Skip to main content

Jeśli kiedykolwiek naszła Was myśl „a może tak wybrać się do teatru?” – to pozwólcie, że opowiem Wam o jednej sztuce, która wniosła trochę świeżości na teatralną mapę Polski. A jest to premiera dwóch teatrów – Teatru Imka oraz grupy WojArt. To wiadomość tym lepsza, że sztukę możemy uznać za pozycję wyjazdową – więc nieważne z jakiego miasta jesteście, ta recenzja jest dla Was.

Lista męskich życzeń to słodko-gorzka opowieść o dwóch mężczyznach – jeden to bawidamek, dusza towarzystwa i flirciarz, drugi to trochę nudny, zwyczajny, starszy gość, którego największą miłością jest statystyka. Z okazji urodzin dostaje jednak od rozrywkowego przyjaciela kartkę na której ma wypisać 10 najważniejszych cech wymarzonej kobiety – celem lepszego dobrania potencjalnej partnerki w nowo powstałym punkcie, którego rolą jest kojarzenie par. Traf jednak chce, że chwilę po wypełnieniu pierwszych rubryk w drzwiach głównego bohatera staje piękna, praktycznie idealna kobieta. Kobiata ta twiedzi dodatkowo, że od dawna są szczęśliwą parą…

W rolach głównych wystąpili: Waldemar Obłoza, Kacper Kuszewski, Aneta Zając / Urszula Dębska. Miałem szczęście zobaczyć w akcji trio Obłoza-Kuszewski-Zając i tylko o nich mogę powiedzieć, ale wierzę, że cała czwórka wypada bardzo podobnie i jeśli traficie na dublurę to również powinniście być zadowoleni. Lista męskich życzeń to pod wieloma względami sztuka dość bezpieczna, chociaż stawiająca pewne wyzwania – tak więc wspomniana przeze mnie trójka to aktorzy z długoletnim doświadczeniem tak teatralnym jak i telewizyjnym. Analizując ich zachowania, charakterystyczne ruchy czy ogólną ekspresję – doszedłem do wniosku, że wszyscy pojawiający się na scenie przedstawiają podobny, bardzo wysoki poziom. Świetnie dobrani aktorzy, którzy w dodatku znają się od lat? To przepis na sukces, tak więc trudno wyróżnić którekolwiek z nich, ale razem są świeży, energiczni i bardzo, ale to bardzo wyraziści w swoich rolach. Jeśli więc chodzicie na przedstawienia najpierw zaczynając od sprawdzenia obsady – tutaj nie ma słabych ogniw, na jakikolwiek układ traficie – będziecie zadowoleni.

Sama fabuła faktycznie trzyma w napięciu – zwłaszcza, że niewiele o niej wiedziałem wchodząc do IMKI. Dlatego teżrozwiązywanie zagadki tajemniczego pojawienia się równie tajemniczej niewiasty – przeżywałem z wypiekami na twarzy. Nie chcę wiele zdradzać, ale powiem tylko, że sztuka napisana jest dobrze, ciekawie i bardzo zabawnie. Ma kilka niezłych twistów, a co uważniejszego widza nagradza licznymi niespodziankami. Reżyseria Artura Barcisia kolejny raz udowadnia, że ten ma oko do nietuzinkowych sztuk teatralnych i że doskonale przekłada je na swój własny, komediowy język.

Dekoracje to pewnego rodzaju przyjemny standard, do którego przez lat przyzwyczaiły nas sztuki WojArt’u. Mamy więc mieszkanie, trochę mebli, blatów, puf, krzeseł czy ważnych dla fabuły książek – wszystko w ciekawym, nieco staro-singlowskim stylu. Główny pokój jest przestronny i intrygujący, ale co najważniejsze  – łatwo przestawialny, co jest nie lada plusem, gdy mamy doczynienia ze sztuką objazdową jaką „Lista męskich życzeń” bez wątpienia jest. Czy zastaniecie ją w miejscowym domu kultury czy starym, klasycznym budynku kina – każdy element nadal będzie do siebie pasował, a dość dobrze rozplanowana przestrzeń da radę nawet w mniejszych pomieszczeniach. Jeśli natomiast mówimy o warstwie dźwiękowej – moim zdaniem jest naprawde nieźle, aktorzy tego spektaklu wiedzą co robią, głosy mają mocne i wiedzą jak je modulować, aby wszystko było słyszalne. Oczywiście pomagają w tym również mikrofony, ale nie mogę zagwarantować super jakości dźwięku w każdej lokalizacji w Polsce, tak więc o ile widać (zewsząd) całkiem nieźle, tak jeśli macie jakiekolwiek kłopoty ze słuchem – sugerują bliższe rzędy.

Lista męskich życzeń to sztuka dobra dla każdego typu widza, chociaż warto odnotować, że przez liczne aluzje seksualne – raczej dla tego starszego. Jako sztuka wyjazdowa przekaz ma jednak bardzo klasyczny (dla czegoś w rodzaju fars), a język na tyle prosty, że sprawdzi się w każdej sytuacji – czy to na romantyczną randkę z odrobiną humoru czy wycieczkę w ramach firmowej integracji. To także jedna z fajniejszych interpretacji teatralnych Artura Barcisia, dlatego chociażby faktu – warto ją zobaczyć. Ale o tym już mówiłem.

W tym momencie Listę męskich życzeń namierzyć można w tak naprawdę całej Polsce, a najbliższe spektakle możecie zakupić (stan na 20.10.2023) w przedziale od 27 października aż do 21 kwietnia 2024. Jest w czym wybierać. Bilety znajdziecie na stronach takich jak kupbilecik.pl w cenie już od nawet 80zł (w zależności od dostępności miejsc i lokalizacji) czy na oficjalnej stronie spektaklu tutaj.

Mi się bardzo podobało, jeśli szukacie prezentu dla bliskich – właśnie znaleźliście. Tylko musicie się pośpieszyć, bilety schodzą jak ciepłe bułeczki.

Piotrek Gniewkowski (Niekulturalny)

Krytyk filmowy i teatralny, zapalony gracz konsolowy i komputerowy. Od kilku lat pracuje w branży reklamowej przy projektach influencerskich. Zakochany w najnowszych technologiach. W wolnych chwilach fotografuje Warszawę.

Zostaw komentarz: