Skip to main content

Opisywany tydzień to prawdziwy środek wakacji, upalnie, powolnie, bez życia. Premiery zawodzą i nie dostarczają tego co powinny, chociaż może to ja jestem czepialski, bo nie znoszę wysokich temperatur na zewnątrz. Dziś Wykolejona czyli komedia o pewnej pani, która lubi sypiać z kim popadnie. A chwilę później Imperium robotów. Bunt człowieka czyli sci-fi w przyszłości. Dziś tania środa w Cinema City, bilety są za 14zł i warto się do nich wybrać.

– Wykolejona

7695428.3O czym: Amy w dzieciństwie przeżyła rozwód rodziców, od tej pory nie wierzy w związki i zainteresowana jest tylko przypadkowym seksem. Pewnego dnia poznaje tego jedynego.

Dlaczego tak: To dobre pytanie, plusem jest to, że można zobaczyć wrestlera Johna Cenę w niegrzecznej wersji – rucha, przeklina i chodzi nago. Bill Hader ma bardzo sympatyczną główną rolę. Epizodycznie pojawia się kilka znanych aktorów – niespodzianek.

Dlaczego nie: Film jest wulgarny, za długi i kompletnie nie śmieszny. Amy Schumer jest gruba i brzydka, do tego kompletnie flegmatyczna i brak jej jakiegokolwiek blasku. Fabuła jest na siłe naciągnięta jak dopiero co wyprane gacie i chociaż scenarzystka (a w tym i główna wspomniana aktorka) dwoiła się i troiła, aby zrobić dla siebie fajną historię, to niestety jej to nie wyszło.

Kiedy: Nie ma potrzeby tego oglądać, nie mówię że ma dużo wad, albo że za mało zalet – po prostu nie warto się tym zajmować, obojętnie jakie cechy posiada, bo to po prostu miałki i nijaki film.

– Imperium robotów. Bunt człowieka.

7686480.3O czym: Z odległej galaktyki przybywają roboty, opanowują ziemię i niedobitkom wszczepiają gps-owe czipy. Czy jak w każdej historii pojawi się wybraniec?

Dlaczego tak: Efekty specjalne są odrobinę lepsze niż w filmach o wielkich rekinach. Ben Kingsley i Gillian Anderson w prawie głównych rolach. To chyba jakaś książka czy coś, więc jeśli to prawda, to można poczytać mając nadal 16 lat.

Dlaczego nie: Gra aktorska młodych jest do kitu. Efekty specjalne pasują do produkcji telewizyjnej, no góra takiej nakręconej z myślą o DVD, ale nie kinowej. Ja osobiście nie znoszę wkurzającej twarzy Bena Kingsleya i traktuje to jako minus. Film wyraźnie żeruje na popularności takich hitów jak chociazby Więzień Labiryntu i stara się oszukać widza, że zabawa jest na równie wysokim poziomie, ale nie jest. Ta produkcja to po prostu niższa liga, nie warta opłaty za bilet.

Kiedy: To drugi z filmów w tym tygodniu, w który nie opłaca się inwestować. Lepiej poszukać czegoś z zeszłotygodniowego repertuaru – naprawdę, albo iść z książką do parku.

Cinema_City_Master_RGB_whiteBg1-300x1641

 

Piotrek Gniewkowski (Niekulturalny)

Krytyk filmowy i teatralny, zapalony gracz konsolowy i komputerowy. Od kilku lat pracuje w branży reklamowej przy projektach influencerskich. Zakochany w najnowszych technologiach. W wolnych chwilach fotografuje Warszawę.

Zostaw komentarz: