Skip to main content

Właśnie obejrzałem finałowy odcinek jednego z moich ulubionych seriali. Revenge oglądałem zawsze priorytetowo, zawsze przed innymi produkcjami i postanowiłem napisać o nim kilka słów, głównie dlatego, że mało kto o nim słyszał. „Zemsta” w moim odczuciu zawiera dokładnie to, czego ja oczekuje od thrillera. Dużo akcji i mega głupich jej rozwiązań. Nie zrozumcie mnie źle, to że coś jest głupie wcale nie oznacza tego że jest denne, albo psuje przyjemność. Omawiana produkcja to taki miks serialu „24 godziny” i „Skazanego na śmierć” – nawet z drobną domieszką niespodzianek godnych serialu „Lost – Zagubieni” – więc od razu wiecie czego się spodziewać. A żeby było ciekawiej bardzo blisko mu też do „Mody na sukces” – dlaczego? Już mówię.

Emily jest nowa w Hamptons – luksusowym, wakacyjnym zakątku dla miejscowych bogaczy. Nikt jej nie zna, ale ona zna wszystkich. Tak naprawdę nazywa się Amanda Clarke i wróciła po latach w rodzinne strony, aby zniszczyć ludzi winnych niesłusznego skazania i śmierci jej ojca. Za cel bierze sobie najbogatszy, najbardziej wpływowy i jednocześnie najbardziej zepsuty ród tego miejsca: Graysonów.

REVENGE – występują Ashley Madekwe jako Ashley Davenport, Nick Wechsler jako Jack Porter, Connor Paolo jako Declan Porter, Gabriel Mann jako Nolan Ross, Emily VanCamp jako Emily Thorne, Christa B. Allen jako Charlotte Grayson, Madeleine Stowe jako Victoria Grayson, Josh Bowman jako Daniel Grayson i Henry Czerny jako Conrad Grayson. (ABC/BOB D’AMICO)

Skojarzenie z „Modą na sukces” nie jest więc przypadkowe, ponieważ pierwsze sezony opływają w luksus, wręcz przegięty, teatralny. Samo zachowanie aktorów jest niekiedy sztuczne i może razić niektórych widzów, albo wręcz nudzić. Tylko siłą tego serialu jest wiedza, że to tylko serial, produkcja, przy której świetnie bawili się scenarzyści. W tym serialu każda postać ma wiele osobowości, jest zakłamana, skrywa tajemnicę. To co początkowo może zrazić, później wprawia w zdumienie. Sztywność okazuje się maską, spod której wypływa bród i zaczynamy doceniać jak świetnie przedstawione są wyższe sfery, w których wszyscy wszystkich nienawidzą.

Osoby odpowiedzialne za casting – moim zdaniem powinny zostać wyniesione na ołtarze. To po prostu trzeba zobaczyć w ruchu – Conrad i Victoria to dosłownie pomniki zła o kamiennych twarzach. Ich syn Daniel? Przystojny i zepsuty. Córka? Tak samo. A główny dobry, np. Jack? Od razu widać szczerość w jego oczach. To jedyny serial jak dotąd, w którym moim zdaniem wszyscy zatrudnieni aktorzy są idealnie na swoich miejscach.

Con_Victoria

Victoria – główny czarny charakter. Mimo wszystko postać tragiczna.

Nawiązałem do „Skazanego na śmierć” czy innych tego typu seriali. Pomijając tonę przeplatających się intryg, Revenge zawiera w sobie to co tygryski lubią najbardziej czyli nieskończone pokłady literackiej ściemy. Przykłady? Jeśli ktoś się gdzieś włamuje, a my widzimy policję szarpiącą za klamkę, która w końcu wbiega do pomieszczenia – możecie być pewni, że to złe pomieszczenie, albo główna osoba jest już 100km dalej. Nawet jeśli uważacie, że nic Was nie zaskoczy, bo oczekujecie nieoczekiwanego, nagle włączy się retrospekcja z innej perspektywy, w której całej akcji przypatruje się ktoś zabity sezon wcześniej. Bo tak, po prostu – i co im zrobicie? Dla mnie to wystarcza i nie jeden raz miałem przez to prawdziwą palpitacje serca. Ostatnie 5 minut pierwszego sezonu dało mi regularny ból brzucha. Żaden inny serial od wielu lat tak na mnie nie działał. A przy tym jest w miarę logiczny i stały. Początkowo wydaje się, że w kazdym odcinku będzie jakiś „problem” ale twórcy szybko porzucili to na rzecz stałej fabuły, która kończy się normalnym i sensownym zakończeniem po równo czterech sezonach. Szanuje, że chociaż serial został anulowany, to twórcy wyrobili się z doprowadzeniem całej historii do końca. Zresztą, jak to zwykle bywa, mogli to już zrobić tak naprawdę sezon wcześniej, ale co zrobisz, nic nie zrobisz 🙂

Twórcy nie boją się też uśmiercać czołowych postaci, gdy po pierwszym sezonie serial zamienia się w rasowy sensacyjny-thriller gdzie nagle masa osób okazuje się znać kung-fu i być kimś innym niż początkowo zakładaliśmy – trup ściele się gęsto. Natomiast wiele, bardzo wiele wspomnianych retrospekcji nigdy tak naprawdę nie usunie naszych ulubionych bohaterów, którzy mogą pojawiać się jeszcze przez wiele odcinków. Co ciekawe nie są nudne jak „wyspa” z serialu Arrow, trwają tylko kilkanaście sekund.

W Polsce TVP1 wyświetla „Zemstę” w weekendowe noce, a wcześniej robił to kanał Fox Polska. Ja ze swojej strony bardzo mocno polecam nadrobić i zrozumieć jedno: to ma tak wyglądać. To ma być szalone, zadufane. Tam mają pojawiać się walki na miecze, wybuchy samochodów i powroty zza grobu. Jeśli lekko przymkniecie na to oko, zakochacie się w tej produkcji tak bardzo, że nawet przekombinowany 4 sezon, w którym każdy odcinek mógłby być tym ostatnim, wcale Was nie wkurzy. Bo im więcej „Revenge” tym lepiej.

Piotrek Gniewkowski (Niekulturalny)

Krytyk filmowy i teatralny, zapalony gracz konsolowy i komputerowy. Od kilku lat pracuje w branży reklamowej przy projektach influencerskich. Zakochany w najnowszych technologiach. W wolnych chwilach fotografuje Warszawę.

2 komentarze

Zostaw komentarz: