Skip to main content

Fundacja Garnizon Sztuki zaprosiła mnie kilka dni temu na sztukę o… miłości. W pierwszej chwili miałem wrażenie, że może to być jakiś walentynkowy wyciskacz łez, albo co gorsza farsa pomyłek. Okazało się, że nie mogę być w większym błędzie, gdyż sztuka CZWORO DO POPRAWKI okazała się nie tylko bardzo głęboka i przenikliwa, ale również jawi się jako część szerszej kampanii społecznej #pokochajmysie o której możecie przeczytać tutaj. Sama idea wydaje się więc słuszna, bo akcji mających na celu promowanie szczytnej idei nigdy dość. A jak broni się sama sztuka? Odpowiedź poniżej!

Czworo do poprawki opowiada o dwóch parach – młodym małżeństwie z rocznym stażem i starszych ludziach, którzy męczą się ze sobą już ponad 30 lat. Pozornie różne światy z każdą minutą wydają się coraz bardziej przenikać, a niepowstrzymany czas i miłosne schematy zbierają swoje żniwo. Która para rozstanie się pierwsza? Która pierwsza przezwycięży kryzys? A może wszystko zakończy się w miłosnych objęciach? Z pozoru proste pytania nigdy nie dają prostych, jednoznacznych odpowiedzi. Tym bardziej, gdy chodzi o miłość.

W rolach głónych: Katarzyna Herman/Grażyna Wolszczak, Piotr Machalica/Wojciech Wysocki, Agnieszka Sienkiewicz, Marcin Korcz. Wartym odnotowania plusem Teatru IMKA jest to, że na ich stronie internetowej bardzo łatwo sprawdzić kto z wymieniającej się cyklicznie obsady wystąpi danego dnia. Gdybym miał wybrać jedną osobę, która zagrała najlepiej prawdopodobnie pogrążony w wewnętrznej dyskusji nigdy nie skończyłbym tej recenzji. Prawda jest taka, że każde z aktorów przemyca swoją obecnością pewne drobne, niezauważalne cechy, które budują, wzmacniają i tworzą pewną sceniczną autentyczność. Osoba, która przeprowadzała casting może być z siebie dumna, ponieważ trudno mi się do czegokolwiek doczepić. Czy wspomniany aktor jest starszy i bardziej doświadczony, czy jego staż w zawodzie jest dużo krótszy – może się równać z innymi kolegami. To dobrze, poprzeczka powinna być ustawiona wysoko – ciesze się, że była i ciesze się, że każdy poradził z nią sobie w swoim indywidualnym stylu.

fot. Artur Adeszko

Scenariusz (w dodatku Polski!) to bardzo ciekawe spojrzenie na miłość, która z upływem lat traci na impecie czy temperamencie. Ale spojrzenie okiem łaskawym, takim, które stara się ją zachować, wytłumaczyć, postawić do pionu. Czworo do poprawki mnie urzekło, bo nie oceniało, starało się po prostu pokazać jak wygląda związek na dwóch przeciwległych etapach. Dowcipy są celne, bardzo życiowe, temperamentne. Momenty zadumy nie popadają w niepotrzebny patos, starają się za to w możliwie jak najbardziej realny sposób przybliżyć swoje racje, nie wyrokować. Postacie napisane są co prawda stereotypowo, ale mimo to nie można ich uznać za męczących, albo przewidywalnych. Męczył mnie natomiast schemat poszczególnych scen i przysłowiowego „przekazywania pałeczki” w dialogach – wszystko równo jak od linijki, z każdą chwilą z coraz mniejszym miejscem na zaskoczenie. To jednak jedyny minus, bo i zaskoczenie nie jest potrzebne – tu chodzi o miłość. Szkoda tylko, że (zwłaszcza środek) powiela zabawny jedynie na początku „przypadek”.

Dekoracje są stosunkowo proste – dwa łóżka, których ustawienie imituje dwa pokoje, a pomiędzy nimi miła i wygodna kanapa, która ma za zadanie je rozdzielić, a jednocześnie stworzyć pomieszczenie zdatne do odpoczynku poza sypialniami. Tłem jest piękny widok na morze i to właściwie wszystko. Ważną rolę odgrywa również barek z alkoholami. Pomieszczenie jest ascetyczne, ale to nie o to w nim chodzi. Chodzi o to w jaki sposób jest wykorzystywane – a z tym nikt nie powinien mieć problemu, bo postacie doskonale się w nim odnajdują. Wspomniany plan jest ładny, odpowiednio wyeksponowany, ale w żaden sposób nie przytłaczający. Jeśli chodzi o dźwięk to ten jest wyraźny i świetnie się rozchodzi. A to wszystko dzięki rozwieszonym nad sceną mikrofonom. Miejsce w którym stacjonuje Teatr IMKA nie ma wielkiej sali – więc każdy z widzów siedzi stosunkowo blisko. To wielki plus, bo z każdego miejsca akcję widać i słychać doskonale. Oczywiście zwykle polecam środkowe rzędy (praktyczne centrum publiczności), ale akurat przy tym spektaklu nie ma to specjalnego znaczenia.

Fot. Artur Adeszko

Czworo do poprawki to świetna, bardzo zabawna sztuka opowiadająca o tym, że miłość w każdym wieku jest tak samo trudna i skomplikowana, ale dająca tyle samo radości. Że można, a nawet trzeba kochać. Spektakl jest również okraszony przepięknym komentarzem staruszków, który dostępny jest na fanpage’u Onetu, a także pod czytanym właśnie przez Ciebie tekstem. Z okazji Walentynek, ale wcale nie walentynkowo – mogę śmiało Czworo do pary polecić – warto ją zobaczyć i wynieść z niej jakąś zadumę. Ja czuję, że będę dzięki niej lepszym chłopakiem! Mam nadzieję, że mi się uda.

Bilety do Teatru IMKA znajdziecie na ich stronie internetowej. Ceny wahają się od 100 do 120zł w zależności od wybranego rzędu. Najbliższe spektakle już 14, 20 i 21 marca, a także 4, 25 kwietnia i 12 maja. Ja polecam!

https://www.facebook.com/onetstylzycia/videos/345294889399071/

Czworo do poprawki to produkcja Fundacji Garnizon Sztuki – spektakl grany w ramach sceny Imka Light.

Piotrek Gniewkowski (Niekulturalny)

Krytyk filmowy i teatralny, zapalony gracz konsolowy i komputerowy. Od kilku lat pracuje w branży reklamowej przy projektach influencerskich. Zakochany w najnowszych technologiach. W wolnych chwilach fotografuje Warszawę.

Zostaw komentarz: