Hej! Wakacje w tym roku nikogo z nas nie oszczędzają – jak nie 40 stopni to brzydko, ciemno, deszczowo, a w Bałtyku pojawiają się sinice. Pogoda sama wypycha nas do kina, a skoro tu jesteście to również do rzucenia okiem na dwieście trzydziesty piąty odcinek mojej niekończącej się serii recenzji „Aktualnie w kinie”. Jeśli jak ja nie wyjechaliście na jakieś bajeczne wakacje, większość dnia spędzacie w nudnej pracy, a wieczorem nie chcecie nawet wracać do domu – multipleks, albo malutkie kino studyjne to zawsze dobre rozwiązanie. Decyzję musicie jednak podjąć sami, ale chętnie Wam podpowiem jak prezentuje się największa premiera tego tygodnia – niepozorny Stuber.
Szczerze przyznam, że z dzisiejszym filmem mam nie lada problem – to komedia sensacyjna bazująca na wszystkim co już kiedyś i gdzieś było. W roli głównej Drax ze Strażników Galaktyki albo jeśli wolicie były mistrz WWE – Dave Bautista. Decyzje o wizycie w kinie musicie podjąć więc sami, bo ja nie czuję się władny w polecaniu Stubera – swoją drogą największej jak dotąd reklamy firmy… Uber. Ale pokrótce przedstawię co i dlaczego powinniście o nim wiedzieć. Zapraszam Was dziś nie tylko do kina (z okazji taniej środy w Cinema City), ale również na moje media społecznościowe! Znajdziecie mnie na Twitterze [klik], na Instagramie [klik] oraz oczywiście na Facebooku [klik]. Od niedawna istnieje również specjalny profil na Instagramie poświęcony wyłącznie mojemu blogowi.
- Stuber
O czym: Pewien glina (Bautista) od lat próbuje aresztować złego handlarza narkotyków. Pech sprawia, że w dniu w którym dowiaduje się o wielomilionowej przestępczej transakcji – poddaje się laserowej korekcji wzroku. Ponieważ nie może nikomu ufać – zamawia Ubera z pomocą którego (oczywiście po porwaniu kierowcy) rozpoczyna przygotowanie do przechwycenia przestępców. Wspomniany kierowca (Kumail Nanjiani) nie tylko nie jest z tego faktu zadowolony, ale również śpieszy się do swojej pijanej przyjaciółki w której skrycie się kocha – ale czego nie zrobi się dla 5 gwiazdek?. No i wychodzi z tego wszystkiego niezły bajzel.
Dlaczego tak: Bo komedii o dwóch partnerach, którzy się nienawidzą nigdy zbyt wiele. Bo film jest czasami uroczo szczery, a scenarzyści odrobili lekcje z wszystkich najważniejszych kinowych chwytów – są strzelaniny, załamanie. wielka przyjaźń, jeszcze większa nienawiść, trochę wybuchów itp. itd. Kumail Nanjiani w roli Stu wypada przekonująco, sensownie i pierwszy raz od dość dawna – uwierzyłem w jakiegoś kinowego bohatera. Swój chłop w dodatku podobny do każdego z nas. Niektóre ujęcia są nawet ładne. Jest też pies!
Dlaczego nie: Bo chociaż scenarzyści „odrobili lekcje” tak zrobili to po najmniejszej linii oporu. Wszystko jest co najmniej średnie, brakuje tu własnej tożsamości, funu z tworzenia tego filmu. Większość scen jest nakręcona od linijki, a jeśli twórcy pozwolili sobie na odrobinę szaleństwa – to niestety na poziomie kompletnego porzucenia logiki i pójścia w idiotyzm. Postać grana przez Bautiste jest tego znakomitym przykładem – po śmierci swojej partnerki popadł w istną psychozę i przez cały film naraża niczemu winnego kierowcę, szantażuje go, obraża – niezbyt ciekawa główna postać, której „dobro” niewiele różni się od tych wszystkich złych gości z mafii narkotykowej. Już nie mówiąc, że przed dwie godziny zaśmiałem się dokładnie raz. Nie wiem czy Stuber to najdłuższa reklama Ubera, ale dokładne wytłumaczenie jego funkcji, sposobu działania, a nawet jednej usługi jest dość podejrzane i jakby się nad tym zastanowić to dość irytujące. W prostych słowach – Stuber to film, którego widziałem w innych wersjach tysiąc razy i szczerze mówiąc każda z nich była lepsza (np. Agentka, Gorący Towar czy nawet słabiutka produkcja o muppetach Rozpruci na śmierć).
Kiedy: Decyzję podejmijcie sami odpowiadając sobie na pytanie czy lubicie widocznych w zwiastunie aktorów oraz czy od dawna czekacie na luźną, głupią, policyjno-kumpelską opowieść. Ja o filmie już zapomniałem, chociaż głowa mnie na nim nie rozbolała. Co najwyżej mógłby portfel.