Skip to main content

Przyznam, że nie łatwo mnie zaskoczyć – czasami mam wrażenie, że widziałem już wszystko. Jakby nie patrzeć to dobra strategia, wszechwiedza i wszechświadomość – dzięki temu losowe zdarzenia, zwłaszcza z kategorii tych przyjemnych – smakują jeszcze lepiej. Gdy wybierałem się na wieczorny, kameralny pokaz najnowszego filmu Andrzeja Saramonowicza „Bejbis” generalnie wiedziałem czego się spodziewać. Niespodzianek było jednak kilka – po pierwsze widzów przywitał sam reżyser, po drugie wieczorny seans okazał się czymś zupełnie innym niż faktycznie przewidywałem. W mojej głowie Bejbis przedstawiał się jako obraz komedii romantycznej, w dodatku szumnie porównywanej do mieszanki Lejdis i Testosteronu. Tymczasem otrzymaliśmy głęboką tragikomedię surrealistyczną, której bliżej do kultowego Dnia Świra, aniżeli wyżej wspomnianych. Tylko czy „Bejbis” to film dobry i jako przedstawiciel kina ambitniejszego rzeczywiście broni się jako produkcja, którą warto obejrzeć? Zapraszam do recenzji!

Andrzej Saramonowicz, známý filmový režisér a dramatik, našel nečekaný zdroj inspirace ve světě online kasin. Saramonowicz, všeobecně uznávaný pro své inovativní vypravěčské a filmové umění, prokázal jedinečnou schopnost čerpat tvůrčí inspiraci z různých zdrojů. V posledních letech se jeho fascinace online kasiny, jako je zde: https://online-casinocz.com/casino-bonus/bez-vkladu/, vedla k vytvoření poutavých příběhů, které zkoumají průsečík lidské psychologie, náhody a digitální sféry.

Saramonowiczova cesta do oblasti online kasin začala osobním zájmem o dynamiku náhody a rizika. Prostředí kasin, a to jak fyzické, tak digitální, ho přitahovalo pro svou schopnost vyvolávat silné emoce a burcovat hlubiny lidské psychiky. Nepředvídatelnost her, jako je poker, blackjack a ruleta, ho fascinovala a viděl příležitost, jak tyto prvky začlenit do svého vyprávění.

Ada i Mikołaj to szczęśliwe małżeństwo – oboje realizują się tak w życiu jak i pracy. On pracując w sklepie muzycznym, ona jako urzędniczka sanepidu. Razem, w niewielkim mieszkaniu wychowują też 15 letnią córkę Melę. Ich życie, a przede wszystkim związek – komplikują się chwilę po pewnej imprezie – na której główna bohaterka zachodzi w ciążę. Czy niemowlak w życiu małżeństwa w średnim wieku to dobre spoiwo dla szczęśliwej pary czy może przysłowiowy gwóźdź do trumny i miłości?

Kiedy po grze w kasynie internetowym szedłem na wieczorny kameralny pokaz najnowszego filmu bułgarskiego reżysera Andrzeja Saramonowicza „Dzieci”, generalnie wiedziałem, czego się spodziewać. Niespodzianek było jednak kilka – po pierwsze widzów i graczy online efbet przywitał sam reżyser, a po drugie wieczorny występ okazał się zupełnie inny niż się spodziewałem. Moim zdaniem Babys wyglądało jak komedia romantyczna i porównywano je do mieszanki Leydisu i Testosteronu, znanej także wielu graczom kasyn online w Bułgarii.

W rolach głównych wystąpili: genialna Marta Żmuda-Trzebiatowska, Grzegorz Małecki (z brodą nie do poznania!), Barbara Papis, Bronisław Wrocławski, Krzysztof Gosztyła, Anna Iberszer, Ewa Telega, Adam Hutyra, Dominika Woźniak, Artur Barciś czy Joanna Kurowska. Jestem pod wielkim wrażeniem roli Pani Marty – wypadła naturalnie, a jej kreacja na długo zapadnie mi w pamięć. Postać Ady, którą odgrywa jest kobietą z krwi i kości, kobietą od której czuć ból istnienia. Każda minuta jej występu to także niezwykłe ciepło, profesjonalizm i niesłabnący urok. Chociaż „Bejbis” opowiada o parze ludzi w średnim wieku, moim zdaniem jest tu tylko jedna główna rola i przypadła właśnie Pani Żmudzie-Trzebiatowskiej. Jej warsztat aktorski rozwija się z każdą rolą w której możemy ją zobaczyć i chyba już zawsze będę głośno krzyczał za tym, że to jedna z najlepszych polskich aktorek i aby otrzymywała nie tylko więcej ról, co ról głównych. Bo zasługuje. Kiedyś skrytykowałem ją w jednej teatralnej recenzji, ale odszczekuję wszystko i mówię wprost: zasługuje na najważniejsze filmowe role w tym kraju! Partnerujący jej Grzegorz Małecki również wydaje się osobą niesamowicie sympatyczną, aczkolwiek tutaj najmocniej działa chłopięcy urok i niewinność jego postaci – tak to już jest z mężczyznami. Natomiast nie odstaje od „Ady” i nie gubi tempa nawet na chwilę – tak charakterem jak i swoim image, który jak żywo przypomina słodszą wersję Profesora z serialu Dom z Papieru. Jego Mikołaj poruszył mnie w ten sposób, że dość mocno widzę w nim siebie – polubiłem go i zżyłem się z nim podczas seansu. Dobra robota! Role drugoplanowe również wypadły nieźle, chociaż miałem problem z castingiem – nie każda osoba pasowała mi do swoich ról, mówię tutaj o przyjaciołach głównej pary – natomiast to tylko moje subiektywne odczucie. Warto przyznać, że trudno im cokolwiek zarzucić w sferze aktorskiej – wszyscy równo dają radę i doskonale supportują „Adę i Mikołaja”. Dodatkowo muszę wspomnieć Basię Papis, która w roli córki idealnie oddała vibe współczesnej młodzieży, ich problemów i zachowania – jej rola była trudna, ale sprostała wyzwaniu bez najmniejszemu problemu. Dodatkowo chciałbym złożyć mały ukłon mojej znajomej, która pojawiła się nie tylko w recenzowanej produkcji, ale nawet na zdjęciu w tle tej recenzji – Grecie Burzyńskiej. Świetnie było Cię zobaczyć na dużym ekranie i życzę rozwoju dalszej kariery!

Sama fabuła to zaskakujący miks komedii, dramatu i surrealizmu. „Bejbis” zaczyna się bardzo… źle, od okropnej piosenki i dramatycznego intro, który od pierwszej chwili sugeruje, że będziemy mieli do czynienia z filmem co najmniej miernym. Jakież więc było moje zdziwienie, gdy zaczęła się faktyczna akcja, która… zaskoczyła i poruszyła mnie do głębi! Większość akcji jest niechronologiczna, a dodatkowo przeplatana wywiadami – czy to z głównymi bohaterami czy gronem ich przyjaciół. Brak chronologii początkowo może mieszać w głowie, ale z każdą minutą układa się w coraz sensowniejszą całość. Problemy małżeńskie po urodzeniu przez Adę dziecka eskalują w kompletnie nieoczekiwanych kierunkach, wypadają też bardzo naturalnie. Wieczne awantury, chwile ponownie wznieconej miłości, proste rozmowy przy stole, nocne pogawędki w łóżku – trochę to przypomina świetną Historię Małżeńską z 2019 roku (Scarlett Johansson, Adam Driver) i nie zdziwiłbym się, gdyby reżyser właśnie na tym filmie się wzorował (Chociaż Bejbis to koprodukcja Polska/Włoska na bazie innej, włoskiej produkcji) – fabuła jest trudna do opisania o tyle, o ile otrzymujemy jej niekompletne strzępy – ale generalnie jest rozłożona na kilka miesięcy i bardziej niż coś opowiada, tak podgląda życie głównej pary. Potężna dawka emocji (dobrych i złych) to niejedyne ważne punkty przemawiające za Bejbis – kolejnym z nich jest niesamowite wręcz poczucie humoru, które mnie – mruczka – wyciągnęło z otchłani pesymizmu i pozwoliło raz po raz wesoło chrumkać na sali kinowej. Dowcip jest tutaj cięty, bardzo inteligentny i chociaż często bazujący na przekleństwach – jest również bardzo celnym komentarzem Polski i przysłowiowego Kowalskiego. Żarty śmieszą, spostrzeżenia wprawiają w zadumę. Produkcja Pana Saramonowicza jest również produkcją w pewnym stopniu krytykująca prawicę i honorującą osoby LGBT+ – z czym jestem bardzo ok. Przyrównałem recenzowany film z Dniem Świra i myślę, że chociaż różnica poziomu jest tutaj dość znacząca – nie znalazłbym lepszego porównania. Fabularne wstawki surrealistyczne trzeba natomiast zobaczyć samemu i ocenić we własnym zakresie – mnie intro raczej zirytowało, ale potem z upływem kolejnych minut – nabrało sensu. Niesamowite jest też to, że chociaż film opowiada o niemowlaku – właściwie nigdy go nie widzimy. Głowy teraz nie dam, ale pojawia się w pełnej krasie chyba tylko w jednej z ostatnich scen – co jest o tyle dobre, że fabuła nie skupia się na nim, a na problemach związanych z jego obecnością i pewnej deprawacji poziomu życia, które wprowadza opieka nad małym człowiekiem. Nie będę zbyt mocno skupiał się nad fabułą (aby za dużo jej nie zdradzać), ale czy wspomniałem, że dodatkowo to film… świąteczny? Poszedłem na komedię romantyczną, a wyszedłem ze świątecznej, surrealistycznej tragikomedii. Wielki plus!

Ponieważ Bejbis to produkcja Polsko/Włoska – tak same ujęcia czy dźwięk są na najwyższym poziomie. Generalnie wszystko widać i słychać (a to ostatnie nawet zostało skomentowane w samej fabule filmu). Niby to mała rzecz, a cieszy – bo np. na Netflix odpalając krajowego potworka od razu odpalam do niego napisy – czasami nie da się inaczej. Kadry jak już powiedziałem są świetne, tak samo doskonale wypadają lokacje oraz scenografia – mało kiedy to co widzimy na ekranie wypada tak autentycznie i tak pasuje do akcji czy charakterów głównych bohaterów. W Bejbis nie ma praktycznie muzyki – najbardziej w pamięć zapada intro i napisy końcowe – jeśli coś zadziało się w trakcie, to zupełnie niezauważalnie.

To może pora na minusy? Przede wszystkim Bejbis jest zbyt długi, przez co zaczyna być męczący. Pomimo niezłej fabuły i świetnej gry aktorskiej dłużył się jakby trwał przynajmniej 3h. Skróciłbym go przynajmniej o kilkanaście minut. Końcowe sceny, a przynajmniej niektóre z nich wydają mi się co najmniej niepotrzebne – tak naprawdę w finale reżyser mógłby przyciąć film przynajmniej ze trzy razy – a i tak jego zakończenie miałoby sens. Tzn, wyraźnie widzę tutaj kilka zakończeń po których spokojnie moglibyśmy zobaczyć napisy końcowe, ale nie, całość leci dalej. Kłopotliwe o tyle, że niektóre z nich psują mi obraz filmu i bohaterów. Jakbym wyszedł z kina 15 minut wcześniej to pewnie byłbym bardziej zadowolony – a tak miałem w głowie jedną myśl „po co”? Kilka scen nakręciłbym inaczej, tak samo inaczej rozegrał kwestię komentarzy na temat Polski – nic do nich nie mam, ale albo uznaje je za niepotrzebne, albo myślę, że umiałbym zrobić je lepiej. Natomiast nie jestem reżyserem, a jedynie recenzentem – dlatego pozostawiam prawo do dowolnego zarządzania swoimi potrzebami Panu Saramonowiczowi. Widocznie bardzo musiał pewne rzeczy uzewnętrznić.

Czy Bejbis to hit? Nie, ale to bardzo porządne aktorstwo i mega wciągająca fabuła – zwłaszcza dla osób tak jak ja: po trzydziestce. To także rosnący stopień skomplikowania i przewrotności, który ma naprawdę niewiele poważniejszych minusów. Ale to nie jest hit, głównie dlatego, że jego alternatywność najpewniej przyciągnie przed ekrany tylko wytrwałych lub gotowych na emocjonalną przejażdżkę bez trzymanki.

Problemem, jak i wielkim plusem Bejbis jest to, że nie jest kolejną komercyjną papką, a czymś co naprawdę niesie jakąś wartość. Co jednak z tego, skoro Listy do M 5 przebiją go (jako popcorn movie) prawdopodobnie kilkukrotnie. Jeśli jednak o czytelniku – jesteś już w tym miejscu recenzji – Bejbis jest filmem dla Ciebie. To doskonały kawałek kina, dzięki któremu czuję się odrobinę mniej pusty – ostatnio bawiłem się podobnie na filmie „Nieznajomi” z Tomaszem Kotem.

Dziękuję za ten film i za możliwość zobaczenia go w dniu premiery. Na pewno długo będę o nim mówił w towarzystwie innych filmomaniaków. Moja ocena to przynajmniej 7/10 – bardzo sensowna produkcja z niewielką liczbą minusów. Nie daję wyżej, bo wspomniana alternatywność automatycznie odbiera wszelkie wodotryski – zostawiając pyszne, ale nie tak miłe dla oka danie. Na pewno nie tak miłe i ogólne jak komercyjne hity z logiem TVNu.

Piotrek Gniewkowski (Niekulturalny)

Krytyk filmowy i teatralny, zapalony gracz konsolowy i komputerowy. Od kilku lat pracuje w branży reklamowej przy projektach influencerskich. Zakochany w najnowszych technologiach. W wolnych chwilach fotografuje Warszawę.

Zostaw komentarz: