Skip to main content

Czy Stalin mógł być dobrym człowiekiem? Albo inaczej: czy był faktycznie jednoznacznie zły? Dla jednych w swoim „fachu” był geniuszem, dla innych bezwzględnym tyranem, który podczas swoich rządów zagłodził większość swoich krajan. Czas przyjrzeć się tej niezwykle barwnej personie, a to za sprawą najnowszej, kontrowersyjnej sztuki „Geniusz„, która kilka dni temu miała swoją premierę w warszawskim Teatrze Polonia. Sztuki kontrowersyjnej nie tylko z powodu zderzenia dwóch „wielkich” person jakimi z całą pewnością byli Stalin oraz Stanisławski, ale także przede wszystkim dlatego, że to ostatnia rola teatralna Jerzego Stuhra, który zapowiedział swoją aktorską emeryturę.

„Geniusz” opowiada historię Stalina, człowieka bezwzględnego, ale też niezwykle obytego w teatralnym świecie. Człowieka, który zdaje sobie sprawę z własnych niedoskonałości, dlatego też zaprasza do siebie teatralnego mistrza – Konstantina Stanisławskiego, artystę, którego metody nauczania młodych aktorów stosowane są po dziś dzień. Od cennej rady po nieśmiałą sugestię – wielkie postacie spędzają noc na rozmowie o życiu, sztuce, a także kondycji politycznej kraju.

W rolach głównych wystąpili Jerzy Stuhr i Jacek Braciak, a partnerują im z drugiego planu Łukasz Garlicki oraz Paweł Ciołkosz. Przyznam Wam sie szczerze, że dość trudno było mi ocenić ich grę aktorską, już tłumacze dlaczego. Świetny Jacek Braciak nie bardzo mi pasuje do roli Stalina, nie abym znał tą postać jakoś bardzo dobrze, ale czegoś mi w nim zabrakło. Być może tej grozy, którą dookoła siebie rozsiewał, a być może jakichś mocniejszych akcentów w samym przedstawieniu. Jego gra była bardzo poprawna, miejscami przekonująca, aczkolwiek nie jestem pewien czy pasował mi idealnie pod tę rolę. Aktorsko poradził więc sobie świetnie, przede wszystkim w ruchach i pełnym wczuciu w tak trudną i ciężką do sportretowania postać, ale jak już wspomniałem – zabrakło mi tego czegoś, co sprawia, że wierzę iż aktor stał się tym kimś. Z drugiej storny Pan Stuhr był jak zwykle fenomenalny, ale… nie wiem czy to kwestia odgrywanej postaci czy po prostu wieku aktora – sporo było w tej grze pomyłek. Jąkanie, powtórki tekstu, miejscami widoczne zagubienie – jeśli to był zamierzony zabieg sztuki, to macie mnie i uwierzyłem w tą aktorską nieporadność, jeśli natomiast przemówiła tu zwykła ludzka niedyspozycja – nie mogę tego przemilczeć, tym bardziej, że to właściwie byłą główna rola. Mnie to miejscami uwierało, muszę o tym napisać. Nie zrozumcie mnie jednak źle – to nadal nie był zwykły występ, a coś głęboko aktorsko intymnego. I tak powinniśmy to odbierać. Panowie supportujący czyli Garlicki i Ciołkosz wypadli bardzo poprawnie, doskonale odgrywając przypisane im postacie. Chociaż obaj spisali się tak jak powinni, to jednak mocniej zapadła mi w pamięci rola Pana Łukasza, głównie dlatego, że była po prostu większa i mocniej zaakcentowana na scenie. Co jest o tyle zabawne, że dużo mniejsza rola Pana Pawła była dużo bardziej wyrazista. Ot, taki teatralny paradoks,

Autor zdjęć: ROBERT JAWORSKI

Autor zdjęć: ROBERT JAWORSKI

Autor zdjęć: ROBERT JAWORSKI

Autor zdjęć: ROBERT JAWORSKI

Autor zdjęć: ROBERT JAWORSKI

Autor zdjęć: ROBERT JAWORSKI

Autor zdjęć: ROBERT JAWORSKI

Autor zdjęć: ROBERT JAWORSKI

Autor zdjęć: ROBERT JAWORSKI

Autor zdjęć: ROBERT JAWORSKI

Sama fabuła jest ciekawa i trzymająca w napięciu. Wiadomo, że rozmowy z totalitarnym przywódcą nigdy nie są proste, więc Stanisławski wdzięcznie lawiruje pomiędzy komplementami, a krytyką, zwykle jednak tuszując obie te czynności pod płaszczykiem starszego człowieka, który nie do końca wie o czym mówi. Rozmowy te, bo właściwie tylko na powolnej, długiej rozmowie opiera się ta sztuka – to także cenna lekcja historii rosji i europy, a także kondycji teatralnej i politycznej tamtych czasów. „Geniusz” to również opowieść o powstawaniu cenzury, jej powodach i sposobach na pełne utrzymanie kontroli. Intelektualne starcie obu Panów ogląda się więc z rosnącym zaangażowaniem. Scenariusz jest też dość dowcipny, ale przeznaczony raczej dla starszych osób obytych czy to z historią czy chociażby uczących się w szkole języka rosyjskiego. Młodsi widzowie mogą nie załapać czy to nawiązań czy nawet używanego słownictwa. Chociaż tego nie ma dużo, więc raczej nie ma się czego obawiać.

Dekoracje to kolejna ciekawa sprawa, z jednej strony są dość podstawowe – stół Stalina, stół jego sekretarza, a także stół z kilkoma krzesłami dla gości, ale całe wnętrze (oparte na idei schodów, różnej wysokości płaszczyzn) zajmowały świeże kwiaty. Atmosfera przypominała odrobinę pogrzeb, a przecież to prezenty urodzinowe złożone w hołdzie Stalinowi – był to bardzo subtelny smaczek życia i władzy tyrana, którego w teatrze jeszcze nie widziałem. Wszystko to oraz bardzo nastrojowa gra świateł, sprawiało wrażenie dopracowanego, przemyślanego i bardzo, ale to bardzo symbolicznego. Przyznam, że zostanie mi to w pamięci na dłużej, tym bardziej, że sama sala w Teatrze Polonia przypomina nieco (swoją konstrukcją) jaskinię. Idealne środowisko dla człowieka jak Stalin – wielka przestrzeń, a jednocześnie pusta i samotna. Dźwięk to z kolei majstersztyk, mikrofony świetnie dają radę i zbierają dźwięki tak jak powinny. Nie ma znaczenia gdzie usiądziemy, tu naprawdę usłyszymy nawet najcichszy szept. To świetna wiadomość dla tych, którzy mają problemy ze słuchem, a musicie mi uwierzyć – dobre nagłośnienie i dobre mikrofony nie są jeszcze standardem na wielu polskich scenach. Kostiumy również robią robotę, bije od nich elegancja oraz zapach rosyjskiej historii, właściwie trudno się do czegokolwiek przyczepić. Ponieważ technicznie spektakl wypada doskonale – nie ma większego znaczenia czy usiądziecie z tyłu czy bardziej w pierwszych rzędach – wszystko będziecie widzieć i słyszeć właściwie w każdym miejscu sali.

„Geniusz” to sztuka trudna do zrecenzowania – z jednej strony niczego jej nie brakuje, jest ciekawa, wręcz intrygująca, a także bardzo nęcąca historycznie – zawsze to dobrze poznać zbrodniarza w tej spokojniejszej wersji, z drugiej strony mam jakieś poczucie, że spektakl nie bardzo dał radę czy to castingowo, czy patrząc wnikliwiej na niektóre aktorskie momenty – z uwagi na wiek głównego bohatera. Być może wpłynęło na to jak odbieram „Geniusza” ogłoszenie Pana Stuhra o zakończeniu kariery, a także jego narzekania na wielki trud w odgrywaniu wymagających ról – ale nawet i bez tego dość wyraźnie widziałem te słabsze momenty, te zawahania czy drobne pojąkiwania – nie znam postaci Stanisławskiego (pomijając, że znam jego metodę nauczania), ale naprawdę czułem tutaj jakieś osłabienie, które być może interpretuje nad wyrost – a być może faktycznie czas już na w pełni zasłużoną emeryturę (to już ponad 50 lat grania w filmach i na scenie!).

Jednak pomimo tych minusów Geniusz to sztuka może nie wybitna, ale na pewno warto zobaczenia. To przede wszystkim ciekawa wymiana myśli ludzi niekoniecznie dobrych, ale na pewno wielkich. To także najprawdopodobniej ostatnia rola teatralna Jerzego Stuhra, jest więc to rola historyczna, bardzo ważna i pięknie domykająca pół wieku niesamowitej pracy, która z pewnością nieprzerwaie będzie jeszcze bawić następne pokolenia (i miejmy nadzieję przyszłe, oczywiście w tej bardziej filmowej odsłonie).

Chciałbym Wam polecić „Geniusza” z całego serca i zaprosić Was do Teatru Polonia, ale będzie to niebywale trudne. Recenzowana sztuka rozeszła się jak ciepłe bułeczki, właściwie wyprzedała się do końca tego roku (a mamy 1 marca!) – a samo ogłoszenie emerytury czołowego aktora na pewno w tym pomogło. Sprawdzajcie jednak stronę teatru kiedy tylko możecie, bo w tym momencie pojawiło się parę kwietniowo-majowych wejściówek. To naprawdę ostatni moment, aby zobaczyć Jerzego Stuhra na scenie, to także pierwszy raz, gdy widzę, że jakaś sztuka (pomijając oczywiście musicale) rozeszła się tak zaskakująco dobrze i tak niesamowicie szybko. Niech to będzie dla Was najlepsza recenzja – warto. A moje narzekania – zignorujcie. Też jestem już stary.

[za zaproszenie dziękuję Teatrowi Polonia]
Piotrek Gniewkowski (Niekulturalny)

Krytyk filmowy i teatralny, zapalony gracz konsolowy i komputerowy. Od kilku lat pracuje w branży reklamowej przy projektach influencerskich. Zakochany w najnowszych technologiach. W wolnych chwilach fotografuje Warszawę.

Zostaw komentarz: