Dzień dobry! Witajcie w kolejnym odcinku „Aktualnie w kinie”! Tym razem post jest prawie jubileuszowy, bo już 199! Za chwilę stuknie nam dwieście tygodni opisywania aktualnych kinowych hitów – to chyba niezły wynik, prawda? Z czasem mam nadzieję rozbudować ten cykl o sequele, spin-offy i prequele i namieszać trochę w jego budowie! Czy się uda czas pokaże. Ważna informacja już teraz: film 303. Bitwa o Anglię nie zostanie zrecenzowany w tym, ani w przyszłym tygodniu. Dlaczego? Bo na samym początku września zamieszczę swoisty post z gatunku „VS”, gdzie wspomniana produkcja zmierzy się w bezpośrednim starciu z Dywizjon 303. Historia Prawdziwa. Nie powinno to zresztą nikogo dziwić, bo oba filmy wydają się być swoimi kalkami. Myślę, że forma porównania będzie korzystniejsza niż pojedyncze mini recenzje. Mam nadzieję, że nikt nie wybiera się na te filmy na poważnie i nie czeka na dokładne recenzje już dziś – a czemu musicie czekać? Bo „Dywizjon” zobaczę dopiero 30 sierpnia na pokazie przedpremierowym. Ale wracając do głównego tematu: w aktualnym poście moc atrakcji! Na pierwszy ogień idzie film familijny Krzysiu, gdzie jesteś? czyli nowa (aktorska) wersja klasycznej opowieści o Kubusiu Puchatku! A następnie Szpieg, który mnie rzucił czyli komedia sensacyjna z Milą Kunis. Na tekst zapraszam oczywiście z okazji taniej MegaŚrody w Multikinie. Zachęcam również do sprawdzania i lajkowania moich profili internetowych. Znajdziecie mnie na Twitterze [klik], na Instagramie [klik] oraz oczywiście na Facebooku [klik]!
– Krzysiu, gdzie jesteś?
O czym: Krzysztof zapomniał jak to cielęciem był. Gdy Kubuś Puchatek gubi swoich przyjaciół jedynym wyjściem wydaje się być poproszenie o pomoc całkiem już dorosłego chłopca, którego znał lata temu. Tylko czy Krzyś go nadal pamięta?
Dlaczego tak: O dobry boże, nie wiem – bo to Kubuś Puchatek i dubbing jest niezły – zwłaszcza Kłapouchy robi robotę. Zresztą spora część głosów jest oryginalna – użyczają ich aktorzy z poprzednich wersji sprzed lat.
Dlaczego nie: Bo zamienili mi Stumilowy las na Stuwiekowy. Bo fabuła jest bzdurna i na siłę. Bo film jest mroczny, smutny, dołujący – są nawet przebitki z II Wojny Światowej. Bo „sowa” jest zwierzęciem, „królik” jest 3D, a reszta ferajny to pluszowe zabawki? No spoko, ale czemu taki rozrzut? No i Tygrysek wygląda jakby miał co najmniej 80 lat i permanentną erekcję mózgu, a Kubuś Puchatek irytuje, sprawia wrażenie upośledzonego. Wiem, że to specyficzny bohater, a i pewnie sam wyrosłem z niektórych jego zachowań – ale na dobrą sprawę czułem współczucie do Ewana McGregora, że musi grać w czymś takim. Ale jak się zostawia żonę dla młodej kochanki to pewnie nie bardzo ma się wyjście i się bierze role jak leci. Ogólnie to zamysł może był okej, wykonanie trochę gorsze… ale ani to dla małych ani to dla dużych. Mało Puchatka w Puchatku i tyle. Całość prezentuje się jak z akcji społecznej o molestowaniu dzieci. Meh. Sama fabuła też nie jest jakoś szczególnie oryginalna, brakuje w niej polotu i pomysłu. Wielka szkoda, wolałbym chyba nową wersję książkowego oryginału niż udziwnione i obowiązkowo „żywe” cuda na kiju.
Kiedy: Sam nie wiem, bo z jednej strony niby warto, bo gdzieś tam „jakoś to jest”, ale z drugiej wynudziłem się, zasmuciłem i drugi raz na pewno tego nie obejrzę.
– Szpieg, który mnie rzucił
O czym: Dwie proste i nudne dziewczyny zostają wciągnięte w aferę szpiegowską.
Dlaczego tak: Mila Kunis! W sumie poszedłem do kina wyłącznie dla niej! Sam film ma zadziwiająco dużo akcji i prostej przemocy – przyznam, że jestem tym faktem nawet lekko zdziwiony! Tym bardziej, że wyreżyserowała go kobieta. Ciesze się, że płeć piękna dostarcza filmy, które zwykle gatunkowo były poza jej zasięgiem. Bardzo fajne są europejskie klimaty i kraje odwiedzane przez bohaterki. Sama fabuła jakaś wyjątkowa nie jest, aczkolwiek nieźle trzyma w napięciu – do końca filmu trudno ocenić kto jest kto i jakie może mieć zamiary – od dawna nic mi tak nie namieszało w głowie! No i postać szalonej gimnastyczki jest fajna!
Dlaczego nie: Jak na komedię to oprócz paru trafnych tekstów – film jest raczej mało zabawny. Kate McKinnon jest beznadziejna i totalnie „losowa” w tej roli. Ileż ja bym oddał, aby jej postać zagrała Kat Dennings. Ogólnie wspomniana wcześniej fabuła jest skomplikowana, ale na dłuższą metę denna i mało wyrazista. „Szpieg, który mnie rzucił” zapowiadał się na kolorową, szybką i prostą komedię – niestety wszystkiego jest tutaj za mało, a najbardziej czuć to własnie w kolorycie i humorze. I patrzcie, z jednej strony wszystkiego jest za mało, a z drugiej film jest o te 15-20 minut za długi. Postacie drugoplanowe co prawda dają radę, ale nikt się nie wyróżnia (oprócz wspomnianej złej gimnastyczki).
Kiedy: To całkowicie normalny film akcji, w dodatku z niezłą dawką przemocy. Mało zabawny, nie błyszczący na żadnym polu, ale znośny. Można iść do kina i obejrzeć. Tylko na Boga! Co za przygłupy zabierają na takie produkcje do kina swoje 10 letnie dzieci? Ludzie, leczcie się.