Skip to main content

Pod koniec stycznia w warszawskim Teatrze Kamienica odbyła się premiera długo oczekiwanej sztuki „SPA czyli Salon Ponętnych Alternatyw„. Miałem to szczęście zobaczyć wspomnianą produkcję, napisaną i wyreżyserowaną przez samego właściciela tegoż wspaniałego przybytku, Pana Emiliana Kamińskiego. Co o niej sadzę? O tym już teraz, zapraszam do recenzji!

SPA to farsa w najczystszym tego słowa znaczeniu. W pewnym hotelu nadchodzi długa noc, trwa też próba jasełek. Gdy przerażony wizytą ważnej osobistości ” ze świata Hotelarstwa” młody kierownik myli ludzi, do wspólnego pokoju trafiają osoby, które nigdy nie powinny się nawet spotkać, a co dopiero spędzić razem noc. Czy chaos na dobre opanuje górską izbę? Kto jest żoną, a kto kochanką? Co wspólnego z nadchodzącą katastrofą ma biegający po okolicy golas? Na te i inne pytania odpowiedź uzyskacie właśnie w „SPA”.

W trakcie spektaklu bawić nas będą: Paulina Holtz, Joanna Opozda, Anna Powierza, Arkadiusz Janiczek, Piotr Ligienza, Jacek Rozenek, oraz Piotr Skarga – który jako hotelowy baca jest chyba najciekawszym charakterem z tej kolorowej zgrai, aż szkoda, że jest postacią drugoplanową. Słowa uznania należą się też Pani Holtz, która minuta po minucie udowadnia swój wielki talent. Z niej po prostu bije energia tworzenia „wielkiej sztuki” i przykładu znakomitego warsztatu. Naprawdę przyjemnie patrzy się na odgrywaną przez nią bohaterkę, czuć w tym prawdziwy teatr. Co do reszty obsady to jest oczywiście dobrze, powiedziałbym, że grają na niezłym poziomie, aczkolwiek nie wszyscy mają tutaj pole do prawdziwego popisu. Dlaczego? Już mówię.

Fot. Rafał Latoszek

Najważniejszą sprawą każdej sztuki jest scenariusz, w tym przypadku mowa o autorskim tekście pana Kamińskiego, który to zresztą przed spektaklem wyszedł na scenę i przez chwilę o nim opowiadał. Zawsze ceniłem z jakim zaangażowaniem Pan Kamiński prowadzi Kamienicę, jak wielkim fascynatem Warszawy jest i jak świetnie potrafi przemawiać do zgromadzonych gości – z ciepłem, anegdotami i przyjaźnią. Tym bardziej jego scenariuszem jestem zawiedziony – żarty o gwałtach nie są najśmieszniejszą tematyką i chociaż pojawiło się ich tylko kilka (za to już na początku sztuki) – ja tego nie kupuję. Liczyłem na scenariusz pełen odniesień do rzeczywistości, do dzisiejszego świata, może nawet współczesnej Polski – niestety nie doczekałem się, lub tego po prostu  nie zauważyłem. Szkoda, bo zostało mi to przed spektaklem obiecane. Sztuka pod tymi względami zawodzi, tak samo jako zbiór standardowych sztuczek wszystkich fars świata pod tytułem „postać jest wzięta za kogoś innego, w łazience jest żona jeszcze innego, a ten inny właśnie przyszedł”. Tego typu zawirowania sam osobiście widziałem już wiele razy i o ile niekiedy bywają fajnie rozwinięte – w SPA tego nie ma. Oczywiście czuć w tym tekście bardzo swobodne obchodzenie się z tematem oraz wieloletnie doświadczenie aktorskie – ale to chyba za mało, aby napisać coś wspaniałego. Brakowało tego czegoś, co wzniesie  spektakl w powietrze. Niektóre żarty są faktycznie bardzo dobre, szczególnie nabijające się z Joanny Opozdy jako niezbyt utalentowanej aktorki, której jedyną wartością jest rozbieranie się – ale to chyba trochę za mało. Chociaż gratuluję dystansu do siebie.

Scenografia jest bardzo ładna i zawiera w sobie to co powinna – łóżka, okno, dodatkowe przejścia, które pozwalają zręcznie lawirować pomiędzy scenami. Całość przypomina górski pensjonat (ale ze SPA nie ma chyba wiele wspólnego, jedynym łącznikiem jest rozmowa o tym, że za ścianą czeka jacuzzi). Tak więc ogólnie wszystko jest w porządku i pozwala na stworzenie kilku ciekawych zwrotów akcji. Niestety ze scenografią miałem jeden problem, może to moje prywatne odczucie, ale w jednej ze scen aktorzy rzucają się na łóżko, które jest niebezpiecznie blisko plastikowej/szklanej ściany. Tylko czekać, aż nie trafią i przydarzy się nieszczęście, może to szczegół, może to mój wymysł, ale jednak lekko podskoczyłem w fotelu, gdy wspomniane zdarzenie prawie miało miejsce. Trochę to dekoncentruje. W sztuce kilka razy gaśnie światło, po czym zapalają się mocne i oślepiające reflektory, nie podobał mi się ten zabieg, moim zdaniem był niepotrzebny. Jest oczywiście wsparty fabularnie, aktorzy używają nawet podczas niego latarek, ale powoduje ból głowy i oczopląs.

Fot. Rafał Latoszek

Jedną z najważniejszych rzeczy, o których należy wspomnieć jest udźwiękowienie. Wszystkie dialogi docierają nawet do najdalszych rzędów i słychać je dobrze z każdego zakątka sali – starsze osoby oczywiście powinny siedzieć bliżej, ale jeśli nie uda się dostać lepszych miejsc – nic złego nie powinno się stać. Aktorzy wypowiadają się głośno i wyraźnie, jedyny problem to rola bacy – góralska mowa z całą pewnością jest piękna, ale w końcowych rzędach lekko zniekształcona. To oczywiście tylko lekka niedogodność i z pewnością nie spotka każdego widza, ja z gwarą mam niewiele wspólnego, może dlatego nie wszystko łapałem.

Czy opłaca się zobaczyć SPA czyli Salon Ponętnych Alternatyw w Teatrze Kamienica? Jeśli lubicie proste komedie z szybką akcją to jak najbardziej. Spektakl nie ma może najoryginalniejszej formuły, ale mimo wszystko aktorsko wznosi się ponad przeciętność – szkoda natomiast, że robi to tylko czasami i niektórzy aktorzy nie zostali bardziej wyeksponowani (lepiej rozpisani), bo kilka talentów ukrywa się tutaj za miałkością dialogów. Ja osobiście wyszedłem zadowolony, chociaż przyznam zupełnie szczerze, że nie bez negatywnych przemyśleń. Jeśli chodzi o plusy to największa w tym zasługa niezwykłego klimatu Kamienicy, niezłego aktorstwa Pauliny Holtz, ciekawej postaci bacy oraz widocznej miłości reżysera włożonej w tworzenie spektaklu. Z minusów jeszcze raz zaznaczę fabułę, która mogła po prostu zostać napisana lepiej, aktualniej i przede wszystkim zabawniej. Drobne kwestie techniczne o których napisałem wcześniej w tym momencie pominę, bo każdy odbiera je inaczej. Natomiast słyszałem także głosy, że SPA jest lekko przydługie. Jest to prawda, ma ponad 2h + przerwę.

SPA czyli Salon Ponętnych Alternatyw zobaczycie w Teatrze Kamienica 11.02 o 19:30, 12.02 o 18:30, 3.03 o 19:30, 4.03 o 16:00 i 19:30, 9.04 o 18:00 i 21.04 o 19:30. Bilety znajdziecie w cenach od 85 do 120 zł, natomiast wejściówki na kilka minut przed spektaklem dostaniecie już za 35zł. Zapraszam szczególnie do kasy Kamienicy, ponieważ z niezrozumiałych dla mnie przyczyn bilety kupione online są droższe o 10zł – jeszcze się z czymś takim nie spotkałem.

Piotrek Gniewkowski (Niekulturalny)

Krytyk filmowy i teatralny, zapalony gracz konsolowy i komputerowy. Od kilku lat pracuje w branży reklamowej przy projektach influencerskich. Zakochany w najnowszych technologiach. W wolnych chwilach fotografuje Warszawę.

2 komentarze

Zostaw komentarz: