ma pasować. Trochę brakuje takich jajcarskich pozycji w letnich repertuarach…
Dlaczego nie: Nie mogę się przekonać do głównego bohatera, po prostu nie jest według mnie specjalnie wiarygodny. Niektórych troszeczkę rozczarowuje finał, ale ja się do tej grupy nie zaliczam. Oprócz tego to chyba wszystko jest w porządku – o ile oczywiście lubimy samochodowe kino akcji i trochę przekleństw oraz przemocy.
Kiedy: Według mnie natychmiast!